Archive for maj, 2023

Marek Teler „Fałszywi arystokraci”.

Chęć wybicia się ponad przeciętność towarzyszy człowiekowi od zawsze, a na przestrzeni wieków wielu ludzi fałszowało swe rodowody, by wejść w szeregi arystokracji. Podawali się oni za cudownie ocalonych władców lub członków rodzin królewskich, chwalili fałszywymi koneksjami czy po prostu kupowali arystokratyczne tytuły. Czasem byli jedynie niegroźnymi mitomanami, czasem jednak mieli ogromny wpływ na bieg historii”.

Kradzieże tożsamości, manipulacje, oszustwa czy nadbudowa własnych życiorysów było i jest ( niestety) zjawiskiem nagminnym  a na przestrzeni wieków i dekad wielokrotnie mieliśmy w historii tego różnorakie przykłady.

Chęć zdobycia władzy, wpływów,  pozycji społecznej czy bogactwa było od zawsze  na tyle  silnym motywem by skłonić, co niektórych, do przestępczych działań oraz  podszycia się pod autentyczne postacie  czy ich potomstwo. O dziwo, niektórym z nich  sztuka ta się udała do tego stopnia iż do dziś między historykami czy badaczami  toczą się dysputy i spory  co do autentyczności  osób i faktów z ich życia.

Bywało i tak że  mimo udowodnionego szalbierstwa odegrali oni ważną rolę w dziejach swoich ojczyzn czy regionów, budując legendę, której echa wybrzmiewają po dzień dzisiejszy. To właśnie o  nich  traktuje niezwykle interesująca książka Marka Telera,  zatytułowana „Fałszywi arystokraci”.

W dziesięciu chronologicznie ułożonych rozdziałach opisał autor  niezwykłe, pełne tajemnic i skrzętnie skrywanych sekretów  historie mężczyzn i kobiet, którzy na pewnym etapie swojego życia odegrali rolę, do których bynajmniej nie byli predysponowani.

Dla mnie osobiście najbardziej interesującymi ( innym nic,naturalnie, nie ujmując ) wątkami są te  dotyczące naszej ojczyzny a związane min. z ” życiem po życiu”  króla Władysława Warneńczyka, poległego w walkach z Turkami syna Władysława Jagiełły, którego ciała nigdy nie odnaleziono, co dało pożywkę rozmaitym teoriom spiskowym, przywódcą powstania chłopskiego z 1651 roku Aleksandrem Kostką-Napierskim a  nade wszystkim z burzliwą i dramatyczną historia tzw. Dymitra Samozwańca (właściwie  Grzegorza Otriepiewa), podającego się za zaginionego carewicza Dymitra Iwanowicza, syna cara Iwana Groźnego. Autor poświęca sporo miejsca tej postaci co jest o tyle uzasadnione iż dzieje „Dymtriad”, nawet jak na ówczesne czasy, były zjawiskiem zgoła niepojętym  i szalonym. To  jedna z najbardziej zadziwiających, śmiałych i awanturniczych przedsięwzięć XVII- wiecznej Rzeczypospolitej. Od początku oparta na kłamstwie i mistyfikacji, mimo niechęci polskiego dworu czy jawnej wrogości hetmanów, osiągnęła spektakularny sukces, który swym rozmachem przerósł, w pewnym  momencie, nawet jej twórców- 31 lipca 1605 roku Dymitr Samozwaniec koronowany został na Cara Rusi zaś jego żona Maryna Mniszkówna (córka wojewody sandomierskiego) została pierwszą w historii carycą. 

Oczywiście, w lekturze zabraknąć nie może słynnej Anny Anderson, podającej się za cudownie ocaloną córkę  Mikołaja II, carewnę Anastazję ( car wraz z całą rodziną zamordowany został przez bolszewików 17 lipca 1918 w Jekaterynburgu, co udowodniły współczesne  badania DNA, odnalezionych szczątków), której udało się oszukać opinie publiczną w Europie i Stanach zjednoczonych  oraz fałszywych  „gruzińskich książąt”  braci Mdivani, brylujących wśród ówczesnych elit Hollywood, zdobywających majątek i wpływy poprzez odpowiednio aranżowane małżeństwa w tym z największą polską aktorka swoich czasów Polą Negri.

W lekturze nie zabraknie również innych,  nie mniej intrygujących,  postaci ale z oczywistych względów, nie chcę zdradzać tu zbyt wielu szczegółów.

  ” To nie tylko opowieść o nietuzinkowych postaciach polskiej i światowej historii, ale też o tym, jak daleko można się posunąć, aby spełnić swoje marzenia i zaspokoić wygórowane ambicje”.

Całość publikacji  jest znakomicie udokumentowana  i przygotowana pod względem merytorycznym, wsparta licznymi materiałami archiwalnymi, dokumentami, wspomnieniami, listami, artykułami prasowymi z epoki, cytatami oraz sporą ilością zdjęć.

Bez wątpienia „Fałszywi arystokraci” Marka Telera jest lekturą wartą polecania co niniejszym  czynie.

„Absentia”-serial

Tomasz Specyał „Katastrofy II Rzeczpospolitej”

„Czas odbudowy polskiej państwowości po ponad stu latach zaborów obfitował w najrozmaitsze, nierzadko tragiczne wydarzenia. A jednak o rozgrywających się w tamtych latach dramatach, wypadkach czy kataklizmach mówiło się dotąd niewiele”.

O historii II Rzeczypospolitej napisano wiele. Po ciemnej  i zakłamanej epoce PRL-u ( w którym komunistyczna  propaganda  i cenzura próbowała wymazać ten ważny okres z naszych dziejów) wolna Polska  eksplodowała prawdziwym wysypem wszelkiej maści publikacji  (historycznych, naukowych, popularnonaukowych, obyczajowych, wspomnieniowych i innych) będących odbiciem burzliwych losów  naszej, odradzającej się w bólach,  państwowość.

W nurt ten doskonale wpisuje się prezentowana tu znakomita książka Pana  Tomasza Specnała  zatytułowana „Katastrofy II Rzeczpospolitej. Tragedie, wypadki i klęski żywiołowe, które wstrząsnęły przedwojenną Polską”  prezentująca nam ów burzliwy dla nas okres z trochę innej niż przywykliśmy perspektywy.Jak możemy łatwo wywnioskować z tytułu publikacji obszarem zainteresowania  naszego autora będą dramatyczne i często obfitujące w liczne ofiary śmiertelne  wydarzenia jakie w okresie dwudziestolecia międzywojennych miały miejsce  w naszym kraju. Początkowo, w obliczu innych trudności piętrzących się przed nowo powstałym i  wciąż scalających sie na wielu płaszczyznach państwem  mało medialne z czasem zaczęły, coraz częściej, gościć na pierwszych stronach gazet, przyciągające uwagę  naszych rodaków.

„W II Rzeczpospolitej katastrofy schodziły na dalszy plan. Straszliwe wypadki kolejowe i lotnicze, eksplozje i tąpnięcia w kopalniach albo składach amunicji, niszczycielskie powodzie i pożary ustępowały miejsca innym wydarzeniom. Najważniejsza była odbudowa i zjednoczenie kraju. Prasa obszernie donosiła o katastrofach kolejowych, lotniczych, morskich czy budowlanych; o eksplozjach i pożarach, powodziach, wichurach i uderzeniach pioruna, które wyrządzały ogromne straty materialne i zbierały mordercze żniwo wśród ludzi i zwierząt. Bywało też, że śmierć przeszła tuż obok. Tymczasem wraz z postępem ekonomicznym i społecznym, narastaniem politycznych niesnasek, a niekiedy także przez zwykłą żądzę zysku, występowały przerażające zdarzenia, którym poświęcano coraz więcej uwagi. Wreszcie zaczęto traktować je z należytą powagą i przyglądać się im na łamach wpływowych mediów”.

O niektórych z nich jak wybuch składów amunicyjnych  w Poznaniu ( w 1926 roku),  katastrofa kolejowa w Krzeszowicach (2 października 1934) czy uderzenie pioruna na Giewoncie (15 sierpnia 1937 roku)  zapewne już słyszeliśmy, większość jednak opisywanych w lekturze zdarzeń będzie dla  nas zupełnym odkryciem, rzucającym nowe światło na ten zdawałoby się doskonale opisany już fragment naszej historii.

Szczególnie interesująco ( przynajmniej dla mnie) jawią się wątki  dotyczące polskich katastrof morskich. Zaskoczeniem dla wielu z czytelników będzie zapewne fakt iż  niesławny w naszych dziejach pancernik  Schleswig-Holstein zaangażowany był w ratowanie polskich marynarzy uwięzionych na skutym lodem morzu.

To również znakomicie oddane  ( choć,niestety, w tragicznym aspekcie)  świadectwo owych, przełomowych,  czasów,   wzbogacone dodatkowo  licznymi  fotografiami, fragmentami gazet  oraz  relacjami świadków  i uczestników wydarzeń,  odnoszących się  do omawianego okresu i towarzyszących mu zagadnień.

Książka  Tomasza Specyała „Katastrofy II Rzeczpospolitej”   jest naprawdę bardzo dobrą i świetnie się czytającą, popularnonaukową pozycją, która znakomicie łączy rzetelne historyczne podejście (poparte ogromną i wielostronną, merytoryczną wiedzą) z literackim warsztatem, który pozwala oddać specyficzny, wielokulturowy klimat owego miejsca i czasu.

Jest znakomitym przykładem na to, iż historia nie jest suchym zlepkiem faktów i dat, lecz żywą, wciąż, na nowo, odradzającą się tkanką z której możemy czerpać pełnymi garściami.
Na osobną uwagę zasługuje naprawdę dobra oprawa edytorska, porządna twarda oprawa i jakość druku. Gorąco  polecam