Archive for czerwiec, 2023

Ayelet Gundar-Goshen „Budząc lwy”.

To zdecydowanie jedna z najciekawszych, współczesnych, powieści  jaką  miałem okazję przeczytać ostatnimi czasy. Spod pióra Ayelet Gundar-Goshen wyszła opowieść trudna, złożona, smutna  i nieprzewidywalna, obciążona ogromnym ładunkiem emocjonalnym a przy tym niesłychanie wciągającą, mądra, szokująca i potrafiąca zagrać na skrywanych gdzieś w nas głęboko strunach. 

To przeplatające się, na rożnych płaszczyznach, połączenie thrillera i rozbudowanej  powieści psychologicznej, mocno osadzonej w skomplikowanym społecznym i etnicznym obrazie współczesnego Izraela. Państwa, które w takiej odsłonie (nie chce, naturalnie, zdradzać tu zbyt dużo)  większości z nas się raczej nie kojarzy.

Tak naprawdę jest to jednak opowieść o człowieku, winie, karze, odkupieniu i konsekwencjach podejmowanych wyborów, które dotykają zarówno nas samych jak i ( chcemy tego czy nie) naszych najbliższych. O przekraczaniu pewnych granic, zapętleniu się i skomplikowanych, międzyludzkich relacjach.

Tragiczny wypadek samochodowy w wyniku którego śmieć ponosi emigrant a sprawca, znany i szanowany  izraelski neurochirurg, Ejtan Grin,  ucieka z miejsca wypadku, rozpoczyna lawinę zdarzeń, które odcisną  piętno na wszystkich bohaterach powieści, na zawsze  zmieniając ich życie. Dramatyczne wydarzenie oraz związane z tym policyjne śledztwo staje się pretekstem  i punktem wyjścia o znacznie głębszych rozważań o nas samych i naszym miejscu w otaczającym nas świecie, społeczeństwie i rodzinie.

Również nad kondycja współczesnego  Izraela, zmagającego się z problemem uchodźców,  brakiem właściwej opieki medycznej, wzrostem przestępczości zorganizowanej, handlem narkotykami, biedą, wykluczeniem, nietolerancją i zwykłą ludzką znieczulicą.

Autorce znakomicie udało się stworzyć unikalny klimat, którego ciężka, przytłaczającą, gęsta i niemal namacalna atmosfera (tu nic nie jest czarno – białe) dodatkowo buduje napięcie,  wytrącając  nas z poczucia bezpieczeństwa,  samozadowolenia i spokoju.  To naprawdę duża umiejętność świadcząca o bardzo dobrym literackim warsztacie pisarki

Książka „Budząc lwy”  Ayelet Gundar-Goshen zdecydowanie przekonuje i przemawia  do mnie. Zmusza do refleksji (a o to przecież w ambitnej literaturze chodzi) i być może do znalezienie odpowiedzi na  nurtujące wszystkich pytanie. Czy, tak naprawdę, warto budzić lwy ?

Gorąco polecam lekturę.

Andrzej Pilipiuk „ Szewc z Lichtenrade”.

„ Mówili mi że dziwny z pana facet. Zatem może zamiast reszty pieniędzy chciałby pan parę butów”.

Andrzej Pilipiuk, jeden z moich ulubionych polskich autorów udowadnia po raz kolejny, iż znakomicie czuje się (i sprawdza) również w krótkich formach literackich. W antologii „ Szewc z Lichtenrade” w  charakterystyczny dla siebie niebanalny i intrygujący sposób, prezentuje nam dziesięć opowiadań, dotykających zagadnień z mniej lub bardziej odległej przeszłości, gdzie w subtelny i płynny sposób rzeczywistość miesza się z fikcją a czas zatraca swoje sztywne granice i jasno wytyczone ramy.

Tematyka wojenna i około wojenna nadal jest bliska temu pisarzowi (z czego, oczywiście, bardzo się cieszę), co widać w  kreacjach bohaterów,  miejscach i okresach historycznych w których się porusza. To fascynująca i ekscytująca podróż do czasów,  które bezpowrotnie już odeszły, pozostawiły jednak głębokie i trwałe ślady w ludzkiej świadomości, historii społeczeństwa i narodu.

Naturalnie, jak w każdym tego rodzaju zbiorze opowiadań, niektóre z nich podobają nam się bardziej, inne mniej, wszystko jest rzeczą gustu, literackich zainteresowań i smaku. Na mnie największe wrażenie zrobiły trzy z nich:

 „Wunderwaffe”- tryskająca groteską i czarnym humorem wizja alternatywnego nazistowskiego świata, do którego chylące się ku upadkowi hitlerowskie Niemcy wysyłają swojego emisariusza. Niestety jak to często bywa, pobożne życzenia nijak  się mają do rzeczywistości. Odnajdziemy tam wprawdzie znane nam z historii dwudziestego wieku  znane postacie ale… Adolf Hitler – to ledwie wiążący koniec z końcem, podrzędny malarz. Hermann  Göring – wiecznie tonący w długach pijak, złodziej i heroinista, zaś osławiony oświęcimski lekarz- morderca Josef Mengele to pokątny handlarz narkotykami. Żeby było zabawniej Niemcami rządzą Rosjanie i …Żydzi. Wizja iście zaskakująca i  przewrotna!!!

 Tytułowy „ Szewc z z Lichtenrade” i historia znanego antykwariusza Andrzeja Storma na zlecenie klienta tropiącego makabryczną tajemnice zabójstw żydowskich szewców w okresie hitleryzmu,  oraz  „Sekret Wyspy Niedźwiedziej” o trochę dziwnej wyprawie szpiegowsko –awanturniczej poszukującej ( bardzo ważnego z wojskowego punktu widzenia) rzadkiego okazu gęsi Filaretowa(!).

Każde z opowiadań cieszy się własnym życiem, posiada unikalny klimat i koloryt, odpowiednio skonstruowaną fabułę i akcje, oraz wkomponowane w nią niezwykle ciekawe kreacje bohaterów głównych i pobocznych. Pobudza nasza wyobraźnie, intryguje nas a niekiedy zmusza do głębszych refleksji. Łączy je świetny literacki warsztat, spójność, nieprzewidywalność, sprawnie prowadzona narracja oraz to, iż niektóre z nich są  niedokończone, co daje duże pole do popisu dla czytelniczej wyobraźni.

Książka Andrzeja Pilipiuka  to świetnie się czytająca pozycja dla wszystkich amatorów dobrej  polskiej literatury, zmagań z tajemnicami i zagadkami naszej i nie tylko naszej przeszłości.

Entuzjastów twórczości tego autora przekonywać oczywiście nie muszę.

Innym szczerze polecam

Muzyka

Andrew Lownie Anglik Stalina.

„Jeśli myślałeś, ze wiesz coś o szpiegowskiej zimnej wojnie – najwyższy czas zmienić zdanie”.

Chyba każdy, kto choć trochę interesuje się dwudziestowieczną historią Europy, wcześniej czy późnij, natknąć się musiał w swoich poszukiwaniach na działalność osławionej „Piątki z Cambridge”( Harold „Kim” Philby, Donald Duart Maclean, Guy Burgess, Anthony Blunt i John Cairncross), najgroźniejszej, radzieckiej siatki szpiegowskiej, działającej w Wielkiej Brytanii, od początku II wojny światowej aż po lata pięćdziesiąte XX wieku. Najgroźniejszej i najskuteczniejszej, zarazem, sieci agenturalnej, którą udało się sowieckiemu wywiadowi zwerbować na prestiżowym Uniwersytecie Cambridge (stad nazwa).

Oczywiście, wybór tego akademickiego ośrodka nie był, bynajmniej, przypadkowy. Ukończenie tej uczelni było dla młodych, zdolnych i pochodzących z tzw. „dobrych domów” absolwentów, trampoliną do przyszłej kariery w wielu znanych, intratnych i wpływowych, brytyjskich instytucjach państwowych. I faktycznie, radzieccy mocodawcy nie zawiedli się w swoich założeniach (a być może, w niektórych przypadkach, dyskretnie pomogli) gdyż ich podopieczni zajęli wysokie stanowiska w wywiadzie, dyplomacji i innych instytucjach (np. Ministerstwie Skarbu), uzyskując dostęp do ściśle tajnych informacji oraz realny wpływ na wiele istotnych decyzji, podejmowanych w owym czasie.

Prezentowana tu książka „Anglik Stalina” jest bardzo wnikliwą i znakomicie udokumentowaną (widać ogromną pracę badawczą, wykonaną przez autora) biografią jednego z członków tej grupy, Guya Burgessa ,uchodzącego za główną postać szpiegowskiej siatki.

To próba odpowiedzi na pytanie. Co takiego stało się w życiu tego, niezwykle inteligentnego i zdolnego człowieka, doskonale wpisującego się w życie angielskiej śmietanki towarzyskiej (uczeń prestiżowych szkół, m.in. Królewskiej Marynarki Wojennej, college’u Eton oraz Cambridge) prowadzącego wygodne, dostatnie życie, brylującego na salonach, nieskrępowanie oddającego się swoim nałogom i homoseksualnym skłonnościom, iż dopuścił do zdrady własnego kraju? Zdrady, która w sposób bezpośredni czy pośredni (oprócz, naturalnie, innych wywiadowczych i politycznych, szkód, które poniosła Wielka Brytania i jej sojusznicy, zwłaszcza Stany Zjednoczone) przyczyniła się do śmierć wielu angielskich (i nie tylko angielskich) agentów, współpracowników, informatorów itd. Odpowiedź na to pytanie jest niewątpliwie złożona ale znajdziemy ją na kartach tej lektury, śledząc życie i poczynania Guya Burgessa, od lat najmłodszych aż po przedwczesną śmierć, która dosięgła go w Moskwie 30 sierpnia 1963 w oparciu o licznie przytaczane archiwalne dokumenty, zeznania świadków, relacje jego współpracowników czy wysokich przedstawicieli tajnych służb.

Dzięki temu zabiegowi obraz tej postaci będzie znacznie pełniejszy a motywy, być może, bardziej zrozumiałe, choć, naturalnie, nie sposób rozgrzeszyć go z jego uczynkowi i win.

Dla mnie osobiście, najbardziej interesująco jawiły się fragmenty książki dotykające mniej znanych szczegółów jego skomplikowanego, szpiegowskiego życia, czyli min. tego jak potoczyły się jego losy już po ucieczce do ZSRR (zagrożony aresztowaniem wraz z innym członkiem, szpiegowskiej siatki, Donaldem Macleanem, uciekł do Związku Radzieckiego w1951 roku) i jak odnajdywał się w socjalistycznej ojczyźnie proletariatu, której z takim zaangażowaniem służył przez lata. Szczególnie iż obraz „komunistycznego raju”, który odczuł i zobaczył na własne oczy, dość daleko odbiegał od jego wyidealizowanego wyobrażenia.

Burgess nie chce się uczyć rosyjskiego, ma trudności z poznawaniem homoseksualnych partnerów i narzeka na jakość radzieckich ubrań. „Nienawidzę Rosji! Brzydzę się Rosji! -krzyczy zamroczony rosyjską wódką, która wpędzi go do grobu w wieku zaledwie 52 lat”.
Naprawdę znakomita i pasjonująca lektura.

Gorąco polecam.

Conn Iggulden „Protektor”.

„Wojna szaleje. Wróg się zbliża. Kto ocali Ateny?”.

Epoka starożytności, jakkolwiek fascynująca dla wielu, nie jest akurat tym przedziałem dziejów, który pociągał by mnie jakoś szczególnie, choć, oczywiście, szanuje jej ogromny wkład (nie sposób inaczej) w historię, architekturę, medycynę, naukę, kulturę, sztukę, retorykę i wiele innych dziedzin, ważnych dla współczesności. Nie oznacza to jednak, iż nie potrafię docenić świetnie napisanej, wciągającej i ciekawie skonstruowanej powieści, ze wspaniałą kurtyną dziejów w tle. A tak, z całą pewnością, jest w przypadku, prezentowanej tu książki Conna Igguldena zatytułowanej „Protektor”.

To druga część  cyklu ateńskiego i kolejna odsłona burzliwych  losów Temistoklesa wplecionych  w dramatyczne losy Aten, zmagających się z pustoszącą kraj  inwazją Persów, króla Kserksesa. Greckiego  bohatera, który udowodnić musi swoją wartość jako wódz, polityk i wojownik, szczególnie iż wróg zagraża jego ojczyźnie  nie tylko z zewnątrz… ( szczegółów nie chcę , naturalnie, zdradzać).

Nadchodzi czas próby, która rozstrzygnie o dalszych losach greckich mieszkańców a dla ich przywódców stanie się testem, na to, czy w obliczu wspólnego zagrożenia są jeszcze w stanie się zjednoczyć, wznosząc się ponad własne interesy, pychę oraz dumę.
 

„Grecja musi znaleźć obrońcę – lub upaść”.

Autorowi udało się w znakomity sposób  stworzyć fascynującą  i zapadająca w pamięć opowieść z dawno minionej epoki. Oddać z niesłychanym pietyzmem wspaniałe, nieporównywalne bogactwo i wielobarwności antycznego świata oraz unikalny klimat starożytnego etosu. Świadczy to o bardzo dobrej znajomości mitologii, historii, archeologii, literatury, oraz świetnym literackim wyczuciu. Oczywiście, przynajmniej dla mnie, najmocniejszym i najbardziej wyrazistym elementem powieści są bohaterowie, zarówno ci główni jak i poboczni.

To właśnie wokół nich ogniskuje się fabuła powieści i to oni są  motorem napędowym toczącej się wydarzeń. Ich kreacje, doskonale współgrają z charakterystycznym tłem epoki oraz dramatyzmem toczącej się akcji, w której cieniu odczytujemy uniwersalną opowieść o niepohamowanych ludzkich ambicjach, pragnieniu władzy, przeznaczeniu, zemście, chciwości, wojnie i jej niszczycielskiej mocy, która, tak naprawdę, mogłaby się rozgrywać w zupełnie innej epoce i innym miejscu.

Gorąco polecam.