Ben Judah „Nowi Londyńczycy”

„Urodziłem się w Londynie, ale nie poznaję tego miasta. Nie wiem czy kocham ten nowy Londyn, czy raczej mnie przeraża: to miasto, w którym co najmniej 55% mieszkańców nie jest Brytyjczykami, prawie 40% urodziło się za granicą a tysiące żyją tu nielegalnie. Nie mam pojęcia, kim są ci nowi londyńczycy. A nawet czym naprawdę jest ich Londyn”.

Powroty bywają trudne, zwłaszcza wtedy gdy wyidealizowany, pieczołowicie i nostalgiczne przechowywany w pamięci obraz ukochanego miejsca, tak dramatycznie rożni się od tego co zastajemy. Doświadczył tego na własnej skórze Ben Judah, brytyjski reporter i korespondent wojenny, który  powraca do swojego miasta, Londynu.
Londynu dzieciństwa, Londynu młodości, miasta pełnego znajomych miejsc, zapachów smaków, wspomnień, unikalnego klimaty i charakterystycznego, wyspiarskiego kolorytu. Londynu, którego już nie ma, którego autor nie poznaje, nie rozumnie i nie akceptuje, który powoduje niesmak a czasami po prostu przeraża. Metropolii, która ze stolicy brytyjskiego imperium stało się centrum światowej emigracji w jej wszystkich odcieniach i barwach. Globalną kulturowo –społeczną mozaiką, rozbrzmiewającą dziesiątkami języków, zwyczajów i religii: Europejczycy (zwłaszcza ze wschodnich regionów) Muzułmanie, Hindusi, Afrykanie i Azjaci. Prawdziwy, wymieszany na wszelkie możliwe sposoby tygiel narodów: Rosjanie, Litwini, Polacy, Bułgarzy, Rumuni, Turcy, Pakistańczycy, Afgańczycy, Jamajczycy, Somalijczycy, Nigeryjczycy, Bengalczycy, Filipińczycy i wielu, wielu innych…
Autor z właściwą sobie dociekliwością, reporterskim zacięciem oraz zawodowym zaangażowaniem, próbuje przeniknąć ów świat (dosłownie i w przenośni), przyjrzeć mu się do środka, zrozumieć i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie. Kim są nowi Londyńczycy? Bo że nimi są, jest już faktem bezspornym.
Swoją relacje rozpoczyna od Dworca Autobusowego Victoria, gdzie każdego dnia przybywają kolejne fale imigrantów szukających w Wielkiej Brytanii nowego, lepszego życia. Nowego początku, nowego startu, spełnienia swoich marzeń i planów, ucieczki od przeszłości. Tu zaczyna się ich podroż, która dla jednych skończy się osiągnięciem zamierzonych celów, stabilizacją i dobrobytem , dla innych zaś bezdomnością, wyzyskiem, frustracją , alkoholizmem, narkomanią a w skrajnych przypadkach przemocą,  prostytucją a bywa że i śmiercią. Nocuje wśród bezdomnych i w slumsach najgorzej opłacanych robotnikach najemnych, spędza czas z włóczęgami, żebrakami, ulicznymi handlarzami i przestępcami. Słucha ich opowieści, wspomnień, opisów rzeczywistości (czasami zupełnie porażającej, wstrząsającej, o której nie mamy pojęcia) składających się w jedną prawdę o współczesnych mieszkańcach Londynu.
To przesycona najróżniejszymi emocjami (również tymi skrajnymi) opowieść o trudnej egzystencji w cieniu wielkiego, angielskiego miasta i rożnych odsłonach „brytyjskiego snu”. Bardzo ciekawy wątek dotyczący naszych rodaków, ale, oczywiście, szczegółów nie chce zdradzać…
To również historia o rdzennych, białych Londyńczykach, którzy stopniowo wypierani są ze swoich dawnych dzielnic, ulic, domów, kościołów, pubów, sklepów i boisk piłki nożnej. Również o konsekwencji lansowanej przez państwowe władze polityki „otwartych drzwi” i multikulti.
Publikacja nie jest z pewności lekturą łatwa i przyjemną, bo i taka być nie może a nawet nie powinna. Opisane tu historie nie są proste, często za to naznaczone traumą dramatycznych przeżyć, tragicznych rozczarowań, błędów, biedy i prawdziwej ludzkiej krzywdy.
Nie jest to również lektura, która zwraca uwagę na polityczną poprawność czy tanią sensację i to właśnie w pisarstwie Bena Judaha cenie sobie najbardziej. Otwiera nam oczy na szereg przedstawionych w treści problemów i zjawisk , otwiera je również, jak sądzę, Brytyjczykom, którzy codziennie mijają na swojej drodze rzesze pracujących czy koczujących emigrantów. I to jest chyba najważniejsze przesłanie tej książki. Bo to, czy zgadzamy się z opiniami i poglądami dziennikarza to już zupełnie inna sprawa…
Mimo iż autor co jakiś czas powołuje się na statystyki czy dane liczbowe książka jest przede wszystkim bardzo osobistą relacją i subiektywnym spojrzeniem ma konkretne fakty, wydarzenia czy osoby i tak też, moim zdaniem, powinna zostać odczytana. Naprawdę dobra, rzeczowa, szalenie interesująca i solidna reporterska robota. Gorąco polecam.

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>