„O śladach, jakie zostawimy”.
„Milion lat, może trochę więcej, może trochę mniej. Co po nas zostanie? Plastik, odpady jądrowe czy kilometry dróg asfaltowych – tworzymy artefakty zdolne przetrwać bardzo długo. Wszystkie te przyszłe skamieliny opowiedzą następnym pokoleniom wiele o tym, jak żyliśmy w XXI wieku”.
Książka pełna głębi i refleksji, pouczająca i wstrząsająca zarazem. Uzmysławiając nam ogrom zachodzących wokół nas zmian o których gdzieś słyszeliśmy, o których być może wiemy (w mniejszym lub większym zakresie) lecz umykają nam gdzieś w nawale codziennych obowiązków i galopującym tempie życia.
A są przecież niesłychanie ważne, gdyż dotyczą i dotykają nas zarówno personalnie jak i globalnie. Nas jako ludzi nas jako mieszkańców Planety i kiedyś staną się naszym dziedzictwem i naszą dziejową spuścizną, namacalnym (skamieniałym?) obrazem tego kim byliśmy, jak żyliśmy i co po sobie zostawiliśmy.
A przyznać trzeba szczerze i otwarcie iż nie jest to wizja, która powinna cieszyć nas i napawać optymizmem gdyż staje się powoli odsuniętą w czasie, skrytą pod radioaktywnym płaszczem, nie spersonifikowaną grozą, ponurą i budzącą strach.
Mimo iż książka jest pozycja reporterską autor znaczne wykracza poza ramy gatunku, wspaniale operując literackim warsztatem, czarując słowem, grając na emocjach i sentymentach, pokazując nam skalę zagrożeń współczesnego świata często nawiązując do literatury, historii, sztuki, malarstwa, fotografii, muzyki i własnych doświadczeń na polu akademickim (wspaniałe opisy Szkocji w stolicy której, Edynburgu, jest wykładowcą).
Z pasją i zaangażowaniem (ale nie takim krzykliwym, destrukcyjnym, kreowanym czy dyktowanym politycznym zamówieniem czy modą) pisze o bolączkach współczesności i miejscu człowieka, którego wiedza i świadomość zachodzących wokół niego mechanizmów i procesów może przyczynić do zmiany sposobu myślenia a w konsekwencji do potrzebnych przewartościowań.
I chyba właśnie dlatego książka Davida Farriera „Za milion lat od dzisiaj” ma on szansę trafić ze swoim przesłaniem do szerokiego grona odbiorców. Do mnie trafiła
Gorąco polecam lekturę. Duży plus za bardzo sugestywną okładkę.