Historia czterech dni,
trzech armii i trzech bitew
Premiera 23 listopada
BITWA, KTÓRA ZDECYDOWAŁA O LOSIE EUROPY
POCHWAŁY KSIĄŻKI Z BRYTYJSKIEJ PRASY
Ze swadą i erudycją. Czytelnicy poznający dopiero kampanię Waterloo nie mogliby trafić na lepsze wprowadzenie do tematu, a osoby już z nią zaznajomione natrafię na nowe ciekawe szczegóły.
GUY KELENY, „THE INDEPENDENT”
Cornwell doskonale przedstawia szczegóły taktyczne (…) Zapewnia przejrzystość narracji oraz solidny opis postaci i tła historycznego.
MAX HASTINGS, „THE SUNDAY TIMES”
To pierwsze podejście Cornwella do literatury faktu, ale autor wzbogaca temat dzięki swemu umysłowi wnikliwego historyka wojskowości.
„THE SPECTATOR”
Doskonały pierwszy wypad na teren literatury faktu i dowód, że dobra narracja historyczna nie różni się od fikcji – w obu przypadkach kluczem jest opowieść.
SAUL DAVID, „EVENING STANDARD”
Bestsellerowy pisarz i mistrz powieści militarnej prezentuje pełną ilustrowaną historię jednej z największych bitew wszech czasów – fascynującą kronikę opublikowaną z okazji dwusetnej rocznicy ostatniego starcia Napoleona.
18 czerwca 1815 r. armie Francji, Wielkiej Brytanii i Prus wdarły się do cichej doliny na południe od Brukseli. Przez poprzednie trzy dni Francuzi pobili Prusaków pod Ligny i stoczyli nierozstrzygnięty bój z Brytyjczykami pod Quatre Bras. Sprzymierzeni wycofywali się. Niewielka wioska, na północ od której zawrócili, by stawić czoła wojskom Napoleona, nazywała się Waterloo. Krwawa bitwa, która wzięła od niej miano, trwale zapisała się w historii Europy.
W swym pierwszym podejściu do literatury faktu Bernard Cornwell łączy umiejętności narracyjne ze staranną pracą nad źródłami historycznymi, w rezultacie przedstawiając pasjonującą relację ze wszystkich dramatycznych chwil, począwszy od śmiałej ucieczki cesarza z Elby, aż do trzech spowitych dymem oraz zlanym krwią polom bitew oraz ich następstwom. Dzięki cytatom z listów oraz wspomnień Napoleona i księcia Wellingtona, a także zwykłych oficerów i żołnierzy, przywołuje atmosferę rzeczywistego udziału w tych słynnych zmaganiach. Opisuje również przypadki wspaniałej odwagi po obu stronach, z powodu których ostateczny wynik bitwy wisiał na włosku aż do gorzkiego końca.
Wydana na dwusetlecie bitwy publikacja stanowi trzymającą w napięciu opowieść o bohaterstwie, tragedii i boju, który zdecydował o losach dziewiętnastowiecznej Europy.
O autorze:
Bernard Cornwell
Urodził się w Londynie, obecnie mieszka w USA. Ceniony za umiejętność zgrabnego łączenia rzetelnej, popartej studiami, wiedzy oraz literackiej fikcji, Cornwell jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej poczytnych anglosaskich autorów powieści historycznych. Uchodzi za mistrza militarnych opisów i fani historycznych batalii na pewno będą nimi zauroczeni. Warto podkreślić, że są to książki dla wszystkich, którzy lubią przygody w oprawie historycznej. Dzięki udanemu mariażowi historii i fikcji Bernard Cornwell stał się w krajach anglosaskich jednym z najpoczytniejszych autorów powieści historycznych.
W dowód uznania dla jego twórczości królowa Elżbieta II z okazji swych 80. urodzin w czerwcu 2006 r. nadała Bernardowi Cornwellowi Order Imperium Brytyjskiego.
Archive for październik, 2016
Bernard Cornwell „Waterloo” -zapowiedź
Posted by Jarek Nelkowski - piątek, 28 października, 2016
Bernard Cornwell „Azincourt” -zapowiedź
Posted by Jarek Nelkowski - piątek, 28 października, 2016
Premiera 9 listopada
„Najlepszy obecnie autor powieści historyczno-przygodowych” (Washington Post) bierze na warsztat najciekawszy i najbardziej ekscytujący spośród swych dotychczasowych tematów: pełną heroizmu, dramatyzmu i niezwykłą opowieść o bitwie pod Azincourt.
Bitwa pod Azincourt, stoczona 25 października 1415, w dzień świętego Kryspina, to jedno z najsłynniejszych starć zbrojnych w dziejach Anglii, po części dzięki wspaniałemu opisowi zawartemu w Henryku V Williama Szekspira, a częściowo z uwagi na fakt, iż zakończyło się ono wspaniałym i niespodziewanym zwycięstwem Anglików, jak również ze względu na to, iż była to pierwsza batalia, o której losach rozstrzygnęło zastosowanie długiego łuku – opracowanej przez Anglików broni, która pozwoliła im dominować na polach bitew całej Europy aż do końca XV wieku.
Azincourt Bernarda Cornwella to barwna, zapierająca dech w piersiach i oparta na szczegółowych badaniach opowieść o tej jakże ważnej bitwie i jej następstwach. Spoglądając na ówczesne wydarzenia na przemian oczyma arystokracji, rycerstwa, chłopstwa i samych łuczników, autor zręcznie i w niezwykle plastyczny sposób odmalowuje godziny bezpardonowej walki, desperację nękanej chorobami armii i niezwykłą odwagę angielskich żołnierzy.
W będącej jednym z najbardziej dramatycznych zwycięstw w dziejach brytyjskiego oręża bitwie pod Azincourt – unieśmiertelnionej przez Szekspira w sztuce zatytułowanej Henryk V – zdziesiątkowana na skutek dotychczasowych strat i chorób oraz bliska załamania angielska armia starła się z wojskami Francuzów, zdecydowanych zrobić wszystko, aby francuska korona nie wpadła w ręce Henryka. Bernard Cornwell wskrzesza tutaj legendę o bitwie i Szekspirowskiej „kompanii braci”, która stanęła do walki w dniu 25 października 1415 roku. Będąc epicką opowieścią o odkupieniu win, Azincourt podąża śladami prostego człowieka z ludu, króla i całej wystawionej przez naród angielski armii podczas zuchwałej wyprawy, podczas której mają oni poddać próbie Bożą wolę i upomnieć się o to, co w świetle prawa im się należy. Od pierwszych porażek i niepowodzeń podczas oblężenia Harfleur, po przerażające sceny rozgrywające się na polu bitwy pod Azincourt, ta porywająca opowieść o rzezi i przetrwaniu jest zarazem błyskotliwym dziełem historycznym, jak i tryumfem wyobraźni — oto Bernard Cornwell w swej szczytowej formie.
To jak dotąd najlepsza powieść Bernarda Cornwella. Nikt lepiej od niego nie rozumie tego, czego doświadcza na polu bitwy zwykły żołnierz.
Juliet Barker, autorka książki Agincourt – Henry V and the Battle that Made England
Bernard Cornwell umieścił w samym centrum uwagi tę najważniejszą i najkrwawszą bitwę, jaka rozegrała się w Europie w XV wieku. Jego ekscytująca powieść wciągnęła mnie bez reszty.
Simon Winchester
„Agincourt” czyta się z zapartym tchem. Cornwell stworzył galerię fantastycznych postaci – i nie powiem, że skojarzenia z Robin Hoodem nie narzucają się same.
Premiera 9 listopada
„Najlepszy obecnie autor powieści historyczno-przygodowych” (Washington Post) bierze na warsztat najciekawszy i najbardziej ekscytujący spośród swych dotychczasowych tematów: pełną heroizmu, dramatyzmu i niezwykłą opowieść o bitwie pod Azincourt.
Bitwa pod Azincourt, stoczona 25 października 1415, w dzień świętego Kryspina, to jedno z najsłynniejszych starć zbrojnych w dziejach Anglii, po części dzięki wspaniałemu opisowi zawartemu w Henryku V Williama Szekspira, a częściowo z uwagi na fakt, iż zakończyło się ono wspaniałym i niespodziewanym zwycięstwem Anglików, jak również ze względu na to, iż była to pierwsza batalia, o której losach rozstrzygnęło zastosowanie długiego łuku – opracowanej przez Anglików broni, która pozwoliła im dominować na polach bitew całej Europy aż do końca XV wieku.
Azincourt Bernarda Cornwella to barwna, zapierająca dech w piersiach i oparta na szczegółowych badaniach opowieść o tej jakże ważnej bitwie i jej następstwach. Spoglądając na ówczesne wydarzenia na przemian oczyma arystokracji, rycerstwa, chłopstwa i samych łuczników, autor zręcznie i w niezwykle plastyczny sposób odmalowuje godziny bezpardonowej walki, desperację nękanej chorobami armii i niezwykłą odwagę angielskich żołnierzy.
W będącej jednym z najbardziej dramatycznych zwycięstw w dziejach brytyjskiego oręża bitwie pod Azincourt – unieśmiertelnionej przez Szekspira w sztuce zatytułowanej Henryk V – zdziesiątkowana na skutek dotychczasowych strat i chorób oraz bliska załamania angielska armia starła się z wojskami Francuzów, zdecydowanych zrobić wszystko, aby francuska korona nie wpadła w ręce Henryka. Bernard Cornwell wskrzesza tutaj legendę o bitwie i Szekspirowskiej „kompanii braci”, która stanęła do walki w dniu 25 października 1415 roku. Będąc epicką opowieścią o odkupieniu win, Azincourt podąża śladami prostego człowieka z ludu, króla i całej wystawionej przez naród angielski armii podczas zuchwałej wyprawy, podczas której mają oni poddać próbie Bożą wolę i upomnieć się o to, co w świetle prawa im się należy. Od pierwszych porażek i niepowodzeń podczas oblężenia Harfleur, po przerażające sceny rozgrywające się na polu bitwy pod Azincourt, ta porywająca opowieść o rzezi i przetrwaniu jest zarazem błyskotliwym dziełem historycznym, jak i tryumfem wyobraźni — oto Bernard Cornwell w swej szczytowej formie.
To jak dotąd najlepsza powieść Bernarda Cornwella. Nikt lepiej od niego nie rozumie tego, czego doświadcza na polu bitwy zwykły żołnierz.
Juliet Barker, autorka książki Agincourt – Henry V and the Battle that Made England
Bernard Cornwell umieścił w samym centrum uwagi tę najważniejszą i najkrwawszą bitwę, jaka rozegrała się w Europie w XV wieku. Jego ekscytująca powieść wciągnęła mnie bez reszty.
Simon Winchester
„Agincourt” czyta się z zapartym tchem. Cornwell stworzył galerię fantastycznych postaci – i nie powiem, że skojarzenia z Robin Hoodem nie narzucają się same.
S. Montefiore „Serafima. Pewnej zimowej nocy”
Posted by Jarek Nelkowski - wtorek, 25 października, 2016
„Żywa dusza o tym nie wie i pewno nigdy o tym się nie dowie. Wiódł podwójne życie: jedno jawne, które widzieli i znali wszyscy, którzy powinni, pełne umownej prawdy i umownych pozorów, idealnie podobne do życia jego znajomych, przyjaciół i drugie – potajemne”.
To że Simon Sebag Montefiore jest naprawdę wybitnym, obdarzonym szeroką wiedzą historykiem i propagatorem dziejów, nie jest, oczywiście, dla nikogo, kto zetknął się z jego twórczością żadną tajemnicą. Zwłaszcza po zapoznaniu się z takimi jego publikacjami jak „Romanowowie”, „Jerozolima” czy „Katarzyna Wielka i Potiomkin”. Zaskoczył mnie jednak (jak najbardziej pozytywnie, rzecz jasna) ogromnym literackim talentem, którego owocem stała się osadzona w sowieckich realiach lat czterdziestych, powieść zatytułowana „Serafima. Pewnej zimowej nocy”.
To osnuta na prawdziwych wydarzeniach (tragiczna śmierć dwójki uczniów elitarnej szkoly dla dzieci wysoko postawionych radzieckich dygnitarzy) opowieść o ludzkich dramatach rozgrywających się w cieniu kremlowskich wież, które dotykają i stają się udziałem wszystkich, niezależnie od wieku (szczególni boleśnie dotykając dzieci), pozycji społecznej , statusu materialnego, szczebli wojskowej czy partyjnej kariery. To poruszająca, wstrząsająca historia o rożnych odsłonach i obliczach stalinowskiego totalitaryzmu, zbrodniczego systemowego walca bezlitośnie miażdżącego na swej drodze wszelki przejawy niezadowolenia czy nieprawomyślności (socjalistycznej naturalnie), zarówno tej prawdziwej jak i zupełnie wyimaginowanej czy wręcz tworzonej sztucznie. To zupełnie porażający, brutalny, uderzający realizmem, rozpisany na wiele głosów (rozgrywające się wydarzenia śledzimy z perspektywy uczniów moskiewskiej szkoły, ich rodziców, nauczycieli, przedstawicieli armii, rządu oraz partii) obraz sowieckiego państwa w którym zbrodnicza, komunistyczna doktryna, najkrwawsze żniwo zbiera wśród własnych obywateli, ingerując i oplatając swymi mackami najdrobniejsze przejawy życia społecznego.
„Co mówić a czego nie? Błąd można przypłacić życiem. I nie tylko własnym, ale także rodziny, przyjaciół, każdego, kogo znasz. Tak jak podczas górskiej wspinaczki: kiedy jeden odpada od skały, w przepaść spadają wszyscy”.
”Wiesz jak ogromny jest Związek Sowiecki? Pomyśl o wszystkich jego czołgach, fabrykach, stepach, działach, o jego narodach, partii i potędze Organów – a potem pomyśl o sobie, dziesięcioletnim Sieńce Dorowie. Jaka masz szansę?. Możemy cie zmiażdżyć, tak że nic z ciebie nie zostanie. A prosimy cie tylko, żebyś przypomniał sobie dwie krótkie wypowiedzi swoich rodziców”.
Wymieszanie autentycznych wydarzeń z literacką fikcją oraz bohaterów stworzonych przez pisarza z tymi, którzy w tym czasie naprawdę stali u steru radzieckiego państwa (Stalin, Beria, Mołotow, Żdanow, Abakumow….) pozwoliła autorowi stworzyć przesycony grozą klimat, który naprawdę przemawia do czytelnika, przenika na wskroś, pobudza jego wyobraźnie, powodując iż ciężko się z lekturą rozstać. Szczególnie iż pośród tak straszliwych zbrodni, zniewolenia jednostki, azjatyckiego okrucieństwa, straszliwych więzień i obozów pracy, jawnej niesprawiedliwości oraz całego, przytłaczającego ogromu zła, którego doświadczyli radzieccy obywatele, od czasu do czasu pojawia się malutka iskierka nadziei, prawdziwa przyjaźń, szlachetne braterstwo czy namiętne gorące uczycie…
Książka Simona Sebaga Montefiore „Serafima. Pewnej zimowej nocy” jest lekturą, która naprawdę głęboko zapadła mi w pamięć (nie zdarza się to zbyt często) cały czas kołacząc się gdzieś pod czaszką . Naprawdę gorąco polecam.
„Żywa dusza o tym nie wie i pewno nigdy o tym się nie dowie. Wiódł podwójne życie: jedno jawne, które widzieli i znali wszyscy, którzy powinni, pełne umownej prawdy i umownych pozorów, idealnie podobne do życia jego znajomych, przyjaciół i drugie – potajemne”.
To że Simon Sebag Montefiore jest naprawdę wybitnym, obdarzonym szeroką wiedzą historykiem i propagatorem dziejów, nie jest, oczywiście, dla nikogo, kto zetknął się z jego twórczością żadną tajemnicą. Zwłaszcza po zapoznaniu się z takimi jego publikacjami jak „Romanowowie”, „Jerozolima” czy „Katarzyna Wielka i Potiomkin”. Zaskoczył mnie jednak (jak najbardziej pozytywnie, rzecz jasna) ogromnym literackim talentem, którego owocem stała się osadzona w sowieckich realiach lat czterdziestych, powieść zatytułowana „Serafima. Pewnej zimowej nocy”.
To osnuta na prawdziwych wydarzeniach (tragiczna śmierć dwójki uczniów elitarnej szkoly dla dzieci wysoko postawionych radzieckich dygnitarzy) opowieść o ludzkich dramatach rozgrywających się w cieniu kremlowskich wież, które dotykają i stają się udziałem wszystkich, niezależnie od wieku (szczególni boleśnie dotykając dzieci), pozycji społecznej , statusu materialnego, szczebli wojskowej czy partyjnej kariery. To poruszająca, wstrząsająca historia o rożnych odsłonach i obliczach stalinowskiego totalitaryzmu, zbrodniczego systemowego walca bezlitośnie miażdżącego na swej drodze wszelki przejawy niezadowolenia czy nieprawomyślności (socjalistycznej naturalnie), zarówno tej prawdziwej jak i zupełnie wyimaginowanej czy wręcz tworzonej sztucznie. To zupełnie porażający, brutalny, uderzający realizmem, rozpisany na wiele głosów (rozgrywające się wydarzenia śledzimy z perspektywy uczniów moskiewskiej szkoły, ich rodziców, nauczycieli, przedstawicieli armii, rządu oraz partii) obraz sowieckiego państwa w którym zbrodnicza, komunistyczna doktryna, najkrwawsze żniwo zbiera wśród własnych obywateli, ingerując i oplatając swymi mackami najdrobniejsze przejawy życia społecznego.
„Co mówić a czego nie? Błąd można przypłacić życiem. I nie tylko własnym, ale także rodziny, przyjaciół, każdego, kogo znasz. Tak jak podczas górskiej wspinaczki: kiedy jeden odpada od skały, w przepaść spadają wszyscy”.
”Wiesz jak ogromny jest Związek Sowiecki? Pomyśl o wszystkich jego czołgach, fabrykach, stepach, działach, o jego narodach, partii i potędze Organów – a potem pomyśl o sobie, dziesięcioletnim Sieńce Dorowie. Jaka masz szansę?. Możemy cie zmiażdżyć, tak że nic z ciebie nie zostanie. A prosimy cie tylko, żebyś przypomniał sobie dwie krótkie wypowiedzi swoich rodziców”.
Wymieszanie autentycznych wydarzeń z literacką fikcją oraz bohaterów stworzonych przez pisarza z tymi, którzy w tym czasie naprawdę stali u steru radzieckiego państwa (Stalin, Beria, Mołotow, Żdanow, Abakumow….) pozwoliła autorowi stworzyć przesycony grozą klimat, który naprawdę przemawia do czytelnika, przenika na wskroś, pobudza jego wyobraźnie, powodując iż ciężko się z lekturą rozstać. Szczególnie iż pośród tak straszliwych zbrodni, zniewolenia jednostki, azjatyckiego okrucieństwa, straszliwych więzień i obozów pracy, jawnej niesprawiedliwości oraz całego, przytłaczającego ogromu zła, którego doświadczyli radzieccy obywatele, od czasu do czasu pojawia się malutka iskierka nadziei, prawdziwa przyjaźń, szlachetne braterstwo czy namiętne gorące uczycie…
Książka Simona Sebaga Montefiore „Serafima. Pewnej zimowej nocy” jest lekturą, która naprawdę głęboko zapadła mi w pamięć (nie zdarza się to zbyt często) cały czas kołacząc się gdzieś pod czaszką . Naprawdę gorąco polecam.
Posted by Jarek Nelkowski - wtorek, 25 października, 2016
J.Felsztinski, W.Pribyłowski „Korporacja zabójców”
Posted by Jarek Nelkowski - wtorek, 25 października, 2016
„W czerwcu 2007 roku Federalna Służba Bezpieczeństwa (struktura będąca następczynią KGB) dokonała nalotu i przeprowadziła rewizję w moskiewskim mieszkaniu Władimira Pribyłowskiego. Skonfiskowała wszystkie jego komputery, materiały oraz korespondencję. Skoro nasza książka została przejęta i przeczytana przez funkcjonariuszy FSB bez naszej zgody, czyż możemy odmówić czytelnikom prawa do zapoznania się z jej treścią? Zdecydowaliśmy, iż nadeszła pora, byśmy wręczyli prezydentowi nasz podarek. 7 października 2007 roku zakończyliśmy wspólne pisanie biografii Putina oraz ludzi z jego otoczenia, przede wszystkim funkcjonariuszy KGB-FSB, którzy w żadnym razie nie mieli zamiaru rezygnować ze sprawowania władzy”
„Korporacja zabójców”, książka dwóch, wybitnych, rosyjskich historyków Jurija Felsztińskiego i Władimira Pribyłowskiego (jednego już nieżyjącego) jest, myślę, lekturą z którą zapoznać powinniśmy się wszyscy, gdyż zawarte w niej treści powodują nowe spojrzenie na istotne zagadnienia i aspekty funkcjonowania putinowskiej Rosji. Kraju, który w ostatnich latach tak bardzo, zachwiał fundamentami europejskiego (czy szerzej, światowego) bezpieczeństwa, wprowadzając w dotychczasową, względną (ale jednak), stabilizację, pierwiastek chaosu, zagrożenia i strachu.
Wydarzenia rozgrywające się za naszą wschodnią granicą (destabilizacja Ukrainy, aneksja Krymu, konflikt zbrojny w Donbasie, regularne naruszanie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, wpływanie okrętów podwodnych na obce wody terytorialne – np. Szwecji, agresywna, w pełni zmanipulowana polityka medialna oraz wiele innych podobnych działań) karzą nam przypuszczać iż eskalacja rosyjskiej ekspansji polityczno-terytorialnej jest tylko kwestia czasu i wymaga od demokratycznych państw oraz ich społeczeństw zdecydowanej, konsolidacyjnej, solidarnej postawy.
Publikacja ta pozwoli nam, choć trochę, zrozumieć współczesną Rosję, przyjrzeć się elitom władzy (tym bardziej i mniej znanym), mechanizmom na których władza ta się opiera, wpływom służb specjalnych ( KGB, FSB), wsparciu wielkich oligarchów, sieci biznesowo-gospodarczych powiązań oraz procesom (różnej natury), które towarzyszyły i towarzyszą nadal wzmacnianiu się, coraz bardziej autorytarnego i totalitarnego państwa z wszechwładnym prezydentem Władimirem Władimirowiczem Putinem na czele.
Jest to, w dużej mierze, właśnie opowieść o jego Rosji (autorzy wnikliwie śledzą i opisują biografię obecnego prezydenta oraz kolejne szczeble zawodowej i politycznej kariery, aż po najwyższe funkcje państwowe i rządowe) w której służby specjalne, będące podporą władzy i źródłem ogromnych wpływów, rozrosły się do niespotykanych rozmiarów a przyznane im uprawnienia oraz poczucie „parasola ochronnego” pozwoliły wniknąć w niemal wszystkie aspekty toczącego się w Rosji życia. Państwa w którym dochodzi do politycznych morderstw (zabójstwo Anny Politkowskiej, Aleksandra Litwinienki, Anatolija Sobczaka czy próba otrucia Wiktora Juszczenki), ludzie znikają bez śladu, padają ofiarami pobić, zastraszania czy szantażu. Gdzie fałszowane są wybory, tłamszone, szykanowane a później przejmowane są niezależne media a nieprawomyślni dziennikarze czy zbyt niezależni biznesmeni trafiają za kraty więzień czy do ciąż kich obozów pracy. Wierni zaś obrońcy i poplecznicy kremlowskiego kursu dorabiają się gigantycznych fortun czy ogromnych wpływów.
W lekturze wiele miejsca zajmuje Czeczenia, zarówno o w kontekście typowo wojskowym, odnoszącym się do dwóch krwawych wojen z tą republiką, jak i wykorzystaniu tej tematyki przez Putina i jego doradców w szerokiej walce politycznej i wyborczej ( szczególne drastyczne podejrzenie o zorganizowanie przez FSB krwawych zamachów na bloki mieszkalne w Moskwie, Bujnaksku czy Wołgodońsku, oraz okrucieństwa, fałszerstwa czy manipulacje dokonywane przez wspierający Rosjan rząd w Groznym. Problematyka ta przewija się i powraca (w rożnych konstelacjach i odsłonach) niemal przez całą publikację.
Książka Jurija Felsztińskiego i Władimira Pribyłowskiego oparta jest na wieloletnich badaniach, wnikliwych analizach, opisach, mniej lub bardziej, znanych wydarzeń czy faktów z życia naszego wschodniego sąsiada, wsparta dodatkowo bardzo licznymi zeznaniami, byłych pracowników rosyjskich służb specjalnych, dawnych oligarchów czy ludzi będących niegdyś u szczytów władzy. Obydwaj dołożyli, naprawdę, ogromu starań by pokazać i uświadomić całemu demokratycznemu światu jak wielkim zagrożeniem jest dla nas wszystkich system rządów sprawowany przez Władimira Putina oraz jak bardzo bezwzględny i nieobliczalny (również dla własnych obywateli) potrafi się od stać.
„Korporacja zabójców” to bez wątpienia obowiązkowa lektura dla tych, którzy choć trochę interesują się tym co dzieje się poza naszymi granicami a co, chcemy tego czy nie, nie pozostaje bez wpływu na nas wszystkich. Gorąco polecam.
„W czerwcu 2007 roku Federalna Służba Bezpieczeństwa (struktura będąca następczynią KGB) dokonała nalotu i przeprowadziła rewizję w moskiewskim mieszkaniu Władimira Pribyłowskiego. Skonfiskowała wszystkie jego komputery, materiały oraz korespondencję. Skoro nasza książka została przejęta i przeczytana przez funkcjonariuszy FSB bez naszej zgody, czyż możemy odmówić czytelnikom prawa do zapoznania się z jej treścią? Zdecydowaliśmy, iż nadeszła pora, byśmy wręczyli prezydentowi nasz podarek. 7 października 2007 roku zakończyliśmy wspólne pisanie biografii Putina oraz ludzi z jego otoczenia, przede wszystkim funkcjonariuszy KGB-FSB, którzy w żadnym razie nie mieli zamiaru rezygnować ze sprawowania władzy”
„Korporacja zabójców”, książka dwóch, wybitnych, rosyjskich historyków Jurija Felsztińskiego i Władimira Pribyłowskiego (jednego już nieżyjącego) jest, myślę, lekturą z którą zapoznać powinniśmy się wszyscy, gdyż zawarte w niej treści powodują nowe spojrzenie na istotne zagadnienia i aspekty funkcjonowania putinowskiej Rosji. Kraju, który w ostatnich latach tak bardzo, zachwiał fundamentami europejskiego (czy szerzej, światowego) bezpieczeństwa, wprowadzając w dotychczasową, względną (ale jednak), stabilizację, pierwiastek chaosu, zagrożenia i strachu.
Wydarzenia rozgrywające się za naszą wschodnią granicą (destabilizacja Ukrainy, aneksja Krymu, konflikt zbrojny w Donbasie, regularne naruszanie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, wpływanie okrętów podwodnych na obce wody terytorialne – np. Szwecji, agresywna, w pełni zmanipulowana polityka medialna oraz wiele innych podobnych działań) karzą nam przypuszczać iż eskalacja rosyjskiej ekspansji polityczno-terytorialnej jest tylko kwestia czasu i wymaga od demokratycznych państw oraz ich społeczeństw zdecydowanej, konsolidacyjnej, solidarnej postawy.
Publikacja ta pozwoli nam, choć trochę, zrozumieć współczesną Rosję, przyjrzeć się elitom władzy (tym bardziej i mniej znanym), mechanizmom na których władza ta się opiera, wpływom służb specjalnych ( KGB, FSB), wsparciu wielkich oligarchów, sieci biznesowo-gospodarczych powiązań oraz procesom (różnej natury), które towarzyszyły i towarzyszą nadal wzmacnianiu się, coraz bardziej autorytarnego i totalitarnego państwa z wszechwładnym prezydentem Władimirem Władimirowiczem Putinem na czele.
Jest to, w dużej mierze, właśnie opowieść o jego Rosji (autorzy wnikliwie śledzą i opisują biografię obecnego prezydenta oraz kolejne szczeble zawodowej i politycznej kariery, aż po najwyższe funkcje państwowe i rządowe) w której służby specjalne, będące podporą władzy i źródłem ogromnych wpływów, rozrosły się do niespotykanych rozmiarów a przyznane im uprawnienia oraz poczucie „parasola ochronnego” pozwoliły wniknąć w niemal wszystkie aspekty toczącego się w Rosji życia. Państwa w którym dochodzi do politycznych morderstw (zabójstwo Anny Politkowskiej, Aleksandra Litwinienki, Anatolija Sobczaka czy próba otrucia Wiktora Juszczenki), ludzie znikają bez śladu, padają ofiarami pobić, zastraszania czy szantażu. Gdzie fałszowane są wybory, tłamszone, szykanowane a później przejmowane są niezależne media a nieprawomyślni dziennikarze czy zbyt niezależni biznesmeni trafiają za kraty więzień czy do ciąż kich obozów pracy. Wierni zaś obrońcy i poplecznicy kremlowskiego kursu dorabiają się gigantycznych fortun czy ogromnych wpływów.
W lekturze wiele miejsca zajmuje Czeczenia, zarówno o w kontekście typowo wojskowym, odnoszącym się do dwóch krwawych wojen z tą republiką, jak i wykorzystaniu tej tematyki przez Putina i jego doradców w szerokiej walce politycznej i wyborczej ( szczególne drastyczne podejrzenie o zorganizowanie przez FSB krwawych zamachów na bloki mieszkalne w Moskwie, Bujnaksku czy Wołgodońsku, oraz okrucieństwa, fałszerstwa czy manipulacje dokonywane przez wspierający Rosjan rząd w Groznym. Problematyka ta przewija się i powraca (w rożnych konstelacjach i odsłonach) niemal przez całą publikację.
Książka Jurija Felsztińskiego i Władimira Pribyłowskiego oparta jest na wieloletnich badaniach, wnikliwych analizach, opisach, mniej lub bardziej, znanych wydarzeń czy faktów z życia naszego wschodniego sąsiada, wsparta dodatkowo bardzo licznymi zeznaniami, byłych pracowników rosyjskich służb specjalnych, dawnych oligarchów czy ludzi będących niegdyś u szczytów władzy. Obydwaj dołożyli, naprawdę, ogromu starań by pokazać i uświadomić całemu demokratycznemu światu jak wielkim zagrożeniem jest dla nas wszystkich system rządów sprawowany przez Władimira Putina oraz jak bardzo bezwzględny i nieobliczalny (również dla własnych obywateli) potrafi się od stać.
„Korporacja zabójców” to bez wątpienia obowiązkowa lektura dla tych, którzy choć trochę interesują się tym co dzieje się poza naszymi granicami a co, chcemy tego czy nie, nie pozostaje bez wpływu na nas wszystkich. Gorąco polecam.
Bear Grylls „Płonace anioły”
Posted by Jarek Nelkowski - wtorek, 18 października, 2016
“Myślał że stracił bliskich na zawsze. Teraz zrobi wszystko, by ich odzyskać”
Bear Grylls nie zwalnia tempa, a drugi tom jego sensacyjnej powieści zatytułowanej „Płonące anioły”, skupiającej się na losach znanego nam już Willa Jaegera jest tego najlepszym przykładem. Nadal trzyma solidny poziom swojej poprzedniczki („Lot widmo”) i bardzo ciekawego połączeniem solidnego, mrocznego thrillera i dobrej przygodowej opowieści, nacechowanej ciekawą konstrukcją fabuły oraz niezłym literackim zamysłem.
Wraz z naszym bohaterem, zaplątanym w niezwykle skomplikowaną, międzynarodową intrygę (wydarzenia rozgrywają się w wielu, różnych miejscach naszego globu) z bardzo interesującym, historycznym wątkiem w tle, krok po kroku przybliżamy się do rozwikłania przerażającej tajemnicy z przeszłości, która może mieć dalekosiężne skutki w nam współczesnych.
Oczywiście, zanim jednak do tego dojdzie, wraz z Willem Jagerem i jego grupą, po raz kolejny zmuszeni będziemy zmierzyć się z pilnie strzeżoną przez lata nazistowską tajemnicą, potężną sekretną organizacją, niebezpieczną, nieprzewidywalną przyrodą, serią brutalnych morderstw, gotowymi na wszystko, bezwzględnymi, najemnikami i wielką rozgrywką, której stawką jest przyszłości świata. Dotrzeć do miejsc gdzie przeszłość przeplatać się będzie z teraźniejszością mając realny wpływ na toczące się wydarzenia i losy poszczególnych postaci.
Nadal, w myśl klasycznego schematu, motorem przewodnim powieści pozostaje rozwiązanie zagadki, ale cieszy mnie fakt iż pisarz znalazł również miejsce na rozbudowanie i pogłębienie swoich bohaterów oraz nakreślenie skomplikowanych relacji między nimi. Jest to z pewnością jeden z tych elementów, który w sposób bardzo pozytywny wpływa na literacki odbiór tej lektury.
To nadal dynamiczna, brutalna (miejscami bardzo okrutna i krwawa) i dobrze opowiedziana męska opowieść, gdzieś z pogranicza fikcji i rzeczywistości, podana bez taniego patosu i owijania w bawełnę. Historia o odwiecznej walce dobra ze złem, zmaganiu się z własnymi słabościami i trudnych ludzkich wyborach, które czasami musimy podjąć, bez względu na okoliczność…
Rozczarowała mnie trochę sama końcówka powieści, sprawiająca wrażenie tworzonej w pośpiechu i trochę niedopracowanej, albo też będąca efektem zmęczenia autora, znanego z wielu pasji i projektów. Jest to jednak moja, jak najbardziej, subiektywna ocena nie umniejszająca wysokiej oceny tych dwóch tomów jako całości …
Reasumując. Książka Beara Gryllsa zatytułowana „Płonące anioły” to inteligentnie napisana i mocno zarysowana współczesna, sensacyjna powieść, którą naprawę znakomicie się czyta. Gotowy scenariusz na film czy komputerową grę akcji.
“Myślał że stracił bliskich na zawsze. Teraz zrobi wszystko, by ich odzyskać”
Bear Grylls nie zwalnia tempa, a drugi tom jego sensacyjnej powieści zatytułowanej „Płonące anioły”, skupiającej się na losach znanego nam już Willa Jaegera jest tego najlepszym przykładem. Nadal trzyma solidny poziom swojej poprzedniczki („Lot widmo”) i bardzo ciekawego połączeniem solidnego, mrocznego thrillera i dobrej przygodowej opowieści, nacechowanej ciekawą konstrukcją fabuły oraz niezłym literackim zamysłem.
Wraz z naszym bohaterem, zaplątanym w niezwykle skomplikowaną, międzynarodową intrygę (wydarzenia rozgrywają się w wielu, różnych miejscach naszego globu) z bardzo interesującym, historycznym wątkiem w tle, krok po kroku przybliżamy się do rozwikłania przerażającej tajemnicy z przeszłości, która może mieć dalekosiężne skutki w nam współczesnych.
Oczywiście, zanim jednak do tego dojdzie, wraz z Willem Jagerem i jego grupą, po raz kolejny zmuszeni będziemy zmierzyć się z pilnie strzeżoną przez lata nazistowską tajemnicą, potężną sekretną organizacją, niebezpieczną, nieprzewidywalną przyrodą, serią brutalnych morderstw, gotowymi na wszystko, bezwzględnymi, najemnikami i wielką rozgrywką, której stawką jest przyszłości świata. Dotrzeć do miejsc gdzie przeszłość przeplatać się będzie z teraźniejszością mając realny wpływ na toczące się wydarzenia i losy poszczególnych postaci.
Nadal, w myśl klasycznego schematu, motorem przewodnim powieści pozostaje rozwiązanie zagadki, ale cieszy mnie fakt iż pisarz znalazł również miejsce na rozbudowanie i pogłębienie swoich bohaterów oraz nakreślenie skomplikowanych relacji między nimi. Jest to z pewnością jeden z tych elementów, który w sposób bardzo pozytywny wpływa na literacki odbiór tej lektury.
To nadal dynamiczna, brutalna (miejscami bardzo okrutna i krwawa) i dobrze opowiedziana męska opowieść, gdzieś z pogranicza fikcji i rzeczywistości, podana bez taniego patosu i owijania w bawełnę. Historia o odwiecznej walce dobra ze złem, zmaganiu się z własnymi słabościami i trudnych ludzkich wyborach, które czasami musimy podjąć, bez względu na okoliczność…
Rozczarowała mnie trochę sama końcówka powieści, sprawiająca wrażenie tworzonej w pośpiechu i trochę niedopracowanej, albo też będąca efektem zmęczenia autora, znanego z wielu pasji i projektów. Jest to jednak moja, jak najbardziej, subiektywna ocena nie umniejszająca wysokiej oceny tych dwóch tomów jako całości …
Reasumując. Książka Beara Gryllsa zatytułowana „Płonące anioły” to inteligentnie napisana i mocno zarysowana współczesna, sensacyjna powieść, którą naprawę znakomicie się czyta. Gotowy scenariusz na film czy komputerową grę akcji.
Dmitry Glukhovsky “METRO 2035”
Posted by Jarek Nelkowski - wtorek, 11 października, 2016
„Pośród ocalonych w metrze są tacy, którzy marzą o powrocie na powierzchnię – kiedyś, kiedy obniży się poziom radiacji. I nie tracą nadziei na inne życie…”
Jestem wiernym i zdeklarowanym miłośnikiem cyklu Uniwersum METRO 2033, zapoczątkowanego przez Dmitryja Glukhovsky’ego (a później powielanego w wielu rożnych odsłonach, miejscach i formach) i jak zapewne wielu, z niecierpliwością czekałem na wieńczący całość tom trzeci, zatytułowany „Metro 2035”. Czy mi się spodobał. Tak.
Owszem, zabrakło mi trochę tej przysłowiowej iskry, która rozpali czytelniczy ogień, który oświetlać będzie kolejne rozdziały podroży przez spowite w mroku moskiewskie metro. Lekko zdziwił mnie też fakt (a sądzę, że nie tylko mnie) powrotu Artema, głównego bohatera tomu pierwszego, uśmierconego już przez autora – dodajmy, ale ten akurat literacki zabieg, wraz powrotem innych znanych nam postaci, jestem w stanie zrozumieć i w pełni zaakceptować. Wrócił zresztą znacznie odmieniony, jego kreacja jest pełniejsza, dojrzalsza i poszerzona o pewną istotną z punktu widzenia powieści psychologiczno- filozoficzną nutę. Po raz kolejny jest naszym przewodnikiem po tym przerażającym i wynaturzonym post-apokaliptycznym świecie i to nadal jego emocje, tęsknoty, nadzieje czy złudzenia udzielają się nam wszystkim. Z racji braku, w tej konkretnej odsłonie, zmutowanych istot (choć, prawdę mówiąc, specjalnie mi ich jakoś nie brakowało) cały ciężar dotyczący fabuły i akcji, oraz jasno określonego klimatu spoczywa na ludziach, którzy, niestety, coraz mniej zasługują na to zaszczytne miano.
Czytając zawarte w lekturze treści a zwłaszcza przyglądając się określonej strukturze stosunków panujących w moskiewskim metrze, trudno nie odnieść wrażenia oraz uciec od analogii dotyczących życia we współczesnej autorowi putinowskiej Rosji (do której jego krytyczny stosunek jest ogólnie znany) oraz sposobu w jaki ogranicza ona czy kontroluje swobody i niezależności obywatelskie oraz wyznacza autokratyczne kierunki zmian. Mimo pewnej dozy niedosytu, wynikającego z moich własnych nadziei (takich czy innych) związanych z powieścią, czasu, który z nią spędziłem nie uważam za stracony, gdyż naprawdę miło było, po tak długim okresie czasu, zanurzyć się w mrocznych i niebezpiecznych czeluściach podziemnej stolicy.
Kolejna dobra, poczytna lektura, której, fanom Uniwersum, oczywiście polecać nie muszę, Wszystkim innym zaś proponuje, mimo wszystko, rozpocząć przygodę z cyklem od części pierwszej, aby złapać odpowiedni kontekst.
„Pośród ocalonych w metrze są tacy, którzy marzą o powrocie na powierzchnię – kiedyś, kiedy obniży się poziom radiacji. I nie tracą nadziei na inne życie…”
Jestem wiernym i zdeklarowanym miłośnikiem cyklu Uniwersum METRO 2033, zapoczątkowanego przez Dmitryja Glukhovsky’ego (a później powielanego w wielu rożnych odsłonach, miejscach i formach) i jak zapewne wielu, z niecierpliwością czekałem na wieńczący całość tom trzeci, zatytułowany „Metro 2035”. Czy mi się spodobał. Tak.
Owszem, zabrakło mi trochę tej przysłowiowej iskry, która rozpali czytelniczy ogień, który oświetlać będzie kolejne rozdziały podroży przez spowite w mroku moskiewskie metro. Lekko zdziwił mnie też fakt (a sądzę, że nie tylko mnie) powrotu Artema, głównego bohatera tomu pierwszego, uśmierconego już przez autora – dodajmy, ale ten akurat literacki zabieg, wraz powrotem innych znanych nam postaci, jestem w stanie zrozumieć i w pełni zaakceptować. Wrócił zresztą znacznie odmieniony, jego kreacja jest pełniejsza, dojrzalsza i poszerzona o pewną istotną z punktu widzenia powieści psychologiczno- filozoficzną nutę. Po raz kolejny jest naszym przewodnikiem po tym przerażającym i wynaturzonym post-apokaliptycznym świecie i to nadal jego emocje, tęsknoty, nadzieje czy złudzenia udzielają się nam wszystkim. Z racji braku, w tej konkretnej odsłonie, zmutowanych istot (choć, prawdę mówiąc, specjalnie mi ich jakoś nie brakowało) cały ciężar dotyczący fabuły i akcji, oraz jasno określonego klimatu spoczywa na ludziach, którzy, niestety, coraz mniej zasługują na to zaszczytne miano.
Czytając zawarte w lekturze treści a zwłaszcza przyglądając się określonej strukturze stosunków panujących w moskiewskim metrze, trudno nie odnieść wrażenia oraz uciec od analogii dotyczących życia we współczesnej autorowi putinowskiej Rosji (do której jego krytyczny stosunek jest ogólnie znany) oraz sposobu w jaki ogranicza ona czy kontroluje swobody i niezależności obywatelskie oraz wyznacza autokratyczne kierunki zmian. Mimo pewnej dozy niedosytu, wynikającego z moich własnych nadziei (takich czy innych) związanych z powieścią, czasu, który z nią spędziłem nie uważam za stracony, gdyż naprawdę miło było, po tak długim okresie czasu, zanurzyć się w mrocznych i niebezpiecznych czeluściach podziemnej stolicy.
Kolejna dobra, poczytna lektura, której, fanom Uniwersum, oczywiście polecać nie muszę, Wszystkim innym zaś proponuje, mimo wszystko, rozpocząć przygodę z cyklem od części pierwszej, aby złapać odpowiedni kontekst.
Marco Kloos „Pobór”
Posted by Jarek Nelkowski - poniedziałek, 10 października, 2016
Mocna, ciekawa, porządnie skonstruowana i odzwierciedlająca wszystkie dobre cechu gatunku military science fiction. Napisana w pierwszoosobowej narracji, prostym, przejrzystym językiem, doskonale dopasowanym i współgrającym z toczącą się fabułą, która sama w sobie, bez wątpienia, spodoba się wszystkim wielbicielom tego rodzaju literatury. Jest w niej jednak, również, pewien uniwersalizm (mogłaby się rozgrywać, przy zachowaniu określonej stylistyki i scenerii, oczywiście, niemal w każdej epoce dziejów) przez co powinna przyciągając znacznie szersze grono czytelników. Również tych, którzy nie zawsze preferują niezmierzone kosmiczne przestrzenie i supernowoczesne wytwory technologii przyszłości.
Prezentowana tutaj pozycja jest dopiero, jak słyszymy, pierwszą odsłoną szerszego cyklu w której poznajemy, dopiero, naszego bohatera Andrew Graysona i jego świat. Świat 2108 roku w którym, przestępczość, powszechna bieda i brak jakichkolwiek perspektyw (poza wczesną śmiercią w którymś z brudnych, śmierdzących zaułków) zajmuje jedno z czołowych miejsc. Nic więc dziwnego iż jedną z niewielu opcji stojących przez młodym człowiekiem jest zaciągnięcie się w szeregi armii, co też, jak możemy domyśleć się z tytułu, czyni. Tam też towarzyszymy mu przez większą część powieści, obserwując usilne próby sprostania nowej (nie zawsze łatwej czy przyjemnej) wojskowej rzeczywistości. Mocnym akcentem są ostatnie, bardzo dynamiczne rozdziały opowieści, stające się właściwym i bardzo intrygującym, trzeba to przyznać, przedsmakiem tego, czego spodziewać się możemy po kolejnych częściach.
Powieść mimo oczywistej wojskowej stylizacji językowej (pojawia się wiele nieznanych określeń i terminów), czytała się bardzo dobrze. Jej wielkim walorem jest bogactwo opisów i zdarzeń, świetnie scharakteryzowane postacie bohaterów, zarówno głównych jak i pobocznych, doskonale wpisujących się w jej klimat i wojenny koloryt.
Na uwagę zasługuje również sposób w jaki autor przedstawia sceny walki i oddaje całą dramaturgię wydarzeń. Nie jestem wojskowym i nie mam tego rodzaju doświadczeń, czytając jednak tekst niemal słychać echa wybuchów, wykrzykiwane rozkazy, jęki rannych i konających, bitewny zgiełk. Wszystko to pobudza nasza czytelniczą wyobraźnię oraz powoduje iż napięcie utrzymuje się od pierwszej do ostatniej strony. Całość jest spójna, wyrazista i dobrze przemyślana, tchnie realizmem, plastycznością i dbałością o szczegóły.
Nie chce, naturalnie, zdradzać szczegółów fabuły czy aspektów dotyczących akcji, ale książka Marco Kloosa „Pobór” jest zdecydowanie tą pozycją na którą powinniśmy zwrócić uwagę podczas naszych czytelniczych wędrówek po księgarniach i bibliotekach. Jest średnich rozmiarów, zarówno jeśli chodzi o liczbę stron jak i wymiary ogólne oraz aopatrzona w miękką okładkę utrzymaną w ciemnej stylistyce, przedstawiającą żołnierza przyszłości. Z dużą niecierpliwością czekam na kolejny tom. Polecam.
Mocna, ciekawa, porządnie skonstruowana i odzwierciedlająca wszystkie dobre cechu gatunku military science fiction. Napisana w pierwszoosobowej narracji, prostym, przejrzystym językiem, doskonale dopasowanym i współgrającym z toczącą się fabułą, która sama w sobie, bez wątpienia, spodoba się wszystkim wielbicielom tego rodzaju literatury. Jest w niej jednak, również, pewien uniwersalizm (mogłaby się rozgrywać, przy zachowaniu określonej stylistyki i scenerii, oczywiście, niemal w każdej epoce dziejów) przez co powinna przyciągając znacznie szersze grono czytelników. Również tych, którzy nie zawsze preferują niezmierzone kosmiczne przestrzenie i supernowoczesne wytwory technologii przyszłości.
Prezentowana tutaj pozycja jest dopiero, jak słyszymy, pierwszą odsłoną szerszego cyklu w której poznajemy, dopiero, naszego bohatera Andrew Graysona i jego świat. Świat 2108 roku w którym, przestępczość, powszechna bieda i brak jakichkolwiek perspektyw (poza wczesną śmiercią w którymś z brudnych, śmierdzących zaułków) zajmuje jedno z czołowych miejsc. Nic więc dziwnego iż jedną z niewielu opcji stojących przez młodym człowiekiem jest zaciągnięcie się w szeregi armii, co też, jak możemy domyśleć się z tytułu, czyni. Tam też towarzyszymy mu przez większą część powieści, obserwując usilne próby sprostania nowej (nie zawsze łatwej czy przyjemnej) wojskowej rzeczywistości. Mocnym akcentem są ostatnie, bardzo dynamiczne rozdziały opowieści, stające się właściwym i bardzo intrygującym, trzeba to przyznać, przedsmakiem tego, czego spodziewać się możemy po kolejnych częściach.
Powieść mimo oczywistej wojskowej stylizacji językowej (pojawia się wiele nieznanych określeń i terminów), czytała się bardzo dobrze. Jej wielkim walorem jest bogactwo opisów i zdarzeń, świetnie scharakteryzowane postacie bohaterów, zarówno głównych jak i pobocznych, doskonale wpisujących się w jej klimat i wojenny koloryt.
Na uwagę zasługuje również sposób w jaki autor przedstawia sceny walki i oddaje całą dramaturgię wydarzeń. Nie jestem wojskowym i nie mam tego rodzaju doświadczeń, czytając jednak tekst niemal słychać echa wybuchów, wykrzykiwane rozkazy, jęki rannych i konających, bitewny zgiełk. Wszystko to pobudza nasza czytelniczą wyobraźnię oraz powoduje iż napięcie utrzymuje się od pierwszej do ostatniej strony. Całość jest spójna, wyrazista i dobrze przemyślana, tchnie realizmem, plastycznością i dbałością o szczegóły.
Nie chce, naturalnie, zdradzać szczegółów fabuły czy aspektów dotyczących akcji, ale książka Marco Kloosa „Pobór” jest zdecydowanie tą pozycją na którą powinniśmy zwrócić uwagę podczas naszych czytelniczych wędrówek po księgarniach i bibliotekach. Jest średnich rozmiarów, zarówno jeśli chodzi o liczbę stron jak i wymiary ogólne oraz aopatrzona w miękką okładkę utrzymaną w ciemnej stylistyce, przedstawiającą żołnierza przyszłości. Z dużą niecierpliwością czekam na kolejny tom. Polecam.
Posted by Jarek Nelkowski - poniedziałek, 10 października, 2016
Jerzy Hauziński „Asasyni. Legendarni zabójcy w czasach krucjat”.
Posted by Jarek Nelkowski - środa, 5 października, 2016
„Legenda nieprzejednanych zabójców, która do dziś rozpala wyobraźnie historyków, miłośników gier, filmu i literatury fantasy”.
Niemal od początku swojej działalności owiani byli aurą tajemniczości, grozy i strachu, coraz bardziej, z upływem lat, osnuwani warstwami czarnej legendy. Stali się symbolem (i wizerunek ten skutecznie utrwalił się na przestrzeni wieków) niezwykle sprawnych, rzekło by się nadnaturalnie, zamachowców czy skrytobójców, którzy do perfekcji opanowali ten sposób osiągania polityczno-militarnych celów. Siali prawdziwe przerażenie (świadomie i umiejętnie je podsycając) na tzw. Bliskim Wschodzie, a później, wraz z rozkwitem ruch krucjatowego, równie w Europie, wśród monarszych dworów i skupisk ówczesnych możnowładców, różnej orientacji , częstokroć daleko wykraczające poza ich rzeczywiste, techniczne czy geograficzne możliwości. Byli jednak na tyle charakterystyczni iż na trwale wpisali się w historyczno-polityczny krajobraz regionu, a ich wizerunek ewoluując (i coraz bardziej oddalając się od właściwego pierwowzoru) uzyskał dziś status niemal ikony popkultury, obecnej w literaturze, filmie czy wielu grach komputerowych..
Wszystko to powoduje iż warto przyjrzeć się temu , jak naprawdę wyglądała historia asasynów, kim byli, skąd się wywodzili, w jaki sposób wyglądało ich codzienne życie, działalność oraz co spowodowało iż tak spektakularnie udało im się wkroczyć na arenę dziejów. Okazją do tego będzie, z całą pewnością, publikacja Jerzego Hauzińskiego zatytułowana „Asasyni. Legendarni zabójcy w czasach krucjat”, która na naszych księgarskich półkach zagościła dzięki Wydawnictwu Poznańskiemu.
Autor podejmuje niełatwą próbę zmierzenia się z wielowiekowym mitem, przedstawiając bezsporne fakty, opisując historyczne tło, wyjaśniając kontrowersje (dotyczące na przykład obiegowej opinii o stosowaniu przez nich środków odurzających), poddając analizie liczne przekazy, przekłamania i sprzeczności. Kawałek po kawałku obdziera go z wielowiekowych naleciałości, różnej natury, wypaczających w oczywisty sposób historyczną prawdę. Znakomicie i pewnie (widać gruntowne, merytoryczne przygotowanie) odnajduje się w charakterystycznym średniowiecznym klimacie na styku Wschodu i Zachodu, obejmującym całość pogmatwanej, często niejasnej i niezwykłe skomplikowanej polityczno-religijno-militarnej sytuacji tego okresu.
Sięgając do XII i XIII – wiecznych początków, wodzących się z sekty muzułmańskich ismailitów, assasynów, zamieszkujących trudno dostępne regiony dzisiejszego Iranu i Syrii, pisarz w bardzo przystępny i zrozumiały sposób charakteryzuje i przybliża czytelnikowi (co wobec zmieniających się relacji w samym łonie wyznawców oraz szeregu, teologicznych i hierarchicznych zależności, wcale nie jest takie łatwe) historie tych wojowników.
Oczywiście, jak sugeruje sam tytuł, najwięcej miejsca zajmuje okres doby wielkich krucjat w których assasyni pod wodzą legendarnego Starca z Gór (Raszida ad-Dina,) stanęli u szczytu swojej potęgi i znaczenia. Mamy przy tym okazje przyjrzeć się bliżej Ziemi Świętej tego czasu, jednemu z najdziwniejszych i najbardziej ciekawych tworów państwowych, jakim było Królestwo Jerozolimskie, zderzeniu dwóch odmiennych światów i kultur oraz otrzeć się o meandry wielkiej i małej polityki, pełnej spisków, intryg, cichych układów, paktów a często dokonywanych na zamówienie mordów, w których owa sekta odgrywała ważną rolę. To ciekawy obraz stosunków panujących wewnątrz samej, licznej przecież, społeczności muzułmańskiej, w łonie której, w imię własnych partykularnych interesów toczyła się walka na śmierć i życie.
„Starzec z Masjafu wzywał do swojego pałacu wielu chłopców z zacnych rodów i zapewniał im właściwe wykształcenie, oraz naukę różnych języków, aby w jakimkolwiek kraju świata mogli swobodnie rozmawiać, bez pomocy tłumacza. W największej tajemnicy szkolono ich również, jak zadawać najskuteczniejsze ciosy. Kiedy osiągnęli wiek dojrzewania, ich zwierzchnik wzywał ich do siebie i w zamian za odpuszczenie grzechów nakazywał zgładzenie jakiegoś wielkiego człowieka”.
Książka Jerzego Hauzińskiego „Asasyni. Legendarni zabójcy w czasach krucjat” jest bez wątpienia lekturą, która zawiera wiele istotnych i mało znanych wiadomości czy faktów dotyczących tej fascynujących historii z przeszłości. Polecam.
„Legenda nieprzejednanych zabójców, która do dziś rozpala wyobraźnie historyków, miłośników gier, filmu i literatury fantasy”.
Niemal od początku swojej działalności owiani byli aurą tajemniczości, grozy i strachu, coraz bardziej, z upływem lat, osnuwani warstwami czarnej legendy. Stali się symbolem (i wizerunek ten skutecznie utrwalił się na przestrzeni wieków) niezwykle sprawnych, rzekło by się nadnaturalnie, zamachowców czy skrytobójców, którzy do perfekcji opanowali ten sposób osiągania polityczno-militarnych celów. Siali prawdziwe przerażenie (świadomie i umiejętnie je podsycając) na tzw. Bliskim Wschodzie, a później, wraz z rozkwitem ruch krucjatowego, równie w Europie, wśród monarszych dworów i skupisk ówczesnych możnowładców, różnej orientacji , częstokroć daleko wykraczające poza ich rzeczywiste, techniczne czy geograficzne możliwości. Byli jednak na tyle charakterystyczni iż na trwale wpisali się w historyczno-polityczny krajobraz regionu, a ich wizerunek ewoluując (i coraz bardziej oddalając się od właściwego pierwowzoru) uzyskał dziś status niemal ikony popkultury, obecnej w literaturze, filmie czy wielu grach komputerowych..
Wszystko to powoduje iż warto przyjrzeć się temu , jak naprawdę wyglądała historia asasynów, kim byli, skąd się wywodzili, w jaki sposób wyglądało ich codzienne życie, działalność oraz co spowodowało iż tak spektakularnie udało im się wkroczyć na arenę dziejów. Okazją do tego będzie, z całą pewnością, publikacja Jerzego Hauzińskiego zatytułowana „Asasyni. Legendarni zabójcy w czasach krucjat”, która na naszych księgarskich półkach zagościła dzięki Wydawnictwu Poznańskiemu.
Autor podejmuje niełatwą próbę zmierzenia się z wielowiekowym mitem, przedstawiając bezsporne fakty, opisując historyczne tło, wyjaśniając kontrowersje (dotyczące na przykład obiegowej opinii o stosowaniu przez nich środków odurzających), poddając analizie liczne przekazy, przekłamania i sprzeczności. Kawałek po kawałku obdziera go z wielowiekowych naleciałości, różnej natury, wypaczających w oczywisty sposób historyczną prawdę. Znakomicie i pewnie (widać gruntowne, merytoryczne przygotowanie) odnajduje się w charakterystycznym średniowiecznym klimacie na styku Wschodu i Zachodu, obejmującym całość pogmatwanej, często niejasnej i niezwykłe skomplikowanej polityczno-religijno-militarnej sytuacji tego okresu.
Sięgając do XII i XIII – wiecznych początków, wodzących się z sekty muzułmańskich ismailitów, assasynów, zamieszkujących trudno dostępne regiony dzisiejszego Iranu i Syrii, pisarz w bardzo przystępny i zrozumiały sposób charakteryzuje i przybliża czytelnikowi (co wobec zmieniających się relacji w samym łonie wyznawców oraz szeregu, teologicznych i hierarchicznych zależności, wcale nie jest takie łatwe) historie tych wojowników.
Oczywiście, jak sugeruje sam tytuł, najwięcej miejsca zajmuje okres doby wielkich krucjat w których assasyni pod wodzą legendarnego Starca z Gór (Raszida ad-Dina,) stanęli u szczytu swojej potęgi i znaczenia. Mamy przy tym okazje przyjrzeć się bliżej Ziemi Świętej tego czasu, jednemu z najdziwniejszych i najbardziej ciekawych tworów państwowych, jakim było Królestwo Jerozolimskie, zderzeniu dwóch odmiennych światów i kultur oraz otrzeć się o meandry wielkiej i małej polityki, pełnej spisków, intryg, cichych układów, paktów a często dokonywanych na zamówienie mordów, w których owa sekta odgrywała ważną rolę. To ciekawy obraz stosunków panujących wewnątrz samej, licznej przecież, społeczności muzułmańskiej, w łonie której, w imię własnych partykularnych interesów toczyła się walka na śmierć i życie.
„Starzec z Masjafu wzywał do swojego pałacu wielu chłopców z zacnych rodów i zapewniał im właściwe wykształcenie, oraz naukę różnych języków, aby w jakimkolwiek kraju świata mogli swobodnie rozmawiać, bez pomocy tłumacza. W największej tajemnicy szkolono ich również, jak zadawać najskuteczniejsze ciosy. Kiedy osiągnęli wiek dojrzewania, ich zwierzchnik wzywał ich do siebie i w zamian za odpuszczenie grzechów nakazywał zgładzenie jakiegoś wielkiego człowieka”.
Książka Jerzego Hauzińskiego „Asasyni. Legendarni zabójcy w czasach krucjat” jest bez wątpienia lekturą, która zawiera wiele istotnych i mało znanych wiadomości czy faktów dotyczących tej fascynujących historii z przeszłości. Polecam.