Archive for luty, 2018

Paweł Słomiak „Kraków czerwonych”.

„W kraju szerzy się okropna nędza. Robotnik, wieśniak, bezrobotny inteligent i zubożały rękodzielnik przymierają z głodu i niedostatku. Spychamy ten stan na tak zwany »kryzys«. Wiemy dobrze, że on dotknął dziś i pracodawców i pracujących, ale czy zawsze w równej mierze? Czy jednak w wielu wypadkach niepohamowana chęć zysku, zbyt wysokie wynagrodzenia jednych, nie powodują nieuczciwego wyzysku biedy? Ze wstydem przyznać musimy, że tak jest, a krwawe wypadki w Krakowie i gdzie indziej, są tego jaskrawym dowodem”. ks. kardynał Adam Sapieha.

Ta niewielka objętościowo  książeczka „Kraków czerwonych. Zamieszki krakowskie 1923, 1936”, mimo swych skromnych rozmiarów  jest nośnikiem niezwykle ważkich, historycznych treści, odnoszących się do  wydarzeniach dziś już niemal zapomnianych,  choć w swoim czasie  doniosłych, burzliwych, krwawych i niosących się echem po całej Rzeczypospolitej. Trochę szkoda iż tak łatwo są wypierane przez inne zdarzenia i zjawiska,  ale, oczywiście, tak działa  mechanizm dziejów a koło historii twardo i nieubłaganie  toczy się wciąż naprzód. Cieszy więc każda literacka aktywność, która choć trochę odkurzy i przypomni echa dawnych, minionych  lat oraz  losy ludzi, często bardzo kręte, żyjących w owym okresie.

Miałem już okaże spotkać się z twórczością Pana  Pawła Słomiaka przy okazji jego wcześniejszej książki, zatytułowanej „Krakow Niezłomnych 1946” w której prezentuje nam postawę i działalność żołnierzy,  polskiego podziemia niepodległościowego, po II wojnie światowej, którzy wierni przysiędze nie złożyli broni przed nowym, tym razem sowieckim, okupantem.

Miejscem kolejnej opowieści będzie również Kraków, choć tym razem przedstawiane wydarzenia dotyczyć będą  wcześniejszego okresu  XX wieku,  tzw. dwudziestolecia międzywojennego i tragicznych wydarzeń  rozgrywających się  w dawnej polskiej stolicy  w  1923 i 1936 roku,  zwanych często, w literaturze przedmiotu wypadkami czy zamieszkami krakowskimi. Chodzi mianowicie o dwa dramatyczne zdarzenia o podobnym charakterze i podłożu  polityczno-społecznym.

Spowodowane bardzo trudną sytuacją ekonomiczną, odradzającej się  Rzeczypospolitej  oraz masową  spekulacją, strajki robotnicze, które wybuchły 6 listopada 1923 roku   i w bardzo krótkim czasie przekształciły się w walki zbrojne, między robotnikami a policją i wojskiem  polskim, czego pokłosiem stały się ofiary śmiertelne i wielu rannych, po obu stronach konfliktu,

Brutalnie stłumione  w dniach 21-23 marca 1936 roku przez sanacją władzę robotnicze protesty zapoczątkowane w krakowskiej  Fabryce Czekolady „Suchard” S.A. stopniowo rozlewające się po innych zakładach oraz  mieście, które również przyniosły  liczne ofiary śmiertelne.

Obydwa te wydarzenie łączą i przeplatają się losami  bohaterów powieści (głównych i pobocznych) z których perspektywy obserwujemy toczące się zajścia oraz cały szereg okoliczności, które doprowadził do ich wybuchu. To właśnie ich   emocje, odczucia, przemyślenia oraz poglądy polityczne i społeczne na wiele spraw i faktów,  opisywanych przez autora,  udzielają się czytelnikowi. Całość wpisana jest w bardzo głęboki historyczno -polityczno-społeczno-obyczajowy  kontekst, stający się, dla nas współczesnych, istną kopalnią wiedzy, pełną mało znanych szczegółów, ciekawostek i faktów z tego okresu. Przybliża nam niezwykle interesujący  świat dwudziestolecia międzywojennego (z wszystkimi  jego za i przeciw) oraz starannie oddany, zbiorowy portret samego  miasta Krakowa. Bardzo ciekawa lektura.

Malina Kaszuba „W uścisku Moskwy”.

Dla wielu najwyższych rosyjskich przywódców,  cywilnych i wojskowych, wliczając w to prezydenta Władymira Putina (o czym mówi otwarcie i z pełnym przekonaniem), rozpad Związku Radzieckiego był największą, geopolityczną tragedią XX wieku. Nic wiec dziwnego iż wobec takiego podejścia rządzących elit, wektory współczesnej polityki tego kraju (wielotorowej zresztą) skierowane są w stronę jak największej integracji czy, mówiąc mniej dyplomatycznie, związania lub uzależnienia  byłych, postsowieckich republik i powrót do dawnej, mocarstwowej pozycji w świecie.

Doskonale oddaje i obrazuje  ten stan rzeczy  książka  Pani Maliny Kaszuby „W uścisku Moskwy. Obszar poradziecki”.

Jest to bardzo współczesne (choć, oczywiście, pełne historycznych odniesień od których nie da się, w tym przypadku, uciec) spojrzenie na kremlowską politykę względem krajów, które kiedyś wchodziły w skład ZSSR,  zarówno w sposób jednostkowy i indywidualny (autorka bardzo skrupulatnie przedstawia relacje międzypaństwowe, niekiedy,  jak w przypadku Ukrainy, Gruzji czy tzw. państw Bałtyckich: Litwa, Łotwa, Estonia, bardzo skomplikowane czy nawet  naznaczone krwią)  oraz zbiorowy w ramach  różnych, powstających na przestrzeni  lat organizacji: Wspólnota Niepodległych Państw, Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, Euroazjatycka Unia Gospodarcza, Związek Białorusi i Rosji, , Szanghajska Organizacja Współpracy. 

Książka jest o tyle ciekawa, gdyż  o ile posiadamy jakąś wiedze o najbliższych nam krajach, dawnego bloku wschodniego  (szczególnie w świetle ostatnich wydarzeń) to państwa takie jak Turkmenistan, Kirgistan, Uzbekistan, Kazachstan, Mołdawia są już w większości dla nas, typową, „białą plamą”. A szkoda, gdyż ich burzliwa historia, dziejowy i  kulturalny dorobek   oraz miejsce, jakie zajmują w regionie naprawdę warte są bliższego poznania. To zdecydowanie jeden z ciekawszych wątków, podejmowanych w lekturze.

 Osobne i szczególne miejsce w publikacji Pani Kaszuby zajmuje Białoruś (autorka poświęca jej relatywnie najwięcej miejsca)  najważniejszy, jak się wydaje, polityczny sojusznik  Kremla z który,  wbrew pozorom, stosunki nie układają się idyllicznie, zaś sam dyktator Aleksandr Łukasznko,  mimo medialnych gestów, twardo broni się przed próbami ograniczania jego władzy.

Tytuł książki „W uścisku Moskwy. Obszar poradziecki” jest jak najbardziej adekwatny do zawartej w lekturze treści, ponieważ autorka bazując na rozległej wiedzy (wystarczy spojrzeć na bibliografię), historycznych zaszłościach oraz   obecnej, politycznej sytuacji, skupia się na całym wachlarzu  działań Federacji Rosyjskiej, wymierzonych w sąsiadujące z nią państwa.  Oczywiście, zależnie od geografii (państwa europejskie, Azja Środkowa, Południowy Kaukaz), specyfiki, rozmaitych, zewnętrznych i wewnętrznych, uwarunkowań,  okoliczności, stopnia zależności (i odwrotnie, niezależności)  lokalnej władzy, oraz rozmaitych innych czynników,  działania tę wyglądają  i kształtują się inaczej: interwencja militarna (zajęcie Krymu, walki na wschodzie Ukrainy, wojna z Gruzją), wspieranie separatyzmów (Osetia Południowa, Abchazja, Naddniestrze), działania wywiadowcze i dywersyjne, próby destabilizacji, wojna hybrydowa, wykorzystywanie mniejszości rosyjskich (republiki bałtyckie), szantaż energetyczny (Ukraina , Białoruś)  manipulacje informacyjne, fałszywa propaganda, polityka paszportowa, rozgrywanie lokalnych konfliktów (Armenia, Azerbejdżan), naciski ekonomiczne i  handlowe itd.

Cel jest oczywisty i niezmienny –osiągniecie jak największego wpływy  na procesy decyzyjne w owych państwach, naturalnie po myśli polityki i strategii dzisiejszej, putinowskiej Rosji. 

Książka Maliny Kaszuba jest ponad wszelką wątpliwość publikacją, która znacznie wzbogaci naszą dotychczasową wiedzę oraz  pozwoli  nam  spojrzeć szerzej   na współczesną Rosję, która nigdy nie pozbyła się swoich mocarstwowych ambicji (co charakterystyczne, dotyczy to zarówno epoki carów, bolszewickiego dyktatu  jak i   dnia dzisiejszego)  a jej działanie na arenie międzynarodowej  wyraźnie wskazują iż nadal będzie to kierunek w którym będzie ona podążać. Polecam.

 

 

Miroslav Žamboch „Czas żyć, czas zabijać”.

„Poznaj zabójcę czarodziejów i poszukiwacza przygód
Przebrnij pustynię w pogoni za Czerwoną Gwiazdą
Poczuj dławiący strach przenikający do szpiku kości
Skryj się w ciemności, bowiem…

Nadchodzi Bakly – najemnik, zabójca, szarlatan”

Myślę iż wszystkim wielbicielom gatunku (fantasty czy heroic fantasty) twórczość czeskiego pisarza Miroslava Žambocha jest doskonale znana i rozpoznawalna. Autor takich tytułów jak „Sierżant”, „Wojna absolutna”, „Percepcja” a zwłaszcza cykl o Koniaszu, na zawsze wpisał się do annałów tej popularnej literatury i to nie tylko w swoim, własnym kraju.
Mamy więc doskonałą świadomość tego, czego spodziewać się możemy sięgając po kolejną, sygnowaną przez niego lekturę. Tak właśnie jest w przypadku wypuszczonego przez Fabrykę Słów zbioru opowiadań, zatytułowanego „Czas żyć, czas zabijać”.
Wkraczamy bezceremonialnie w wykreowany przez autora okrutny, brutalny, mroczny, przerażający, bezwzględny i … nie ofiarujący drugiej szansy, świat. Świat w którym nie ma zbyt dużo miejsca na jakiekolwiek wahanie, litość czy wyrozumiałość…
No i jest ON. Barky, awanturnik , najemnik i gladiator, czyli jednym słowem człowiek, który nad przymioty słowa i intelektu przekłada sztych miecza, ciężar topora, ostrze sztyletu czy siłę pięści, z których, jak się przekonamy, korzysta nader często i obficie. Człek bynajmniej nie kryształowy (za co autorowi chwała!), choć nie pozbawiony swoistego uroku, dźwigający na swych barkach bagaż traumatycznych doświadczeń i przeżyć oraz nie zawsze najszczęśliwszych, życiowych wyborów, również tych finansowych.
Oczywiście, jak w każdym tego rodzaju zbiorze opowiadań, zdarzają się takie, które podobają nam się  bardziej lub mniej i tak też jest w tym wypadku.
Do mnie osobiście najbardziej przemówiło drugie z opowiadań „W ciemności” rozgrywające się w górniczej osadzie. Podobały mi się szczególnie bardzo sugestywnie rozrysowane sceny walk (ale do tego autor już nas przyzwyczaił) oraz oddane z pieczołowitością opisy świata przedstawionego. Całość napisana interesującym, stylizowanym językiem, który mimo swej twardości i sporej dozy wulgaryzmów świetnie wpisuje się w jej koloryt i klimat. To historia o człowieku uwikłanym w swój czas, oraz o cenie, która trzeba zapłacić za to kim się było i kim się jest…
Być może nie odnajdziemy tu tryskających świeżością pomysłów czy nowatorstwa w podejściu do przedstawionych zdarzeń, ale też specjalnie się ich nie spodziewamy ( przynajmniej ja się spodziewałem) sięgając po tą publikację. Otrzymamy za to naprawdę ciekawą, bardzo sprawnie napisaną i wciągającą, co chyba najważniejsze, opowieść heroic fantasty w której trup ściele się gęsto (miejscami odniosłem wrażenie iż nader gęsto), krew leje się strumieniami, ludzkie wnętrznościom orbitują we wszelkich możliwych kierunkach zaś wybór narzędzi oraz sposobów uczynienia krzywdy naszemu bliźniemu jest doprawdy imponujący.
Pozycja Miroslava Žambocha zdecydowanie wyróżnia się wśród bogatej oferty tytułów z tego gatunku. Polecam.

Premiera 9 Marca !!!!

Jacek Piekara stworzył obraz Polski obrzydliwej- nabrzmiałej chciwością, rozdartej egoistycznymi interesikami, pozbawionej jakiegokolwiek honoru i wyzutej z wszelkiej nadziei.

Na Sulaszczyźnie odkryto bogate złoża ropy naftowej. Coś, co wydawało się błogosławieństwem dla niezbyt bogatego państwa, ostatecznie okazuje się przyczyną jego całkowitego upadku.
Krajem rządzi kler służący interesom własnym i Kościoła- w tej właśnie kolejności do spółki z konsorcjami naftowymi. Dyktatura Jedynej Słusznej Partii bez skrupułów rozprawia się z realną i domniemaną opozycją. Na Śląsk można trafić za najmniejsze przewinienie- czy to rzeczywiście popełnione, czy tylko wymyślone przez usłużnego donosiciela. Życie zwyczajnych obywateli wypełnione jest strachem, biedą i brakiem jakichkolwiek perspektyw.

W tym świecie nie szuka się szans, nie marzy i nie ufa. W tym świecie walczy się jedynie o przetrwanie.

Jerzy Dziewulski „ O terrorystach w Polsce”

„Strach, uległość, panika – to jest to, na czym najbardziej zależy terrorystom. Walczmy z nimi poprzez pokazywanie zagrożeń, uczenie ludzi, jak reagować w określonych sytuacjach. Odrzućmy tezę, że pokazywać rzeczywistość to znaczy straszyć społeczeństwo. Im mniej wiedzy, tym więcej strachu”.

Gdy w listopadzie 2001 roku, nieżyjący już dziś szef Samoobrony, Andrzej Lepper ujawniał rewelacje dotyczące tajnych więzieniach CIA na terenie Polski (słynne już Klewki) i przetrzymywanych w nich Talibach, wszyscy kiwali z uśmiechem  i politowaniem głową, traktując tą informacje  z przymrużeniem oka. Dziś, już nikt się z tego nie śmieje. Sprawa została ujawniona, udokumentowana zaś wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, nakazujący wypłacenie przez państwo Polskie odszkodowań dla wiezionych i torturowanych w naszym kraju, Saudyjczyka  i Palestyńczyka, jest najlepszym tego dowodem.

Obecnie  w światłe posiadanej wiedzy, odtajnionych dokumentów oraz zeznań świadków śmiało możemy powiedzieć iż w tematyce, szeroko rozumianego terroryzmu, związanego z Rzeczpospolitą  jest to zaledwie, przysłowiowy, wierzchołek  góry lodowej.  Wiele nowych,  interesujących  faktów (przez lata skrywanych, negowanych a często bardzo niewygodnych)  rzuca na to zjawisko nasz najsłynniejszy  antyterorysta,  Jerzy Dziewulski w swojej najnowszej książce,  zatytułowanej „O terrorystach w Polsce”, czyniąc to w  charakterystyczny dla siebie jasny, przejrzysty,  bezkompromisowy i dobitny sposób. 

 A ma do powiedzenia naprawdę wiele a jego wielopłaszczyznowa wiedza, wsparta doświadczeniem zawodowym,  powoduje iż otrzymujemy naprawdę rzetelny obraz tego jak   wyglądało  życie, funkcjonowanie i działalności przedstawicieli siatek i organizacji terrorystycznych w Polsce, znajdujących się, oczywiście, pod opieką naszych, socjalistycznych, służb specjalnych.

To wyłaniająca się z treści  opowieść o mrocznych sekretach poprzedniego systemu, wspierającego terroryzm (ten „właściwie” ukierunkowany, wymierzony w zachodnie demokracje czy Izrael, zwalczający kapitalizm czy działający z wyraźnych inspiracji czy też polecenia ZSRR) w jego różnych postaciach. A są to wydarzenie  i fakty, pomijając wąskie grono historykowi czy badaczy problematyki, najczęściej bardzo mało znane ogółowi naszego społeczeństwa a przez to niesłychanie ciekawe, choć, trzeba to przyznać, wstrząsające. Bo o ile docierały do nas już wcześniej, jakieś, informacje o ukrywających się w naszym kraju (oraz innych państwach bloku wschodniego) członkach niemieckiej „Frakcji Czerwonej Armii” (RAF), włoskich „Czerwonych Brygad” czy podobnych, lewicowych organizacji to informacje ujawnione przez Jerzego Dziewulskiego znacznie poszerzają ten zakres. Niewielu z nas pewnie wie iż przez kilka lat mieszkał w Polsce i prowadził działalność gospodarczą ( firma SAS Foreign Trade and Investment Company) najgroźniejszy terrorysta owych czasów, Abu Nidal „Ojciec Walki”(ówczesny odpowiednik Osamy Bin Ladena), odpowiedzialny za krwawe zamachy terrorystyczne, w Europie i na Bliskim Wschodzie,  porwania samolotów, zabójstwa polityczne i wiele innych zbrodni. Przebywał Abu Daoud,  jeden z przywódców „Czarnego Września”, palestyńskiej organizacji odpowiedzialnej min. za masakrę izraelskich sportowców podczas olimpiady w Monachium w 1972 roku, postrzelony przez agentów Mossadu w warszawskim hotelu Viktoria. Nie zabrakło również najsłynniejszy terrorysta świata, Ilicha Ramíreza Sáncheza zwanego  Carlosem lub Szakalem, który kilkakrotnie odwiedzał nasz kraj oraz całej plejady mniej lub bardziej znanych postaci terrorystycznego półświatka. To  ponury, zniewolony przez obcych, radzieckich,  mocodawców  obraz PRL-u  uwikłanego w sieć terrorystycznych powiązań, handel bronią, ochronę (to w Polsce w 2002 roku odbyło się spotkanie najgroźniejszych terrorystów), logistykę  i finansowanie ekstremizmu.

Nie zabraknie również barwnych epizodów z życia i służby naszego bohatera, znacznie wzbogacających naszą wiedzę o tej problematyce  i słusznie minionej epoce: ochrona lotniska Okęcie, polskie uprowadzenie samolotów, negocjacje z porywaczami, rozbrajanie bomb, akcje interwencyjne, techniki operacyjne, szkolenia,  pościgi itd.

  Książka Jerzego Dziewulskiego „O terrorystach w Polsce” to naprawdę znakomita, pouczająca i arcyciekawa lektura. Polecam.

„Brytania”-nowy serial

Wiktor Mrok „Czerwony parasol”.

„Zimowa Moskwa. Siedemnastoletnia Tatiana, wracając z treningu gimnastyki, nie wie jeszcze że jej życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie”.

Jak mawiają starzy pracownicy radzieckich służb specjalnych „agentem jest się do końca życia”, i nie jest to stwierdzenie, tak zupełnie, bezpodstawne. Wielu byłych członków rządowych agent, rozmaitych służb (cywilnych czy wojskowych) mniej lub bardziej tajnych komórek wywiadu czy kontrwywiadu, po odejściu z zajmowanych stanowisk, nie pozostaje, bynajmniej, bezczynnymi. Znakomicie wyszkoleni,  doświadczeni w swoim fachu, posiadający pieniądze, wpływy, siec rozgałęzionych  kontaktów oraz ogromną, częstokroć bardzo tajną, wiedze (nieosiągalną dla innych), nie rozpływają się w tzw.  próżni (głośny, swego czasu, przykład niemieckiej STASI). W sposób szczególny dotyczy to Rosji (gdzie ów aparat rozbudowany był, ponad, wszelką miarę) w której setki byłych członków KGB czy GRU nie odnalazło się w nowej, Putinowskiej,  rzeczywistości, bądź też , z  własnych powodów, nie było nią zainteresowanych. Tworzyli więc  własne struktury organizacyjne,  gdzieś na styku polityki  i wielkiego biznesu,  bądź  też zasilali, wydatnie, szeregi, potężnej w tym kraju, przestępczości zorganizowanej.

W owo, dość niepokojące choć, niestety,  funkcjonujące zjawisko Wiktor Mrok wplótł  fabułę swojej sensacyjnej powieści –właściwie thrillera, zatytułowanej „Czerwony Parasol”, w której wątki typowo literackie bardzo umiejętnie mieszają się  z historycznym realizmem.

Całość, osnuta jest wokół dramatycznej historii młodziutkiej,  siedemnastoletniej, Tatiany, córki wybitnego (pracującego dla rządu) rosyjskiego naukowca, której, dotychczasowe, bardzo dostatnie i poukładane życie, z dnia na dzień,   rozpada się jak,  przysłowiowy, domek z kart. Straszliwy, makabryczny mord, dokonany na jej rodzinie, czyni z niej jedynego spadkobiercę, tajnych dokumentów ojca,  których zawartość stała się przyczyną jej osobistej tragedii oraz  śmiertelnym zagrożeniem dla wielu innych osób. Niestety, fakt ich posiadania, jak możemy się domyślać, powoduje iż już wkrótce  staje się „zwierzyna łowną”, a płatni zabójcy wkrótce ruszą jej śladem.

Co więc kryje się za tajemnicą sekretnych badań? Kim są ludzie, którzy aby  zdobyć ich wyniki nie cofną się przed niczym, nawet morderstwem? Jaka rolę w tym  wszystkim odgrywa  organizacja ”Czerwony Parasol” i jakie prawdziwe intencje przyświecają ludziom  stojącym na jej czele?
Znajdziemy w tej lekturze wszystko to, co entuzjaści powieści szpiegowsko- kryminalnej lubią najbardziej. Mroczną tajemnicę, zawiła intrygę, dynamiczną akcję, zbrodnię, grę wywiadów, szereg zmieniających się wątków i perspektyw, no i oczywiście zaskakujący finał. Wszystko bardzo zręcznie wplecione w rozgrywającą się na różnych płaszczyznach fabułę, przesyconą specyficznym klimatem zagrożenia, niepewności i strachu, która  od pierwszej do ostatniej strony trzyma nas w napięciu, naturalnie, stopniowanym w zależności od rozwoju wydarzeń.

Wyraźnie zarysowane, polityczno-historyczne wątki (wynikające ze zmieniających się wektorów globalnej polityki,   transformacji ustrojowej, która zaszła u naszego wschodniego sąsiada,  roszadach na szczytach władzy czy działalności wywiadowczej innych państw jak  Stany Zjednoczone, Izrael), przeplatają się z tymi  bardzo osobistymi, dotyczącymi naszych bohaterów (zwłaszcza Tatiany) równoważąc się wzajemnie  i uzupełniając.

Książka jest bardzo  dobrze przemyślana i skonstruowana  a do tego  napisana językiem  trafiającym do czytelnika. Duży plus za ciekawą, sugestywną i wyróżniająca się okładkę.
Powieść Wiktora Mroka „Czerwony parasol”, zdecydowanie  spodoba się wszystkim wielbicielom gatunku, oraz tym którzy chcą spędzić kilka naprawdę interesujących wieczorów, odkrywając mroczną rosyjską tajemnicę. Polecam.

Szkocja-wyspa Sky.