Archive for listopad, 2018

Arcangelo Badolati „Kulisy Ndranghety”.

„Profil najgroźniejszej mafii na świecie”.

Słowo Mafia już  chyba na zawsze stanie się złowrogim synonimem określającym włoską przestępczość zorganizowaną, która rządzona  twardą ręką swoich bossów, niby symboliczna ośmiornica oplotła mackami (daleko wykraczającymi poza półwysep apeniński) wszelkie, przynoszące zysk i wpływy, przejawy  życia gospodarczego, politycznego i społecznego.
Niestety jej  współczesny  obraz  dość znacznie odbiega  od znanego nam filmowego wizerunku wykreowanego przez tak znane powieści Mario Puzo jak „Ojciec chrzestny” czy„Omerta”.

Mogą się o tym przekonać ci wszyscy czytelnicy, którzy pokuszą się  o sięgnięcie po książkę Arcangelo Badolatiego, zatytułowaną „Kulisy Ndranghety”, ze znakomitą przedmową Witolda Gadowskiego.

To niesłychanie ciekawe i wielowymiarowe spojrzenie na jedną z najpotężniejszych  struktur przestępczych  świata, czyli tytułową kalabryjską Ndranghetę. Mniej może znaną niż słynna sycylijska Cosa Nostra czy neapolitańska Camorra i być może właśnie dlatego tak niesłychanie groźna, wpływowa i  bezwzględna.

Książka ma wymiar szczególny, gdyż z jednej strony jest swoistym kompendium wiedzy o tej zbrodniczej organizacji, opisując jej historię na przestrzeni wieków i dekad,  strukturę organizacyjną (prawdziwą plątaninę wzajemnych, bardzo silnych, rodzinnych powiązań i koneksji) sposoby i metody funkcjonowania,  mechanizmy sprawowania władzy, hierarchię i  charakterystykę niektórych najważniejszych  szefów .

 Z drugiej zaś podejmuje próbę (dość szokującą dla czytelnika), pokazanie tej mafii jako rozwijającego się zjawiska o zasięgu globalnym,  nie ograniczonym  przez żadne państwowe czy geograficzne granice: handel narkotykami, bronią, porwania, wymuszenia, morderstwa na zlecenie, oszustwa finansowe, pranie pieniądzu i cała masa związanych z tym procederem wdów i sierot…. 

Pokazuje jak bardzo owa kryminalna struktura przeniknęła do włoskiego (ze szczególnym uwzględnieniem regionu Kalabrii), i nie tylko włoskiego życia politycznego,  gospodarczego, społecznego, rodzinnego,  religijnego czy światopoglądowego (szczególni interesujący wątek dotyczący  roli kobiet związanych, na rożnych płaszczyznach, z tym groźnym zjawiskiem) stając się nieodzownym elementem południowo-europejskiego krajobrazu. Szczególnie ciekawy, zwłaszcza  z naszego, polskiego punktu widzenia jest właśnie ów kobiecy aspekt opowieści, dotyczących dwóch naszych rodaczek Edyty Kopaczyńskiej i Eweliny Pytlarz, żon mafijnych bossów, z których pierwsza przez jakiś czas kierowała nawet (pod nieobecność uwięzionego przez wymiar sprawiedliwości  męża) przestępczymi interesami swojego klanu.

Książka pióra   Arcangelo Badolati, zatytułowaną „Kulisy Ndranghety”  jest lekturą,  która uświadamia nam i pokazuje na przykładzie kalabryjskiego syndykatu  jak wielkim zagrożeniem były i są nadal,  dla nas wszystkich, struktury włoskiej mafii.  Jak dynamicznie rozrasta i  rozprzestrzenia się ona,  przejmując kontrole nad nowymi terytoriami w Europie i na Świecie oraz  jak wiele skoordynowanych, międzynarodowych działań potrzebnych  jest by  pochód ten powstrzymać. W interesie nas wszystkich. Polecam.

 

Rafał Ziemkiewicz „A więc wojna !”.

„Ćwierć wieku temu Polacy zwolnili się z myślenia o świecie i przyszłości. Nasze elity, a w ślad za nimi rzesze zwykłych obywateli uznały, że wszystko, co słuszne, zostało już wymyślone – tam, na Zachodzie. A jeśli coś jeszcze pozostaje do wymyślenia, to też oni, tam, to wymyślą. Nam wystarczy naśladować, implementować standardy i pławić się w radosnej bezmyślności. Oni tam wiedzą, dokąd prowadzą świat, a my małpujemy i wypełniamy zalecenia, dzięki czemu u nas też będzie tak samo”.

Może to jest ten właśnie moment, kiedy powinniśmy się zapytać, czy naprawdę tego chcemy?

Twórczości Rafała Ziemkiewicza, prawicowego dziennikarza, publicysty i autora licznych publikacji zwartych (polecam zwłaszcza „Złowrogi cień Marszałka” i „Jakie piękne samobójstwo”) i rozproszonych, od lat wzbudza w szeroko rozumianej przestrzeniu publicznej liczne kontrowersje a bywa że i skrajne czy nawet histeryczne reakcje. Szanowany i wychwalany przez prawą stronę sceny politycznej oraz odsądzany od czci i wiary (czasami, odnoszę wrażenie, obligatoryjnie) przez polskich liberałów, lewicę, przedstawicieli tzw. „totalnej opozycji’, że o środowiskach feministycznych czy LGBT nawet nie wspomnę.

Jakby jednak na niego nie spojrzeć, z całą pewnością jest wnikliwym obserwatorem i komentatorem zarówno dawnej jak i współczesnej polskiej polityki, tak wewnętrznej (mimo niewątpliwych sympatii zdarza mu się być krytycznym w stosunku do aktualnego rządu) jak i zewnętrznej, mającej bezpośrednie przełożenie na nasze stosunki z bliższymi (Niemcy, Rosja) i dalszymi (Wielka Brytania, Izrael) sąsiadami,   piętnując przy tym niejednokrotnie ignorancje naszych elit, brak politycznej wizji, strategii, zakłamanie i zwykłą głupotę.

Mówiąc szczerze, mam pewien   kłopot z twórczością Pana Rafała   (którego osobiście bardzo cenie za wiedzę, analityczny umysł i bezkompromisowość w dążeniu do celu) gdyż wychowany w raczej romantycznej wizji naszych dziejów, która nawet mimo upływu lat nadal jest we mnie głęboko zakorzeniona mam problem z wyjściem poza jej ramy. Nie sposób jednak, zwłaszcza zagłębiając się bardziej w meandry naszej złożonej i burzliwej historii (nareszcie doczekaliśmy się czasów, gdzie do wielu dokumentów mamy już dostęp i w ich światłe niektóre wydarzenia czy życiorysy zaczynają wyglądać trochę inaczej) nie przychylić się do niektórych głoszonych przez niego opinii i stwierdzeń, zwłaszcza iż w sposób bardzo zręczny i trafiający do czytelnika potrafi operować argumentacją i wynikającej z niej wnioskami.

Prezentowany tu zbiór felietonów „A wiec wojna !” jest tego najlepszym przykładem.

Czytając owe teksty (z racji swojej formy są trochę, i być powinny, prowokujące i zmuszające do myślenia)   muszę się przyznać, z niejakim, wewnętrznym, zdziwieniem, iż dostrzegam znacznie więcej wątków, które mnie z autorem łączą niż dzielą, i to w sporej, występującej tu, rozpiętości tematycznej

Chodzi szczególnie o te dotykające   polityki historycznej (związanej np. z obradami Okrągłego Stołu, Lechem Wałęsą, obaleniem rządów Jana Olszewskiego czy tzw. lista Maciarewicza) jak i wydarzeń jak najbardziej nam współczesnych, dotyczących polskiej prawicy, ze szczególnym uwzględnieniem tematyki Obozu Narodowo Radykalnego (ONR) czy działań podejmowanych przez przedstawicieli polskiej opozycji, parlamentarnej czy pozaparlamentarnej i wspierających ich mediów. Również aspektów międzynarodowych zdominowanych przez: kryzys imigracyjny, ekspansję radykalizmu islamskiego, odradzanie się europejskich ruchów narodowych, stosunki polsko-izraelskie, czy próby wywarcia nacisku na polski rząd przez instytucje Unii Europejskiej.

Bo czyż Polaka (nie mającego żadnych skrajnych poglądów – żeby była jasność) może nie bulwersować próba zrzucenia na nas współodpowiedzialności za Holocaust (o dziwo ze strony zarówno Niemców jaki Żydów) czy rozpętanie przez Izrael antypolskiej kampanii oszczerstw, dotyczącej nowelizacji ustawy IPN-u, choć, gwoli prawdy, data jej ogłoszenia jak i wypowiedzi niektórych naszych polityków pozostawiają wiele do życzenia.

Swoją drogą, państwo żydowskie, prowadząc tak właśnie ukierunkowaną i zmanipulowaną politykę wychowuję sobie kolejne pokolenia europejskich antysemitów.

Czyż nie boli obłuda wysokich przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy zarzucają nam łamanie praworządności, grożą sankcjami,   jednocześnie bez żadnych oporów i problemów dogadują się z prezydentem Turcji Receptem Erdoganem, odpowiedzialnym za masowe łamanie praw człowieka i to w ich najgorszej, możliwej, formie.

Czy mamy zamknąć oczy na słabość i krótkowzroczność europejskich elit (jak mówi Pan Rafał, określenie to nie dotyczy poziomu intelektualnego lecz miejsca u steru władzy) nie radzących sobie z kryzysem imigracyjnym, za który są współodpowiedzialni, próbujących pod polityczno –medialnym przymusem dokonać relokacji do państw Europy Środkowo-Wschodniej. Na uległość poszczególnych państw Wspólnoty (Niemcy, Francja, Belgia itd.) wobec rozlewającego się po kontynencie islamskiego radykalizmu (ukrywanie faktów, pobłażliwość i szafowanie hasłami Multi –Kulti) stopniowo zmieniającego, aż strach pomyśleć co będzie za lat dziesięć czy dwadzieścia lat, dawne struktury narodowe i społeczne.

Te i inne ważne tematy   znajdziemy właśnie w tym zbiorze felietonów Pana Rafała Ziemkiewicza. Oczywiście, z poglądami wypowiadanymi prze naszego autora możemy się zgadzać lub nie, warto jednak pochylić się nad nimi (bądź też z nimi polemizować) bo dotyczą naprawdę żywotnych interesów naszego kraju.

Książka „A więc wojna !” jest zdecydowanie publikacją wartą polecenia. Polecam.

Katarzyna Wróblewska „Rajd katyński”.

„Rajd katyński. Długodystansowy rajd dla prawdziwych twardzieli”.

Międzynarodowy Rajd Katyński, wspaniała patriotyczno-motocyklowa impreza, doczekał się już swojej XVII edycji i mimo iż pomysłodawcy i pierwszego komandora, Wiktora Węgrzyna, nie ma już wśród nas,  stworzona przez niego (i podobna mu grupę zapaleńców) idea upamiętniania i kultywowania, w takiej właśnie formie,  polskiej pamięci i polskiej tradycji, zdołała już wciągnąć w swoją orbitę kolejne rzesze fanów dwóch kółek.

Debiutancka publikacja (bardzo udana, zresztą)  Pani Katarzyny Wróblewskiej jest opowieścią o tym szczególnym, w swoim wymiarze, przedsięwzięciu oraz o jego blaskach i cieniach, bo i takie, naturalnie,  się pojawiają i autorka ich nie ukrywa.  O tym jak w ogóle doszło do tego iż, rok w rok, grupa polskich pasjonatów wyrusza na Wschód ku miejscom naszej narodowej martyrologii   i w jaki sposób ów rajd (wraz z doświadczeniem nabywanym przez jego organizatorów i uczestników) rozwijał się, rozrastał i ewoluował.

Szczególnie motocykliści znajdą w tej lekturze wiele interesujących i związanych z ich pasją (co zrozumiałe) informacji, odnoszących się do motocykli, rozmaitych danych technicznych,  samej jazdy, ograniczeń, zagrożeń i problemów  czyhających na drodze   (pojawiają się konkretne przykłady), poszczególnych tras (każdy rajd jest trochę inny pod tym względem), ich charakterystyki   w zależności od państwa przez który wiedzie (Polska, Litwa, Ukraina, Białoruś, Rosja) czy nawet poszczególnych regionów. 

Dla mnie jednak osobiście i   tak odbieram tą książkę, „Rajd Katyński” jest przede wszystkim punktem wyjścia do  bardzo emocjonalnej opowieści (i te emocję udzielają się czytelnikowi, co świadczy o ogromnym zaangażowaniu ale i dużych, literackich, zdolnościach autorki) o znacznie ważniejszym i głębszym przesłaniu.

To opowieść o ludziach współczesnych  i dawnych, których na pewnym etapie w swoisty sposób  połączyła dramatyczna, tragiczna i okrutna historia naszej ojczyzny, po której, wśród rozmaitych wojennych i politycznych zawieruch, bezceremonialnie przetoczył się walec dziejów. O wspaniałych polskich Kresach  (oj ! Marszałek Piłsudski   zrugał by nas za takie określenie), które jak chyba żadne inne polskie ziemie wpłynęły tak wyraźnie na kształt i charakter naszego narodu a ich utrata, w wyniku jałtańskiego targu,  na zawsze pozostawiła jątrzącą się zadrę w   ciele polskiej państwowości.

Z tego też względu tak bardzo przejmujące i wzruszające (nie ma tu się czego wstydzić) są relacje uczestników eskapady, odwiedzanych miejsca tak bardzo związane z naszymi dziejami, te bardziej znane jak Katyń, Wilno (Cmentarz na Rosie) Lwów (legendarny Cmentarz Orląt) Smoleńsk, Mińsk, czy te o których wciąż trzeba przypominać: Drohiczyn, Przebraże, Huta Pieniacka, Żółkiew, Winnica i wiele, wiele innych.

Dotyczy to również naszych rodaków, którzy z różnych przyczyn: historycznych, politycznych, ekonomicznych, rodzinnych czy sentymentalnych pozostali na tych ziemiach. częstokroć cierpiąc biedę, niedostatek i szykany ze strony  lokalnych instytucji państwowych ( np. na Litwie i Białorusi) nadał jednak kultywując przywiązanie do polskiej kultury i tradycji.

Książka Pani Katarzyny Wróblewskiej „Rajd katyński. Twardziele z Polską w sercach”

  jest więc wspaniałą historią, wzbogaconą  licznymi zdjęciami, anegdotami i   ciekawostkami, o różnych wymiarach współczesnego patriotyzmu, międzyludzkich relacjach i ponadczasowych wartościach, które, zwłaszcza w tym oszalałym w pogoni świecie, powinny nadal nam przyświecać.

Aż chce się wsiąść na motocykl i ruszyć na Wschód. Może kiedyś…

Gorąco polecam tą unikatową i niesłychanie interesującą publikację. 

Ray Donowan-serial.

SERIAL

„Czołgi. Stulecie broni pancernej”.

 

 

 Nakładem wydawnictwa RM ukazała się właśnie druga odsłona kieszonkowego cyklu, przybliżających czytelnikowi najważniejsze i najciekawsze aspekty naszej historii. Tym razem publikacja nosi tytuł „Czołgi. Stulecie broni pancernej”.

 Nikogo specjalnie nie trzeba przekonywać,  co do tego, jak ogromny wpływ na strategię i taktykę wojenną, oraz cały teatr działań zbrojnych. miało pojawienie się i użycie w walce jednostek i formacji pancernych. Dotyczy to w szczególności II wojny światowej i starć na niemal jej wszystkich frontach, czego, zwłaszcza  nam Polakom, nie trzeba przypominać. Na nasze nieszczęście, to właśnie Niemcy byli prekursorami tych działań na masową skalę.

Poznamy  proces powstawania jednostek pancernych, ich wyposażenie, trudności z jakimi się borykały, oraz to w jaki sposób przekładało się to na późniejsze działania rozpoznawcze i bojowe od czasów I wojny światowej aż po czasy nam współczesne w których (mimo ekspansji broni rakietowej) są nadal ważnym elementem wojennych doktryn, w niemal wszystkich krajach.

Dowiemy się co tak naprawdę przesadziło i przesądza nadal o sukcesie tego rodzaju jednostek, ich dowodzeniu, strategii i taktyce działań w zmieniających się warunkach wojny, wyszkoleniu, sile ognia, mobilności, strukturach organizacyjnych i problemach natury logistycznej. To również, (i trzeba o tym pamiętać), wstrząsający, okrutny i ponury obraz wojny widziany zza stalowego pancerza.

Zapoznamy się z sylwetką różnego rodzaju pojazdów pancernych, od pierwszych prototypowych modeli aż po powstałą (po licznych modyfikacjach  i ulepszeniach) ostateczną, znaną nam współczesną wersję. Charakterystykę (wymiary, ciężar, grubość pancerza, uzbrojenie, rodzaj amunicji, silnik, układ jezdny, hydraulikę i wiele innych użytecznych,  technicznych i użytkowych danych) oraz te wszystkie atrybuty, które spowodowało iż na wszystkich frontach wojen są tak bardzo skuteczną i śmiercionośną bronią.

Oczywiście, nie zabraknie również wyszczególnienia  wad i usterek z którymi borykały się załogi i mechanicy różnych typów czołgów na przestrzeni dekad.: układ przeniesienia napędu, skomplikowane podwozie, smarowanie,   kłopoty z transportem, oraz wielu ciekawostek i  mało znanych faktów dotyczących tej materii.

Książka E.Oscara Gilberta i Romain’a Cansiere’a „Czołgi. Stulecie broni pancernej” napisana jest prostym, zrozumiałym językiem. Mimo wielu, oczywistych, typowo wojskowych określeń, skrótów i fachowej terminologii, nie sprawia ona czytelnikowi, specjalnych problemów dotyczących odbioru.

 Szczególnie polecana pasjonatom historii II wojny światowej i związanych z nią  militariów, szerzej  zainteresowanych  tym szczególnym rodzajem wojsk i wszelkimi technologicznymi rozwiązaniami z tym związanymi. 

Kim Hjardar „Wikingowie. Najeźdźcy z morza”

„Od furii Normanów zachowaj nas Panie”

Nakładem Wydawnictwa RM ukazała się właśnie kieszonkowa seria książek, przybliżających czytelnikowi najważniejsze i   najciekawsze historyczne okresy, wydarzenia czy zawiaska, które w sposób jednoznaczny i wyraźny zaznaczyły się w naszych burzliwych dziejach.

Cykl rozpoczną pozycja   zatytułowana „Wikingowie. Najeźdźcy z morza” (znamy również tytułu trzech kolejnych książek: „Czołgi. Stulecie broni pancernej”, „Gladiatorzy. Krwawe igrzyska”, „Rycerze. Ludzie honoru”.) w której autor w sposób bardzo zwarty, spójny i bardzo interesujący przedstawia nam dynamiczną erę ludów północy, zwanych potocznie Wikingami, którzy w sposób tak   spektakularny najpierw   wkroczyli a później   zapisali się w historii Europy, nie tylko.

 Okres ten, jak widać po niezliczonej ilości wszelkiej maści publikacji naukowych i popularnonaukowych, licznej beletrystyce czy przedsięwzięciach medialnych (świetnie nakręcony i zrealizowany przez kanał History serial „The Vikings”) oraz artystycznych nawiązaniach, wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. 

 Bogata skandynawska kultura, tradycja, obrzędowość, a nade wszystko lata kupiecko –łupieżczych wypraw i wojen, oraz niewątpliwy wpływ jaki wywarli na ówczesną historię ( wpisując w to naturalnie polski czy może raczej słowiański wątek) zapewniły im w dziejach średniowiecza miejsce szczególne.

Ci budzący grożę wojownicy  docierali na swoich smoczych łodziach do najdalszych zakątków świata ( Konstantynopol, Kijów, Anglia, Islandia, Ameryka Północną itd) handlując, grabiąc, plądrując, zaciągając się do obcych armii, podbijając królestwa i osiedlając się na nowo zajętych ziemiach.

 Mimo niewielkiej objętości znajdziemy tu sporo niezwykle interesujących treści dotyczących samych Wikingów, wliczając w to min: tego jak żyły i funkcjonowały społeczności ludów północy, kalendarium ich wojenno- odkrywczych wypraw, pierwsze chrześcijańskie zapiski  które ich dotyczą (napaść na Lindisfarne),  sposób sprawowania władzy,  wierzenia, panteon bóstw, militaria, stosowa strategia i taktyka, postacie ważniejszych władców i bohaterów oraz  skomplikowane historyczne realia tego okresu.

 Książka Kima Hjardara „Wikingowie. Najeźdźcy z morza” to znakomita pozycja dla wszystkich pasjonatów historii dawnej oraz tych którzy pragną poznać tajemnice naszych przodków i epokę, która nadal w wielu aspektach okryta jest mgłą tajemnicy.

Torbjørn Faeøvik „Mao. Cesarstwo cierpienia”.

Staraniem Wydawnictwa „Prószyński i S-ka” ukazało się na polskim rynku zupełnie monumentalne działo Torbjørna Faeøvika zatytułowane „Mao. Cesarstwo cierpienia”, będące opisem życia i działalności jednej z najważniejszych postaci XX wieku, Mao Tse-tunga.

Osobowości, która wywarła ogromny i dominujący wpływ  ma kształt swoich czasów,  stając się zarazem symbolem chińskiej rewolucji jak i okrutnego, bezwzględnego i krwawego totalitaryzmu.

 To bez wątpienia najbardziej wnikliwa, wielopłaszczyznowa biografia tego chińskiego polityka i ideologa z jaką się zetknąłem, uwzględniająca oprócz charakterystyki  samej postaci, szeroki kontekst historyczno-polityczno-społeczny opisywanego okresu. Jak przystało na porządnie udokumentowaną, spójnią i niezwykle merytorycznie napisaną biografie (a ta taka jest) autor przybliża nam postać przyszłego chińskiego przywódcy  nie skupiając  się  na suchym historiograficznym przedstawieniu faktów i wydarzeń, dotyczących tego człowieka, lecz próbuje wniknąć w  jego warstwę psychiczną, emocjonalną, poznać targające nim wątpliwości, motywy którymi się kierował i sploty okoliczności, które wpływały na jego decyzje i takie a nie inne wybory.

Złożoność charakteru, skomplikowana osobowość i indywidualne uwarunkowania,  które w naturalny sposób przekładały się na jego procesy decyzyjne. Wszystko to wpisane w aktualne dla poszczególnych prezentowanych tu wydarzeń  polityczny, społeczny, ideologiczny i militarny rys, tamtych czasów.

Naturalnie,  przeważająca cześć publikacji obejmuje i dotyczy wielkiej i małej polityki, dyplomacji oraz bezpośrednich aspektów natury militarnej czy ogólno-wojskowej, wliczając w to strategię toczonych walk, taktykę oraz  szczegółowe opisy zbrojnych   kampanii i poszczególnych bitew. Czytając tą pozycje nie mogłem oprzeć się odczuciu iż jeśli Zło można w jakikolwiek sposób spersonifikować to z pewnością dla  wielu ludzi XX wieku będzie mieć ono twarz Mao Tse-tunga.

W powszechnej opinii publicznej, przynajmniej z naszej europejskiej perspektywy, za największych zbrodniarzy ubiegłego wieku uznaje się powszechnie   Adolfa Hitlera i Józefa Stalina i choć liczna ich ofiar jest porażająca to nawet razem wzięci nie mogą równać się ze skalą zbrodni za która odpowiedzialny jest ten chiński przywódcy i jego poplecznicy Jej rozmach, fanatyzm, okrucieństwa i stopień ludzkiego wynaturzenia po prostu zwala z nóg.

 Torbjørn Faeøvik okłamuje meandry skomplikowanego i pokrętnego życiorysu Mao (częstokroć ukrywane i fałszowane – ale to akurat jest domeną niemal wszystkich dyktatorów), docierając przy okazji do wielu mało znanych faktów, wpisanych w burzliwą historii ówczesnych Chin, przez które w XX wieku przetacza się fala gwałtownych zmian o podłożu politycznym, militarnym, społecznym, gospodarczy i ideologicznym. Śledzimy   losy Mao od lat najmłodszych aż po czasy   w których już jako niekwestionowany przywódca Komunistycznej Partii Chin o statucie niemal Boga.

Usłaną trupami drogę politycznej i wojskowej   kariery zakończonej na najwyższym szczycie partyjnej i państwowej   hierarchii.

Ukazuje go zarówno jako osobę prywatna oraz jako przebiegłego, cynicznego, mściwego i bezwzględnego polityka i ideologa, który nie cofnie się przed niczym by osiągnąć zamierzone sobie cele. Zbrodniarza i tyrana ingerującego w niemal wszystkie przejawy życia swoich obywateli ,

 Książka w wielu momentach   szokuje i przeraża, bo o ile obiły mam się o uszy wydarzenia dotyczące chińskiej wojny domowej, rewolucji kulturalnej czy tzw. Wielkiego Skoku, to same opisy (ukazane na konkretnych przykładach) tego jak wyglądały one w rzeczywistości. po prosty wgniatają w fotel.

Bardzo ciekawa rysują się watki odnoszące się do polityki zagranicznej, ówczesnych Chin, szczególnie w odniesieniu do ZSRR (i różnych etapów   tych relacji) czy bliższych nam, krajów tzw. demokracji ludowej,

Książka Torbjørna Faeøvika „Mao. Cesarstwo cierpieniaz  całą pewnością zainteresuje tych wszystkich, którym nie obce są polityczne  meandry XX wiecznej historii. Historii,  której  Mao Tse-tung, chcemy tego czy nie, przez długie lata był integralną częścią.