Archive for październik, 2020

Piotr Pytlakowski „Ich matki, nasi ojcowie”.

„Niewygodna historia powojennej Polski”.

W dorobku Pana Piotra Pytlakowskiego to pozycja dość nietypowa, gdyż jego dotychczasowa dziennikarska i literacka działalność kojarzy nam się głównie z czasami bardziej współczesnymi, związanymi min: z polską przestępczością zorganizowana, instytucją świadka koronnego, działalnością tajnych służb, aferami gospodarczymi  i szeroko rozumianą polityką. Cieszę się jednak że ją „popełnił” , choć tematyka jest bardzo trudna, bolesna i bardzo często przemilczana. Sięgając po nią  odniosłem wrażenie iż problematyka ta tkwiła w autorze od  bardzo dawna, co potwierdza duży emocjonalny ładunek wyzierający z kart lektury. 

Zagłębiając się, ze strony na stronę w poruszająca j treści i  stając w obliczu opisów i relacji  straszliwego dramatu lat powojennych w które tak bardzo wplecione zostały losy przedstawionych  postaci (szczególnie dzieci), przed oczami staje mi głośny film Pani Agnieszki Holand „Europ, Europa” (opisujący historię ukrywającego się żydowskiego chłopca, Salomona Perela, który aby  przeżyć zmuszony jest stać się najpierw Polakiem, potem Rosjaninem (członkiem Komsomołu), następnie Niemcem (członkiem Hitlerjugend) i wreszcie ocalałym więźniem obozu koncentracyjnego) czy tekst słynnej piosenki Jacka Kaczmarskiego „Opowieść pewnego emigranta” ( „I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd, czy ja komunista, czy Polak czy Żyd?”).  Tak bardzo trauma  wojny i wszystko to, co za sobą niosła  potrafiła wypaczyć, skomplikować i wykoleić ludzkie losy. Książka traktująca o złożoności  stosunków polsko -niemieckich po zakończeniu II wojny światowej jest  tak naprawdę, rozpisaną na wiele głosów, opowieścią o tym jak  bezwzględny, bezlitosny  i niesprawiedliwy potrafi być walec historii i jak często jego ofiarami padają najsłabsi i najmłodsi pośród nas. Jak dziejowa niesprawiedliwość zatruwa ludzkie dusze, wypacza ludzkie umysły, ludzkie emocje i ludzką empatię dla drugiego człowieka, pozwalając na zwierzęce zaślepienie, zemstę, wynaturzenie  i nieuzasadnioną przemoc.  Jak niewiele potrzeba by z bezbronnej ofiary stać się brutalnym oprawcą  a   ZŁO kiełkujące  w ludziach sercach niekoniecznie musi  podpierać się jakąkolwiek, polityczną,  ideologią.

Na kartach książki Piotra Pytlakowskiego pojawi się kilka udokumentowanych historii przedstawiających brutalne, okrutne i często niezrozumiałe zbrodnie, dokonane przez naszych rodaków (zarówno tych przybyłych ze Wschodu, pragnących odbudować swoje życie po dramacie wojny i przymusowego przesiedlenia na Zachód, jak i miejscowych Polaków łaknących odwetu na miejscowej ludności (pozostałych jeszcze  na ziemiach polskich Niemcach, wychodzących z ukrycia i powracających do swych domów i interesów  Żydach, a także Mazurach, Kaszubach, Ślązakach i innych grupach, uznanych, w tamtym czasie, za elementy antypolskie) i powetowania sobie  strat poniesionych podczas kilku lat okupacji.

Szczególnie zaszokowały mnie i mocno utkwiły w pamięci masowe mordy, dokonane przez  polska ludność Aleksandrowa Kujawskiego i Nieszawy w 1945 roku   oraz wstrząsająca historia osieroconego ,niemieckiego, chłopca Heinricha z dzisiejszego  Koszalina  ( z racji nieznajomości języka polskiego udającego niemowę ), którego tragiczna historia jest przykładem dramatu wielu dzieci tamtego okresu, pozbawionych   opieki , domu, rodziny, tradycji  ojczyzny,   którzy, chcąc nie chcąc, przystosować się musieli do nowych czasów i nowych warunków życia, co zmieniło ich już na zawsze.

Opisane tu fakty chyba nikogo nie pozostawiają obojętnym, przynajmniej nie powinny, szarpią emocjami i zmuszają do głębszych refleksji. Są też istotnym świadectwem owego okresu a tym samym, ważnym, potrzebnym, głosem w dyskusji o naszej ( nie zawsze chlubnej, przecież) historii najnowszej.

Gorąco polecam, kończąc również cytatem z Jacka Kaczmarskiego  z utworu Jałta  „Tylko ofiary się nie mylą”. Pamiętajmy o tym.        

Radosław Golec „Generał i diuk”.

  

Dramatyczna i burzliwa biografia Generała Władysława Sikorskiego, rozpatrywana zarówno w kontekście politycznym ( premier rządu, najpierw w kraju a później na obczyźnie ) i wojskowym ( Naczelny Wódz), a zwłaszcza wciąż niewyjaśniona i budząca kontrowersje śmierć w tzw. katastrofie giblartarskiej, powoduje iż jest to w naszej historii XX wieku postać, nad której losem warto się pochylić, nawet  w niemal  osiemdziesiąt lat po jej śmierci. Tym bardziej iż wciąż nieujawnione, w większości,  archiwa brytyjskie (może kiedyś doczekamy się ich otwarcia) i radzieckie, a dziś rosyjskie (tu raczej nie byłbym przesadnym optymistą) wciąż skrywają wiele sekretów, dotyczących samego generała, jego otoczenia, prowadzonej polityki oraz wizji Rzeczypospolitej po zwycięskiej wojnie.

Dziś, na szczęście, dzięki żmudnej pracy naszych  historyków, badaczy i popularyzatorów  dziejów najnowszych, nasza wiedza dotycząca wydarzeń tego okresu jest już znacznie bogatsza i pełniejsza a dostępne dokumenty (często z trudem odnalezione) wsparte  listami , wspomnieniami, relacjami świadków  i uczestników konkretnych zdarzeń, rzucają nowe światło na  wydarzenia i postacie, które przez dziesięciolecia otoczone były mgłą tajemnicy, zmową milczenia lub znane były jedynie wąskiej grupie ludzi. 

Doskonale wpisuje się w ten schemat książka autorstwa Radosława Golca, zatytułowana  „General i Diuk” , opatrzona wstępem Piotra Zychowicza, przybliżające nam mało znane (a czasem również bardzo niewygodne – chwała autorowi za to że się przed nimi nie wzbrania) fakty dotyczące Naczelnego Wodza, emigracyjnego rządu i jego polityki w okresie II wojny światowej. Odnosi się to zarówno  do samej biografii (bardzo dobrze oddającej ducha czasu i historyczne tło) naszego głównego bohatera i jego funkcjonowania w dwudziestoleciu międzywojennym jak i kulis przejęcia władzy na emigracji, najpierw we Francji a później w Wielkiej Brytanii, bezpardonowej (i często noszącej znamiona osobistej) rozprawy  z wyższymi oficerami sanacyjnymi (obóz odosobnienia na Wyspie Węży, ośrodek w Shinafoot) skomplikowanych meandrów w polityce wewnętrznej (cywilnej i wojskowej)  i zewnętrznej polskich władz. Zamierzeń federacji  z Republiką Czeską a później środkowoeuropejskiej, pomysłów restytucji w powojennej Polsce (na wzór angielski ) monarchii  z księciem Kentu, Jerzym Windsorem, prób  likwidacji przez naszych oficerów przebywającego w Anglii zastępcy Adolfa Hitlera, Rudolfa Hessa, tajnych układów, umów, operacji wywiadowczych  i wielu innych wydarzeń tego okresu. Oczywiście, nie zabraknie, bo i zabraknąć  nie może, opisu kilku zamachów na gen. Sikorskiego w tym również wciąż niewyjaśnionej tragedii na giglartarskiej skale. Autor nie przesądza o tym co tak naprawdę stało się owego, feralnego, 4 lipca 1943 roku ( wydaje mi się iż najbliżej prawdy znalazł się polski badacz Władysław Baliszewski-taka dygresja)  stawia jednak ciekawe hipotezy  i podpiera je zręczną argumentacją.

Książka posiada jeszcze jeden bardzo ważny i  szalenie interesujący  (przynajmniej dla mnie)  atut, a jest nim charakterystyka postaci ( tak ze strony polskiej jak i brytyjskiej),  które odegrały ogromną,  choć często skrywaną czy nieocenioną, rolę  w tych dramatycznych i tragicznych dla Polski i Europy latach. Szczególnie ciekawe jawi się w tym kontekście postać „szarej eminencji ” polskiego rządu i zaufanego Naczelnego Wodza,  Józefa Retingera (pisarza, polityka, szpiega, wolnomularza, emisariusza, agenta tajnych służb ( ilu?) doradcy politycznego- i Bóg wie kogo jeszcze),  człowieka o tak barwnym, pogmatwanym i osnutym siecią tajemnic i niedomówień życiorysie, iż można by nim obdarzyć, co najmniej, kilka osób. Mam nadzieję że ktoś , kiedyś, pokusi się o napisanie, jeśli jest to, naturalnie, możliwe, jego pełnej biografii.

Radosław Golec jest autorem, który na kartach swoich publikacji  niestrudzenie stara się zapełnić wciąż liczne  białe plamy historii XX wieku a prezentowana to jego najnowsza książka „Generał i diuk” jest tego najlepszym przykładem. Gorąco polecam.