Archive for marzec, 2018

Ben Judah „Nowi Londyńczycy”

„Urodziłem się w Londynie, ale nie poznaję tego miasta. Nie wiem czy kocham ten nowy Londyn, czy raczej mnie przeraża: to miasto, w którym co najmniej 55% mieszkańców nie jest Brytyjczykami, prawie 40% urodziło się za granicą a tysiące żyją tu nielegalnie. Nie mam pojęcia, kim są ci nowi londyńczycy. A nawet czym naprawdę jest ich Londyn”.

Powroty bywają trudne, zwłaszcza wtedy gdy wyidealizowany, pieczołowicie i nostalgiczne przechowywany w pamięci obraz ukochanego miejsca, tak dramatycznie rożni się od tego co zastajemy. Doświadczył tego na własnej skórze Ben Judah, brytyjski reporter i korespondent wojenny, który  powraca do swojego miasta, Londynu.
Londynu dzieciństwa, Londynu młodości, miasta pełnego znajomych miejsc, zapachów smaków, wspomnień, unikalnego klimaty i charakterystycznego, wyspiarskiego kolorytu. Londynu, którego już nie ma, którego autor nie poznaje, nie rozumnie i nie akceptuje, który powoduje niesmak a czasami po prostu przeraża. Metropolii, która ze stolicy brytyjskiego imperium stało się centrum światowej emigracji w jej wszystkich odcieniach i barwach. Globalną kulturowo –społeczną mozaiką, rozbrzmiewającą dziesiątkami języków, zwyczajów i religii: Europejczycy (zwłaszcza ze wschodnich regionów) Muzułmanie, Hindusi, Afrykanie i Azjaci. Prawdziwy, wymieszany na wszelkie możliwe sposoby tygiel narodów: Rosjanie, Litwini, Polacy, Bułgarzy, Rumuni, Turcy, Pakistańczycy, Afgańczycy, Jamajczycy, Somalijczycy, Nigeryjczycy, Bengalczycy, Filipińczycy i wielu, wielu innych…
Autor z właściwą sobie dociekliwością, reporterskim zacięciem oraz zawodowym zaangażowaniem, próbuje przeniknąć ów świat (dosłownie i w przenośni), przyjrzeć mu się do środka, zrozumieć i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie. Kim są nowi Londyńczycy? Bo że nimi są, jest już faktem bezspornym.
Swoją relacje rozpoczyna od Dworca Autobusowego Victoria, gdzie każdego dnia przybywają kolejne fale imigrantów szukających w Wielkiej Brytanii nowego, lepszego życia. Nowego początku, nowego startu, spełnienia swoich marzeń i planów, ucieczki od przeszłości. Tu zaczyna się ich podroż, która dla jednych skończy się osiągnięciem zamierzonych celów, stabilizacją i dobrobytem , dla innych zaś bezdomnością, wyzyskiem, frustracją , alkoholizmem, narkomanią a w skrajnych przypadkach przemocą,  prostytucją a bywa że i śmiercią. Nocuje wśród bezdomnych i w slumsach najgorzej opłacanych robotnikach najemnych, spędza czas z włóczęgami, żebrakami, ulicznymi handlarzami i przestępcami. Słucha ich opowieści, wspomnień, opisów rzeczywistości (czasami zupełnie porażającej, wstrząsającej, o której nie mamy pojęcia) składających się w jedną prawdę o współczesnych mieszkańcach Londynu.
To przesycona najróżniejszymi emocjami (również tymi skrajnymi) opowieść o trudnej egzystencji w cieniu wielkiego, angielskiego miasta i rożnych odsłonach „brytyjskiego snu”. Bardzo ciekawy wątek dotyczący naszych rodaków, ale, oczywiście, szczegółów nie chce zdradzać…
To również historia o rdzennych, białych Londyńczykach, którzy stopniowo wypierani są ze swoich dawnych dzielnic, ulic, domów, kościołów, pubów, sklepów i boisk piłki nożnej. Również o konsekwencji lansowanej przez państwowe władze polityki „otwartych drzwi” i multikulti.
Publikacja nie jest z pewności lekturą łatwa i przyjemną, bo i taka być nie może a nawet nie powinna. Opisane tu historie nie są proste, często za to naznaczone traumą dramatycznych przeżyć, tragicznych rozczarowań, błędów, biedy i prawdziwej ludzkiej krzywdy.
Nie jest to również lektura, która zwraca uwagę na polityczną poprawność czy tanią sensację i to właśnie w pisarstwie Bena Judaha cenie sobie najbardziej. Otwiera nam oczy na szereg przedstawionych w treści problemów i zjawisk , otwiera je również, jak sądzę, Brytyjczykom, którzy codziennie mijają na swojej drodze rzesze pracujących czy koczujących emigrantów. I to jest chyba najważniejsze przesłanie tej książki. Bo to, czy zgadzamy się z opiniami i poglądami dziennikarza to już zupełnie inna sprawa…
Mimo iż autor co jakiś czas powołuje się na statystyki czy dane liczbowe książka jest przede wszystkim bardzo osobistą relacją i subiektywnym spojrzeniem ma konkretne fakty, wydarzenia czy osoby i tak też, moim zdaniem, powinna zostać odczytana. Naprawdę dobra, rzeczowa, szalenie interesująca i solidna reporterska robota. Gorąco polecam.

Antoni Langer „Wojna hybrydowa”

Wiele pozornie niezwiązanych ze sobą zdarzeń, w oddalonych od siebie miejscach, ostatecznie splata się w jeden konflikt i jedną decydującą bitwę toczoną, równolegle na morzu, lądzie i powietrzu…”.

Jeśli szukacie państwo dobrej, polskiej, sensacyjnej powieści z silnym, wiodącym,  militarnym akcentem to zdecydowanie  polecam najnowszą książkę Antoniego Langera zatytułowaną  „Wojna hybrydowa”. Tytuł naturalnie nie jest przypadkowy (niestety) i jasno nawiązuje do szeregu działań: politycznych, wywiadowczych, sabotażowych  i stricte militarnych  jakie w ostatnich latach możemy zaobserwować  ze strony putinowskiej Rosji.  Echa dramatycznych i tragicznych wydarzeń,  których jeszcze nie tak dawno  byliśmy świadkami za naszą wschodnią granicą  nadal są wyraźnie słyszalne.

 Oczywiście, zrówna sama fabuła jak i związana z nią akcja powieści  wpisuję się w popularny, ostatnimi czasy, gatunek political/militarny fiction. Jego osią jest seria  kombinowanych form ataków  (cybernetycznych , wywiadowczych, propagandowych, sabotażowych,  i wreszcie, otwarcie wojskowych ) dokonanych przez Federację Rosyjską a  wymierzonych, najpierw w państwa Bałtyckie, a później w Polskę. Autor skupił się głównie na militarno-wojskowym aspekcie toczących się zmagań, zarówno tych wielkich, toczonych na pierwszych liniach frontu jak i tych  tajnych, zakulisowych, niezwykle ważnych i niebezpiecznych.

 Oprócz kreacji bohaterów powieści, ukazanych bez niepotrzebnego patosu i taniej  bohaterszczyzny (bardzo ciekawe wątki psychologiczne, emocjonalne oraz  złożoność postaci.),  która bez wątpienia jest najmocniejszą strona lektury, warto wyróżnić znakomicie uchwycony klimat rodzącego się stopniowo zagrożenia,  które przenika czytelnika, buduje napięcie, przygotowując do tego co ma nastąpić  w finale. Wszystko to daje poczucie dużego realizmu i  spoistości,  co w połączeniu ze znakomicie opisanymi scenami walk (zarówno indywidualnych jak i zbiorowych)  powoduje iż otrzymujemy lekturę przy której z pewnością nie będziemy się nudzić.

Pisarzowi znakomicie udało się podtrzymać pełen dramatyzmu, niezwykle intrygujący w treści (zwłaszcza z naszego, współczesnego, punktu widzenia) obraz wojny hybrydowej, wzbogacony doskonałym wyczuciem i znajomością rozmaitych historycznych procesów, mechanizmów sprawowania władzy  i dobrym merytorycznym przygotowaniem, zagadnień natury politycznej i militarnej.

 Książka Antoniego Langera „Wojna hybrydowa”to bardzo ciekawa pozycja dla wszystkich fanów gatunku, w którym pisarz czuje się jak przysłowiowa „ryba w wodzie”. Również dla  tych , którzy chcą, po prostu, poznać ciekawą i świetnie napisaną historię, osadzoną w sensacyjno –wojennej scenerii XX wieku, podoartą wizją tego jak wszystko mogłaby się potoczyć w innych (teoretycznie przecież możliwych) dziejowych okolicznościach. Polecam.

Loreena McKennitt „Lost Souls” – nowy album

Jerzy Strzelczyk „Bohaterowie Słowian Połabskich”.

„Bohaterowie i władcy słowiańskiego Połabia zostali postaciami zapomnianymi. Jednak to oni w czasach od Karola Wielkiego po Fryderyka Barbarossę stawiali czoło niemieckiemu parciu na wschód.[…] Wiecznie ze sobą skłóceni i walczący ze wszystkimi sąsiadami, lecz zawsze waleczni i nieustępliwi, w swym pogaństwie dali wyraz niezależności i dumy”.

Zdecydowanie jedna  z ciekawszych, popularnonaukowych pozycji dotycząca wczesnośredniowiecznej historii Europy, jaka miałem okazje przeczytać ostatnimi czasy. Miałem już kiedyś okazje zetknąć się z twórczością Pana  Jerzego Strzelczyka  ( „Mieszko I”, „Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian” ) i widać iż nadal tematyka, szeroko rozumianej słowiańszczyzny (tutaj, akurat,  zachodniej) jest mu bardzo bliska.

Owocem tej niesłabnącej  fascynacji w odkrywaniu mroków, naszej burzliwej, a często i bardzo krwawej, zamierzchłej przeszłości jest prezentowana tu książka  „Bohaterowie Słowian Połabskich”. Tego rodzaju publikacje  nie rodzą się jednak z samego badawczego czy historycznego zainteresowania. Powstają w wyniku pogłębionej, osobistej pasji, emocjonalnego zaangażowania i bardzo osobistego podejścia do tematu, co wyraźnie widoczne jest w tej lekturze i co udziela się czytelnikowi.

Autorowi w niezwykłe interesujący sposób  udało się uchwycić fascynujący historię połabskich plemion, które niestety na pewnym etapie burzliwych dziejów znikneły  z jej kart, pogrążając się (jak wiele innych) w odległej pomroce dziejów. Niewiele osób pamięta, czy posiada jakąkolwiek wiedze (naturalnie, poza ludźmi zajmującymi się zawodowo tą tematyką) dotyczącą Obodrzyców, Wieletów, Strodoran, Brzeżan, Milczan, Głomaczy, Łużyczan czy Serbów połabskich, a przecież w  pewnym, wyraźnie zarysowanym, dziejowym okresie  ludy te były niezwykle ważnym elementem ówczesnej, wczesnośredniowiecznej geopolityki.

Autor skupił się głownie na odtworzeniu polityczno –militarnych wątków dotyczących tych ludów w kontekście licznych i krwawych konfliktów zbrojnych, oraz poszczególnych bitew i starć. Naturalnie nie sposób całkowicie uciec od aspektów religijnych, ekonomicznych, kulturowych  czy gospodarczo – społecznych, bez zrozumienia których obraz życia i funkcjonowania tych Słowian byłby zdecydowanie niepełny  i trudny do zrozumienia dla przeciętnego odbiorcy, najczęściej laika.

To wielopłaszczyznowy, podzielony tematycznie opis poszczególnych plemion (również ich podziałów – bardzo pomocna mapka) i tego jak zapisały się one w historii tego regionu, poprzez  odtworzony z ogromnym pietyzmem (tam gdzie jest to możliwe) pryzmat bojów, które staczały w  obronie swojej tożsamość, swojego stylu życia, wierzeń, światopoglądów i prawa do samostanowienia. Walk toczonych z wyjątkową, nawet jak na owe czasy, zaciętością, brutalnością i determinacją  z niemal wszystkimi ówczesnymi sąsiadami: Niemcami, Duńczykami, Norwegami,  dynastią piastowską  i innymi pokrewnymi sobie ( a skonfliktowanymi na różnych polach) ludami, w ramach lokalnych wojen, sojuszy, karnych ekspedycji, najazdów, wypraw odwetowych czy łupieżczych.

Na karty historii powrócą  dawno już zapomniani władcy  i wodzowie połabskich Słowian:  Derwan, Drogowit, Tęgomir, Nakon, Mściwoj, Żelibor, Gotszalk, Przybysław, Jaksa, Niklot i inni. Ich dzieje będą przypominać nam  o czasach, które bezpowrotnie minęły ale które  nadal skrywają wiele tajemnic  i niewyjaśnionych faktów. 

Całość zawartych i przedstawionych tu treści zręcznie  wpisana jest w szeroki historyczny kontekst tego okresu i znakomicie zarysowane tło epoki, wliczając w to charakterystyki poszczególnych władców, królów, znaczniejszych  przedstawicieli warstwy panującej oraz szereg różnorakich czynników, zewnętrznych i wewnętrznych, które miały decydujący wpływ, zarówno na losy samych plemion jak i  militarno –polityczne oblicze owych czasów. 

Książka Jerzego Strzelczyka  „Bohaterowie Słowian Połabskich” mino iż podana jest w formie popularnonaukowej, a tym samym przeznaczona dla szerokiego grona odbiorców, jest znakomicie merytorycznie opracowana  i posiada solidną podbudowę, opartą o zachowane dokumenty oraz  liczne dawniejsze i współczesne badania  z różnych dziedzin nauki. To świetnie napisana i  bardzo pouczająca   pozycja dla wszystkich pasjonatów historii dawnej, umożliwiająca nam lepsze poznanie owego wspaniałego i pobudzającego wyobraźnie  fragmentu dawno minionych dziejów.  Bez kłopotu trafia do każdego rodzaju odbiorców, bez względu na wiek i zasób wiedzy. Polecam.

J.H. Larecki „Wielki Leksykon tajnych służb świata”.

„W grach szpiegów trzeba kłamać tak często, że w końcu samemu zaczyna trącić się rachubę, co jest prawdą a co kłamstwem, i nie ufa się nawet najwyższym przyjaciołom”.

Nic tak nie rozpala czytelniczej wyobraźni jak tajne, zakulisowe, pełne sekretów i pilnie strzeżonych tajemnic, działania służb specjalnych, utrwalone w niezliczonej ilości opowiadań, sensacyjno-szpiegowskich powieści, dziesiątkach filmów i seriali o  mniej lub bardziej fantastycznych fabułach i akcjach. Nie sposób nie wspomnieć o nieśmiertelnym  agencie 007 Jej Królewskiej Mości  czy Jasonie Bournie , znanym nam wszystkim z twórczości (również zekranizowanej)  Roberta Ludluma.

Najczęściej nie mają one zbyt  wiele wspólnego (być może poza kilkoma, chlubnymi, wyjątkami oraz typową już i jasno ukierunkowaną literaturą przedmiotu)  z prawdziwym obliczem, zakresem kompetencji czy działalnością tych służb, których pole oddziaływania jest w większości  znacznie szersze niż to, które  sobie wszyscy  wyobrażamy.

Lukę tą ma szansie wypełnić i moim znaniem wypełnia znakomicie książka Jana Henryka  Lareckiego zatytułowana  „Wielki Leksykon służb specjalnych”, która ukazuje  nam realny i wielopłaszczyznowy obraz tych szczególnych organizacji,  istniejących i funkcjonujących na całym świecie w różnych historycznych okresach i przedziałach czasowych.

Prezentowana tu lektura jest bez wątpienia pozycją unikatową  na naszym księgarskim rynku. Na niemal 1000 stronach autor (sam, co tym bardziej cenne, były oficer  polskiego wywiadu i kontrwywiadu) zawarł informację dotyczące służb specjalnych  (zarówno tych dawnych i dziś już nieistniejących, po obecne i  nadal funkcjonujące) cywilnych, wojskowych, wywiadowczych, kontrwywiadowczych, służb specjalnych, policji politycznych itd. wliczając w to typową,  fachową terminologię, operacyjny żargon i wiele innych ważnych, z tego punktu widzenia, określeń,  terminów, haseł i zjawisk.

Oczywiście, jak możemy się domyślać znajdziemy na jej kartach historie tak słynnych organizacji  jak amerykańska CIA, angielskie M16 i M15, izraelski Mossad, czy  rosyjskie KGB  czy GRU. Tej ostatniej opcji  poświęca autor zdecydowanie więcej miejsca dotykając tego zjawiska zarówno w czasów Cesarstwa Rosyjskiego (siejąca grozę „opricznina”), Imperium Rosyjskiego ( Ochrana) po już typowo bolszewickie odpowiedniki, jak znana nam wszystkim Czeka (Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem) stworzona przez Feliksa Dzierżyńskiego czy jej kontynuacje,  GPU i OGPU.

Oczywiście, miejsce szczególne i dla nas najbardziej fascynujące  zajmują w publikacji opisy, dotyczące polskich służb,  od czasów najdawniejszych po obecne, ze szczególnym uwzględnieniem  przedwojennego  II Oddziału Sztabu Generalnego  tzw. Dwójki, oraz komunistycznych agend,  doby PRLu.

Bardzo wiele  ciekawych informacji (przynajmniej dla mnie) dowiemy się o organizacjach o których wiemy znacznie mniej, bądź nieznamy ich w ogóle.  Odnosi się to np. do czasów „zimnej wojny”  i tzw. bloku państw socjalistycznych (niemiecka Stasi, rumuńska Securitate, bułgarska KDS, albańska Sigurimi, czechosłowacka StB czy węgierska ÁVH,  ) oraz ich odpowiedników   w krajach zachodnich. Równie analogicznych,  dotyczących  Bliskiego Wschodu czy Ameryki Południowej.

„Wielki Leksykon służb specjalnych” Jana Henryka  Lareckiego  to bardzo pożądana pozycja dla wszystkich osób zainteresowanych  tą tematyką, posiadających już jednak jakąś wiedze ( mniej lub bardziej sprecyzowaną) dotyczącą  tej problematyki.  Z całą pewnością znajdą tam wiele unikalnych i mało znanych, szerzej  informacji.

Kuchnia portugalska- ośmiorniczki z grilla (PORTO)

Jerzy Besala „Alkoholowe dzieje Polski”.

„Picie i upijanie się do dwie różne czynności i dwa stany świadomości. Pierwsze służy poprawieniu nastroju, zabawie, podkreśleniu smaku potraw, a nawet w niewielkich ilościach zdrowiu. Natomiast drugie, czyli upijanie się, jest siłą destrukcyjną, niszczącą”.

To publikacja ze wszech miar nietypowa a przez to, naturalnie,  szalenie interesująca. Szczególnie, iż będziemy mieli okazję spojrzeć na wielowiekową historie Polski (od czasów piastowskich po epokę stanisławowską) z dość oryginalnej,  alkoholowej perspektywy.

Autor zabiera nas w niezwykle fascynującą podróż po dawno minionej, burzliwej i dramatycznej przeszłości naszego kraju. Niesłychane bogactwo formy i treści, powoduje iż ten wielobarwny i pełen coraz to innego klimatu i kolorytu świat staje się niemal namacalny, oddziałując na czytelnika całą swoją mocą. To nietypowy sposób dotknięcia historii, który z pewnością trafi do odbiorcy, głęboko zapadając w jego pamięć i świadomość.

Książka jest bardzo pokaźnych rozmiarów (liczy dobrze ponad 900 stron)  ale autor zawarł na jej kartach  na tyle ciekawą opowieść (oraz mnóstwo unikalnych informacji)  iż wciąga nas niczym, przysłowiowy, wir.

Dowiemy się z niej co się w dawnej  Polsce piło ( w zależności od okresów  i przedziałów historycznych), jak się piło,  jak wyglądała produkcja, przechowywanie i dystrybucja trunków czy sama kultura (lub jej brak)  spożycia. Zajrzymy w tym celu pod strzechy wiejskich chałup, odymionych, przydrożnych karczm, statecznych mieszczańskich kamienic,  szlacheckich dworów, kozackich stanic, czy monarszych zamków. Autor pokaże nam jak pijali nasi władcy  i książęta (opisy uczt są jednym ze ciekawszych elementów książki), polskie rycerstwo, żołnierze najemni, „panowie bracia”,  kozacy czy zwykli kmiecie. Jak ów alkohol przekładał się na życie naszych przodków,  na szeroko pojmowaną obyczajowość, kulturę, życie polityczne, wojskowe, religijne, społeczne oraz  decyzje, podejmowane, niekiedy, w ważnych momentach naszej państwowości.

Jerzy Besala obala przy tym szereg wciąż (niekiedy po dziś dzień) pokutujących stereotypów i mitów, dotyczących tego jak nasi  rodacy raczyli się alkoholem i w jakich robili to ilościach. Pokusił się nawet w tej publikacji o zestawienia nas z innymi europejskimi  narodami tego okresu  jak Niemcy, Szwedzi, Rosjanie, Włosi czy Węgrzy – nie wypadamy, ogólnie,  tak źle.

Opowieść o alkoholowych dziejach Polski jest również opowieścią  o samej Polsce na rożnych etapach jej istnienia. Na nowo odkryjemy często pogmatwane  życiorysy naszych rodaków,  poznamy ciekawostki, niewygodne a nierzadko i pikantne fakty z ich interesujących żywotów.   Zetkniemy się z ludźmi, którzy niejednokrotnie zaważyli na obliczu naszego narodu, byli jego ikonami, symbolami, wpływali na politykę, dyplomację, rozwój kultury, literaturę i kształtowanie się poczucia patriotyzmu. Spojrzymy  przez pryzmat głośnych i doniosłych w skutkach zjawisk i wydarzeń, które miały miejsce na przestrzeni wieków, dekad i lat w wymiarze  politycznym, społecznym, moralnym, obyczajowym, kulturowym i technologicznym. Przekłada się to również na obraz ówczesnej  codzienności, problemów z jakimi borykali się nasi przodkowie, tego jakimi kryteriami wyboru się kierowali, w jaki sposób radzili sobie z problemami, które ich dotykały.

Szerokie historyczne tło, podparte iście tytaniczną, archiwalną pracą, ogromna wiedzą, szeroka perspektywa, różnorodność i wnikliwe podejście do tematu, powoduje iż otrzymamy dzieło  bez wątpienia ważne z historycznego i poznawczego punkty widzenia. Mądre i ciekawie napisane, nacechowane dodatkowo trudna do ukrycie (wyłaniającą się z treści) nostalgią i refleksją.

Nie sposób pominąć znakomitej oprawy edytorskiej (duży ukłon w stronę Wydawnictwa Zysk i S-ka): porządna twarda oprawa,  dobra jakość papieru i druku, czytelna czcionka.

Wspaniale  odmalowany,  fascynujący kawałek naszej  historii doskonale trafia do czytelnika  dzięki literackiemu kunsztowi, gawędziarskiemu zacięciu,  przystępności języka  i świetnej  narracji, która powoduje  iż lektura,  mimo swych rozmiarów,  zupełnie nas nie nuży. Jest inspiracją i prawdziwym komedium wiedzy o dawno minionych  epokach. Całość przeplatana jest licznymi (co zrozumiałe i w pełni uzasadnione) fragmentami zaczerpniętymi ze źródeł, opisami miejsc i zdarzeń, ciekawostkami czy anegdotami.

Bez wątpienia  „Alkoholowe dzieje Polski” Jerzego Besela są doskonałą pozycja dla wszystkich miłośników i entuzjastów historii dawnej, zwłaszcza wyrysowanej z tej szczególnej, tematycznej perspektywy. Gorąco polecam.

Aleksiej Isajew „10 mitów II wojny światowej”.

„Jeśli przyjrzymy się zjawiskom, które legły w podstaw utrwalania się wyobrażeń wojny w masowej świadomości, stwierdzimy  uderzającą niezgodność faktów z rozpowszechnionymi stereotypami”.

Ogromna ilość różnorakich publikacji czy medialnych doniesień, dotyczących  sekretów i tajemnic, osnutych wokół wydarzeń i postaci II wojny światowej,  świadczy niezbicie  o tym, że mimo ponad siedemdziesięciu  lat, które minęły od zakończenia tego najstraszliwszego konfliktu XX wieku, wiele została jeszcze do odkrycia, wyjaśnienia, zdementowania  czy odkłamania. 

W nurt ten wpisuje się również prezentowana tu książka  Aleksieja Isajewa „10 mitów II wojny światowej”, która ukazała się na naszym księgarskim rynku staraniem Wydawnictwa Bellona.

 Publikacja jest pozycją typowo  popularyzatorską (prawdziwym entuzjastom i miłośnikom historii najnowszej, opisywane tu wydarzenia są w większości dość dobrze znane) i jako taka doskonale się sprawdza. Jest idealną pozycją dla wszystkich rozpoczynających  przygodę z tą fascynującą  tematyką, do tego ciekawą  i wiele wnosząca z poznawczego punktu widzenia.  Znajdziemy na jej kartach  wiele wydarzeń i faktów  tego globalnego dramatu,  wciąż budzących wątpliwości i kontrowersje, zarówno w odniesieniu  do nazistowskich Niemiec, Związku Radzieckiego, krajów podbitych, w tym Polski,   jak i  samego teatru wojny.  

 Nie chcę naturalnie zdradzać zbyt wiele, aby nie psuć nikomu przyjemności  obcowania z lekturą ale książka  Aleksieja Isajewa pozwoli nam spojrzeć na to,  jak bardzo  krętymi drogami chadzała europejska dyplomacja, jak podstępne i bezlitosne były  działania ówczesnych służb specjalnych oraz  jak ponura i okrutna była frontowa rzeczywistość. Poznamy nieznane fakty z życia politycznych elit, wojskowych sztabów, dowódców  polowych, szereg aspektów typowo militarnych czy technicznych oraz to   jaki, naprawdę, przebieg miały wielkie militarne kampanie czy  poszczególne bitwy, wydawałoby się, na trwałe zakorzenione w naszej, historycznej, świadomości.

 Okazuje się iż niektóre zdarzenia czy zawiska miały zupełnie inny przebieg, niż uczono nas na lekcjach historii, opisywano w książkach, publikacjach czy przedstawiano w filmach.  Mnie osobiście najbardziej zainteresowały wątki (oraz związane z tym, naturalnie, mity i przekłamania)  dotyczące min: toczonych na wielu płaszczyznach i polach gier wywiadowczych,  wpływu na strategię czy taktykę wojenną jednostek i formacji pancernych, wyścigu technologicznego  i legendy, nazistowskiej  Wunderwaffe („cudownej broni”, mającej odmienić  losy wojny), etosu kawalerii, głośnej  szarży polskich żołnierzy  18 Pułku Ułanów Pomorskich z Pomorskiej Brygady Kawalerii na niemieckie czołgi podczas Kampanii Wrześniowej ( bitwa pod Krojantami 1 września 1939 roku). tajemnicy  francuskiej linii  Maginota, ale jest to, oczywiście, jedynie moja subiektywna ocena, wynikające, zapewne, z zakresu zainteresowań.

 Książka Aleksieja Isajewa „10 mitów II wojny światowej” jest  kolejną pozycją próbującą wyjaśnić wciąż liczne białe plamy i tajemnie naszej historii najnowszej, obalić pokutujące od dekad  mity, a tym samym  przybliżyć  nam trochę, niektóre aspekty tego straszliwego konfliktu, które w sposób  bezpośredni lub pośredni  miały wpływ na losy wojennych zmagań. Polecam.

 

„Wind River. Na przeklętej ziemi”.

Joshua Levine „Dunkierka”.

„Niebo było czarne od bombowców i wydawało się, że wszystkie zrzucają bomby na port w Dunkierce. Unosiły się nad nim tylko kłęby pyłu i dymu oraz latające w powietrzu odłamki. Miało się wrażenie, że próby dotarcia tam na nic się nie zdadzą”.

Literatura dotycząca wydarzeń drugiej wojny światowej jest tak ogromna i rozbudowana iż obejmuje  swoim  zasięgiem niemal jej wszystkie, militarne, polityczne i społeczne aspekty. Dotyczy to zarówno  pozycji popularnonaukowych, przez typowo historyczne aż po pełne i  drobiazgowe  opracowania technologiczne. Moim jednak zdaniem, elementem,  który  wnosi do naszej wiedzy najwięcej  i najbardziej poszerza nasze spojrzenie na ten straszny i krwawy  XX –wieczny konflikt, są  bezpośrednie relacje świadków i uczestników omawianych wydarzeń,  w naturalny sposób pozbawione, pojawiających się z biegiem czasu, różnych ideologicznych, światopoglądowych i wymuszonych, aktualną sytuacją polityczną  przekłamań czy  naleciałości, owocujących niekiedy  wybielaniem jednych a  kolorowaniu innych faktów.  Jedną z takich właśnie książek opartych na bardzo osobistym materiale porównawczym i badawczym,  na który składają się pisane na gorąco relacje oraz  niemal intymne wspomnienia  jest   książka Joshua   Levine  zatytułowana  „Dunkierka”.

Jej kanwą stała się „Operacja Dynamo”, czyli największa ewakuacyjna operacja XX wieku, która rozegrała się podczas II wojny światowej  na francuskim wybrzeżu, w okresie od 26 maja do 4  czerwca 1940 roku.

Chodziło o ewakuacje  żołnierzy Brytyjskiego  Korpus  Ekspedycyjnego  (oraz części jednostek francuskich, belgijskich i polskich),  które po przegranej kampanii francuskiej  zamknięte zostały w kotle wokół portu w Dunkierce. Wobec przygniatającej przewagi Wehrmachtu, zwłaszcza w jednostkach pancernych i lotnictwie, ich jedyną szansą na przetrwanie była odpłyniecie ku zbawiennym brzegom Wielkiej Brytanii. i właśnie ów porażający dramatyzm oraz okrutne realia wojny, znakomicie udało się autorowi uchwycić w swojej lekturze.

Jest to niezwykle ciekawy, zwłaszcza z  naszego, współczesnego, punktu widzenia, obraz zmagań,  broniącej się na skrawku francuskiej  ziemi,  armii, widziany z perspektywy żołnierzy i oficerów rożnych narodowości i formacji: walczących  na pierwszej linii zbrojnych działań, próbujących dostać się na zbawiane statki,  zmagającego się z niedostatkiem zaopatrzenia, własnym strachem i samym sobą. Nie słabną również  wśród historyków w czy ludzi zajmujących się dziejami tego  konfliktu,  kontrowersje dotyczące rozkazu Adolfa Hitlera o wstrzymaniu działań lądowych (akcję  prowadziła jedynie niemiecka Luftwaffe) wymierzonych w aliantów, co w konsekwencji umożliwiło  wyrwanie się z kotła około 300 tysięcy żołnierzy różnych jednostek i narodowości. Czy kryły się za nią przyczyny polityczne (nazistowski dyktator nadal liczył  na porozumienia z Winstoemn Churchillem i dlatego zwlekał z zagładą korpusu ekspedycyjnego)  czy chodziło o względy natury typowo wojskowej, wynikająca ze zmęczenia niemieckich  żołnierzy walkami na froncie zachodnim i bardzo rozciągniętymi liniami zaopatrzenia i czasem potrzebnym na podciągniecie posiłków.? To wciąż  jedna z wielu  nierozwiązanych zagadek II wojny światowej.

To również interesujące  spojrzenie na ogrom logistycznego przedsięwzięcia, podjętego przez angielski rząd i społeczeństwo tego państwa,  aby w tych trudnych dniach zintensyfikować swój wysiłek w celu ocalenia przed niewola i śmiercią jak największej ilości żołnierzy sprzymierzonych.

W książce prezentowane są autentyczne historie ludzi, którym towarzyszymy w tym dramatycznym momencie dziejów.

Lektura dotyka chyba większości wojennych i  około wojennych aspektów militarnych działań na tym froncie,  wliczając w to  również personel medyczny  i rozmaite służby pomocnicze i techniczne, w których armia miała swój udział. Znacznie poszerza naszą wiedzę dotycząca tego wydarzenia i  tej fascynującej tematyki w czym ogromna zasługa świetnego literackiego warsztatu autora, który znakomicie odnajduje się w gąszczu postaci i relacji, nie przytłacza czytelnika nadmiarem informacji a robi  to w sposób ciekawy, przystępny i  zrozumiały nawet dla laika.

Duży wpływ na przypomnienie tego ważnego fragmentu  II wojny światowej  miął również  nakręcony z   rozmachem film  Christophera Nolana „Dunkierka” ( patrz okładka) ze znakomitą rolą  Kennetha Branagha.

Książka Joshua   Levine   to świetna  pozycja dla wszystkich interesujących się tym strasznym konfliktem i  pragnących  poznać bezpośrednie racje ludzi, którzy brali w nim udział.