Archive for sierpień, 2018

Marion Zimmer Bradley „Mgły Avalonu”

„Albowiem, tak jak mówię, zmienił się sam świat. Był taki czas, kiedy wędrowiec, jeśli miał ochotę i znał choćby kilka tajemnic, mógł wypłynąć łodzią na Morze Lata i dotrzeć nie do Glastonbury pełnego mnichów, lecz do Świętej Wyspy Avalon. W tamtych czasach wrota łączące światy unosiły się we mgle i otwierały się wedle woli i myśli wędrowca…”

Wydawać by się mogło się że o Królu Arturze, Rycerzach Okrągłego Stołu i w ogóle całym micie arturiańskim powiedziano i napisano już wszystko. Powstały opasłe tomiska historycznych opracowań, setki, mniej lub bardziej udanych, powieści i opowiadań, filmy dokumentalne, fabularne, seriale itd. Niezmiennie od ponad 1400 lat przyciąga wszelkiej maści badaczy, uznanych historyków, amatorów, pisarzy, publicystów, muzyków, artystów. Wciąż fascynuje ową niezgłębioną tajemnicą, niepowtarzalnym, magicznym klimatem i aurą. A przecież nie ma nawet zgodności co do tego, czy ktoś taki jak Artur w ogóle istniał, czy był Brytem, czy może jednym z pozostałych na wyspie rzymskich dowódców, gdzie znajdował się osławiony zamek Camelot itd.

Jak by jednak nie było, legenda ta zawładnęła umysłami ludzi na całe wieki a sam jestem również tego najlepszym przykładem. Możemy nie pamiętać jak nazywali się mitologiczni herosi, greccy czy rzymscy, słynny koń Aleksandra Macedońskiego, czy miecz opiewanego w pieśniach Rolanda, ale z całą pewnością każdy z nas wie doskonale kim był Artur, Merlin, Lancelot, Morgana, czym był Excalibur i Okrągły Stół.

Marion Zimmer Bradley prezentuje nowatorskie spojrzenie na ową nieśmiertelną legendę, nie idąc, tym samym, starym i utartym szlakiem, starając się (bardzo umiejętnie, zresztą) tchnąć powiew świeżości   z trochę zgrane już schematy i wątki.

Historię widzimy oczami kobiet, nieodmienne związanych z dziejami Avalonu i Camelotu (Morgiany, Igriany, Gwenifer, Viviany i innych), które dotychczas odgrywały najczęściej, raczej, drugoplanowe (choć, naturalnie, ważne z punktu widzenia całości ) rolę. To z ich perspektywy obserwujemy ciąg toczących się w powieści wydarzeń i to ich poglądy, opinie i emocję (zwłaszcza emocje) udzielają się czytelnikowi.

W sposób szczególny dotyczy to Morgiany  la Fay, przyrodniej siostry króla Artura i kapłanki Avalonu, głównej narratorki opowieści, która jest naszym przewodnikiem po opisywanych wydarzeniach, odsłaniając nam zarówno przeszłość jak i teraźniejszość Camelotu i jego mieszkańców. Odsłania przed nam świat tajemnic, magii, pogańskich obyczajów i wierzeń, zderzający się z ekspansywnym i zaborczym chrześcijaństwem, konfliktami wewnętrznymi na tle politycznym, osobistym i społecznym, ambicjami czy samowolą możnych.

Owo zderzenie się dwóch jakże przeciwstawnych sobie  religii i światopoglądów jest w lekturze jednym z wiodących motywów, w którą wpisuje autorka poczynania swoich bohaterów. Nie zabraknie gorących romansów, skrywanych namiętności, zdrad, chciwości, zawiłych intryg, spisków i walki o władze. Mniej za to bitewnego zgiełku, kwiku koni, szczeku oręża, jęków konających i kaskad krwi, czyli tych elementów, które w jakiś naturalny sposób, utożsamiamy z tymi dawnymi okresami dziejów.

 Marion Zimmer Bradley udało się wykreować bardzo sugestywny obraz ginącego w pomrokach dziejów  świata, który wciąż nas fascynuje, zachwyca i pobudza  naszą wyobraźnie.

To książka pisana z pasją, pełna nieskrywanych emocji, o niesłychanym kolorycie i własnym, unikalnym klimacie. To opowieść o pewnej epoce, którą czeka zagłada, której czas minął już bezpowrotnie. Ów smutek i nostalgię czuć niemal na każdej stronie powieści, udziela się on również czytelnikowi.

Czy jest to najlepsza książka skupiona na legendzie o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu z którą się zatknąłem? Chyba nie, ale jest na tyle interesująca i wciągająca iż z całą pewnością warto się z nią zapoznać, by choć na chwilę oderwać się od codzienności i zagłębić w mroczny, ale i piękny obraz wczesnośredniowiecznej Brytanii

 Powieść „Mgły Avalonu” polecam wszystkim, którzy chcą spojrzeć na nieśmiertelną legendę Camelotu troszkę inaczej niż dotychczas. Naprawdę warto.

Thomas Kielinger “Winston Churchill. Późny bohater”.

„To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca. Ale być może, jest to koniec początku!

Wydawnictwo Bellona oddaje w nasze ręce niesłychanie ciekawą i, co ważne, znakomicie przygotowaną pod względem merytorycznym, biografię jednego z najwybitniejszych, najciekawszych i najważniejszych, zarazem, postaci XX wieku, Winstona Churchilla.

Jej autorowi udało się stworzyć wielowymiarowy portret człowieka i polityka, którego wyróżniająca się osobowość i charyzmatyczność oraz ich wpływ na polityczne kalkulacje i procesy decyzyjne, wywarły znaczący wpływ na historie Europy i Świata, poprzedniego wieku. W 2002 roku został on w plebiscycie zorganizowanym przez BBC ogłoszony najwybitniejszym Brytyjczykiem wszechczasów a konkurentów do tego zaszczytnego tytułu, o czym wiemy z historii, z pewnością na Wyspie nie brakowało. To opowieść o człowieku wpisanym w swój czas, czas burzliwy, trudny , skomplikowany, naznaczony okrucieństwem i grozą lokalnych i globalnych konfliktów zbrojnych, podczas których Imperium Brytyjskie zaczyna chwiać się w posadach zmierzając do nieuniknionego.

Polityku, który już za życia stał się legendą (wraz ze swym nieodłącznym cygarem i szklaneczkĄ whisky), symbolem angielskiego konserwatyzmu i wojennej niezłomności a niektóre z jego tekstów na stałe weszły do kanonów literatury i historii.: „Anglia miała wybór pomiędzy wojną i hańbą. Wybrała hańbę, ale będzie miała wojnę”, „Mając takich przyjaciół, nie potrzebujemy już wrogów”, „Nigdy w dziejach wojen tak liczni nie zawdzięczali tak wiele tak nielicznym”, „Demokracja jest bardzo złym ustrojem, jednak do tej pory nie wymyślono niczego lepszego” i mój ulubiony „Ale jutro będę trzeźwy, a pani madame, nadal będzie taka brzydka” (gdy jedna z pań na przyjęciu zwróciła mu uwaga ze jest pijany).

Na stronach osiemnastu chronologicznie ułożonych rozdziałów Thomas Kielinger przedstawia nam życie osobiste Winstona Churchilla, jego działalność polityczną oraz mniej znaną, literacką (niewiele osób zapewne wie iż jest on laureatem literackiej Nagrody Nobla !!!) od lat najmłodszych, sporo miejsca poświecone jest jego rodzinie, aż po śmierć 24 stycznia 1965 roku.

A jest o czym pisać, gdyż życiorys naszego bohatera jest tak bogaty iż mógłby śmiało stać się udziałem kilku osób. Bo o ile o działalności Churchilla w okresie II wojny światowej i czasie późniejszym, kiedy to wspiął się na wyżyny swoich politycznych osiągnięć, wiemy stosunkowo dużo (w samej książce jest to okres, któremu autor poświęcił najwięcej miejsca) to warto zapoznać się z okresem wcześniejszym, nie mniej ciekawym i burzliwym: korespondent wojenny podczas rewolucji na Kubie w 1895 roku i wojny grecko –tureckiej 1897, aktywny udział w tłumieniu powstania Pasztunów w Indiach i walkach z mahdystami w Sudanie w 1898, II wojna burska w południowej Afryce rok później (niewola i spektakularna ucieczka) no i oczywiście dramat I wojny światowej i częściowa odpowiedzialność za katastrofalną porażkę pod Galipoli (już jako Pierwszy Lord Admiralicji). W międzyczasie dużo pisze, publikuje i mozolnie wspina się na kolejne szczeble politycznej kariery, nie wolnej od wielkich wzlotów jak i upadków, osiąganie szczytów i okresy politycznego niebytu.

Thomas Kielinger (i chwała mu za to) nie stara się przy tym uciekać od tematów trudnych czy kontrowersyjnych jak. te dotyczące np. użycia w 1920 roku gazów bojowych przeciw walczącym Arabom i Kurdom w Iraku czy zgody na użycie broni przez Gwardię Szkocka podczas robotniczych wystąpień w 1926 roku.

Dla nas Polaków najciekawszymi wątkami, z oczywistych powodów, będę te odnoszące się do naszego kraju i roli tego polityka w konferencjach Wielkiej Trójki w Teheranie, Jałcie ( zwłaszcza tu) i Poczdamie, których konsekwencją było wepchniecie nas na kilka dziesięcioleci w orbitę sowieckich wpływów. Opis tych wydarzeń rzuca wiele światła zarówno na samą postawę i poglądy bohatera tej książki jak i klimat czy sposób toczących się negocjacji.

„Osobiście uważam, że Polska mogłaby przesunąć się nieco na zachód, jak żołnierze robiący dwa kroki na komendę: „Równaj w lewo”.

Książka “Winston Churchill. Spóźniony bohater” jest bez wątpienia obowiązkową  pozycją  dla wszystkich pragnących  poszerzyć swoją wiedzą o historii XX wieku, patrząc na nią przez pryzmat życiorysu jednego z największych polityków, mężów stanu i strategów tego czasu. Gorąco polecam.

Warto również nadmienić iż  publikacja jest naprawdę profesjonalnie wydana i to zarówno jeśli chodzi o porządną twardą okładkę, zszycie jak i jakości papieru i druku.

„Yellowstone” – bardzo dobre kino.

Tadeusz Wolsza „Więzienia stalinowskie w Polsce”.

Tadeusz Wolsza  „Więzienia stalinowskie w Polsce”.

„Więzienia stalinowskie w Polsce” to kolejna znakomita publikacja Wydawnictwa RM, wchodząca w skład szerszego cyklu „Sekrety Historii”, której autor  Tadeusz Wolsza  podjął się trudnej próby zmierzenia się z bolesnymi meandrami naszej tragicznej historii najnowszej.

W oparciu o archiwalne dokumenty  Departamentu Więziennictwa i Obozów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oraz  licznych relacji i wspomnień ludzi, którzy na własnej skórze miękli okazję przekonać się jak naprawdę wygląda, głoszona przez komunistów, „ludowa  sprawiedliwość”, stworzył wielopłaszczyznowy obraz funkcjonowania stalinowskich miejsc odosobnienia w Polsce. Dotyczyło to zarówno osławianych komunistycznych więzień jak i obozów i ośrodków pracy  przymusowej w latach 1945 – 1956,  które w zamyśle twórców (na wzór radziecki –a jakże) miały odegrać bardzo ważną rolę gospodarczą: kamieniołomy, kopalnie, huty, budownictwo, przemysł drogowy, gospodarstwa rolne itd.

Autor podszedł do zagadnienia  bardzo kompleksowo, ukazując powojenny system penitencjarny przez pryzmat wiele różnych czynników i uwarunkowań: życie codzienne więźniów politycznych, warunki panujące w celach i barakach (ukazane w zależności od miejsc, lokalnej specyfiki czy obowiązujących regulaminów), transport, odżywianie, higiena, paczki, wizyty najbliższych, zachowanie personelu, system kar,  opieka lekarską, pierwsze godziny w celi.

Przebija się w tym z całą brutalnością wstrząsający  opis gehenny jaką  przeszli  i doświadczyli w komunistycznych katowniach, polscy patrioci, częstokroć napiętnowani wyrokami śmierci, miesiącami a bywało że latami nie wiedząc iż kara ta została im zamieniona. Bezmiarem ludzkiego okrucieństwa i wynaturzenia, folgowania najniższym i najbardziej sadystycznym zachciankom, wszechwładną bezkarności katów i oprawców. To nadal słabo znane fakty z działalności polskiego aparatu bezpieczeństwa w okresie powojennym oraz zbrodni dokonanych przeciwko narodowi polskiemu (relacje z tego co działo się w obozach pracy jak np. Jaworznie powoduje iż nadal ciarki przechodzą mi po plecach) nadal są białą plamą, która wymaga zapełnienia.

Tadeusz Wolsza  nie boi się poruszeń tematów kontrowersyjnych i trudnych, nazywając rzeczy po imieniu a zbrodniarzy i stalinowskich oprawców wymieniając z imienia i nazwiska. To nie suche, obojętne, przedstawienie  faktów, lecz pisana z pasją i zaangażowaniem opowieść o dramacie ludzi pierwszej i drugiej konspiracji (oraz tych wszystkich, którzy z takich czy innych powodów nie chcieli się pogodzić z nowym, obcym nam, ustrojem państwa), o zbrodni, wypaczonej ideologii i normalności do której nie ma już powrotu.
Tragedia przedstawionych postaci jest tu odbiciem losu niemal całego pokolenia polskich patriotów ponoszących straszliwą cenę (w tym również ich rodziny) za przynależność do wszelkich antykomunistycznych organizacji takich jak AK, NSZ, NZW, WiN, czy politycznych partii: PSL czy SN. Szacuje się iż w ten sposób w latach 1945-1956 zamordowano zostało około 5000 polskich patriotów, a około 100 tysięcy skazanych zostało na wieloletnie  wyroki, przechodząc piekło komunistycznych więzień. Ile tysięcy z nich zginęło bez tej parodii sprawiedliwości jak dziś nazywamy tzw. mordy sądowe,  zamordowanych  w ubeckich  „powiatówkach”, leśnych ostępach, ciężko jest nawet oszacować.

Książka  Tadeusz Wolsza  szarpie  naszymi emocjami, zmusza do przemyśleń i naprawdę głębokich refleksji. Przekonuje nas jak  wiele jeszcze jest w naszej  historii białych plam, ponurych tajemnic, niewygodnych pytań, które trzeba zadać i winnych których trzeba osądzić, choć dziś już niekiedy tylko symbolicznie.

Rafał Dębski „Jadowity Miecz”.

Kolejna bardzo udana książka w dorobku Rafała Dębskiego, będąca niejako kontynuacją a już na pewno odwołaniem to jego wcześniejszej powieści zatytułowanej „Kiedy bóg zasypia”,  zwłaszcza  jeśli chodzi, o wymowę, podobieństwo fabuły, klimat i kształt opowieści.  W przeciwieństwie jednak do tamtej lektury  (której akcja rozgrywała się w okresie wczesnego średniowiecza po śmierci Mieszka II) mamy wyraźne czasowe  przesunięcie do czasów doby Bolesława Krzywoustego (10861138),  którego brutalne i niesprawiedliwe  rządy  doprowadziły do bunt możnych  na którego czele staje zasłużony dla monarchii i darzony szacunkiem palatyn Skarbimir Adwaniec. Wojna domowa staje się faktem a wojska każdej ze zwaśnionych stron ścierają się ze sobą na licznych mniejszych lub większych bitewnych polach.

Niestety, jak się wkrótce okaże,  krwawa,  wyniszczająca, bratobójcza walka nie jest najstraszniejszą  rzeczą  przed którą stanąć będzie musiało Królestwo Polskie. Zakrojone na szeroka skalę działania wojenne, liczne przemarsze wojsk, nakładanie coraz to nowych danin i powinności, gwałty,  grabieże a tym samym osłabienie monarszej władzy, poczucia bezpieczeństwa i stabilności  w kraju, powoduje iż po raz kolejny dochodzi do  reakcji pogańskiej i powrotu starych bogów.

Mroczne ostępy  leśne znowu rozbrzmiewają pogańskimi  modlitwami  i nawoływaniem  kapłanów dawnych kultów. Ołtarze spływają krwią ofiar,  a podburzane przez żerców  ludowe masy zaczynają się zbroić i buntować. Ale najgorsze ma dopiero nadejść.  Budzi się pradawne Zło…

Z odległych  bagien i zapomnianych uroczysk  wychodzą demony, wilkołaki , strzygi, gizdry, strzygi i wszelkie inne straszliwe plugastwo z Pasterzem Upiorów na czele… Chaos, pożoga, strach, zniszczenie i śmierć stają się powszechne, nikt już nad niczym nie panuje.

Jedyną nadzieją dla ludzi staje się połączenie sił niedawnych wrogów i wspólne stawienie czoła rodzącej się grozie zniszczenia. No i jest jeszcze tytułowy „Jadowity miecz” Witko Jastrzębca ale poznanie jego tajemnicy pozostawiam już czytelnikowi.

Zaczyna się wciągająca, wielowątkowa opowieść, która powiedzie nas przez drogi i bezdroża wczesnośredniowiecznej słowiańszczyzny, gdzie wśród gęstych borów, jezior i rzek prawda historyczna przeplatać się będzie z literacką fikcją i pradawna magią.

Odpowiedni dobór tych właśnie proporcji (a taki tu występuje) czyni z tej lektury naprawdę bardzo dobrze czytająca się powieść, która przy okazji daje nam możliwości spojrzenia na kilka interesujących aspektów życiu i codziennego funkcjonowania świata (również duchowego) naszych przodków. Świata, który urzeka niezwykłą obrazowością, plastycznością, dbałością o szczegóły i realia epoki, pobudzając nasza wyobraźnie, nadając tej historii specyficznego klimatu i kolorytu. To, moim zbadaniem, bez wątpienia jedna z najmocniejszych stron tej publikacji

Ciężka, tajemnicza i mroczna aura dodatkowa wzmaga nasze odczucia, wciągając gwałtownie i bez znieczulenia w wir niesamowitych wydarzeń.

Polecam i czekam na kolejna książkę Pana Rafała Dębskiego.

 

„Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II”.

Postaci Katarzyny II Wielkiej, rosyjskiej cesarzowej nikomu, oczywiście, przedstawiać nie muszę. To pod jej rządami, a były to rządy twardej ręki, państwo wspięło się na wyżyny swoich imperialnych możliwości,  narzucając swoją dominację i hegemonie kolejnym podbitym ziemiom i   narodom. Zwłaszcza my, Polacy, odczuliśmy na własnej skórze bezlitosne ostrze jej ekspansywnej polityki, które w konsekwencji doprowadziło  do upadku naszego niepodległego bytu oraz trzech  rozbiorów (brała udział w każdym z nich, stłumiła też powstanie kościuszkowskie)  wymazując nas na 123 lata z map Europy  i Świata..

Niezwykła inteligencja, szerokie horyzonty, pociąg do wiedzy i nauki a przy tym charyzmatyczność, brutalność, bezwzględność, polityczno-militarne sukcesy oraz  szeroko komentowany seksualny temperament  na zawsze zapewniły jej miejsce wśród najsłynniejszych i najwybitniejszych europejskich władców, zdecydowanie wyróżniających się na tle swoich poprzedników.

Tak więc o carycy Katarzynie II wiemy całkiem sporo za to o urodzonej w Szczecinie Zofii Fryderyce Auguście, księżniczce  anhalckiej, żonie wielkiego księcia a  później rosyjskiego cesarza Piotra III, czyli późniejszej Imperatorowej (po przejściu na prawosławie przyjęła imię Katarzyna)  niewiele lub prawie nic. I być może właśnie dlatego wydane właśnie przez Wydawnictwo  Znak „Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II przez nią samą spisane”, dotyczące wczesnego okresu jej życia to  tak fascynująca lektura, która dostarcza nam wielu mało znanych informacji  o Rosji tego czasu. Zarówno tych ciekawych, poruszających jak i   tych niewygodnych, kontrowersyjnych czy pikantnych,  dotyczących  rosyjskich elit

 Właściwie, bardziej adekwatnym określeniem od  pamiętników były by chyba osobiste wspomnienia (obejmują ona lata 1744-1759), gdyż  nie są one, tak naprawdę, zapisem ulotnych, spisywanych gdzieś na gorąco chwil, emocji czy wydarzeń, lecz  tekstami pisanymi z  perspektywy kilkunastu  lat, przez kobietę już dojrzałą, doświadczoną, świadomą swojej pozycji i swoich życiowych wyborów. Odniosłem również wrażenie (choć, być może, jest to jedynie tylko moja subiektywna opinia) iż autorka  stara się   z jednej strony trochę wybielać swoją osobę  a z drugiej przyciemniać obraz opisywanych lat, szczególnie iż już wkrótce  odegra znaczącą  rolę w zamachu stanu, który zakończy się odsunięciem od władzy a potem zamordowaniem jej męża Piotra III.

Jak by jednak nie było, jej zapiski  są fascynującą i barwną  podrożą do XVIII  Rosji,  wspaniałym obrazem  życia ówczesnych arystokratycznych elit,  funkcjonowania cesarskiego dworu carycy Elżbiety Piotrownej, stosunków tam panujących, blasków i cieni wynikających z przynależności do niego,   obowiązującego ceremoniału oraz  całej masy nakazów i zakazów, które warunkowały ówczesne życie. To również opis nieudanego małżeństwa, uzależnienia od innych, własnej słabości, codziennych zmagań o niezależność i własną pozycje wśród ciągłych intryg, sieci   zakulisowych  rozgrywek, walk o wpływy, władze i dbanie o własne interesy.

Nie ma w tych wspomnieniach wielkiej polityki (to jeszcze nie ten etap w życiu naszej bohaterki ) choć naturalnie jej stłumione, mniej lub bardziej słyszalne, echa  docierały do niej i jej otoczenia.

Nie sposób, przy okazji,   nie wspomnieć o  przewijającym się w zapiskach  wątku polskim w osobie Stanisława Augusta Poniatowskiego, przeszłego faworyta Katarzyny II,  kochanka i ostatniego króla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej  Obojga Narodów.

Książka „Pamiętniki cesarzowej Katarzyny II przez nią samą spisane”  jest naprawę ciekawą lekturą,  która pozwala nam objąć spojrzeniem  wczesne, mało znane, dzieje jednej  z najważniejszych postaci naszej historii. Gorąco polecam!