Archive for marzec, 2020

Grzegorz Braun „System. Od Lenina do Putina”.

„Na czym polega skuteczność rosyjskiej propagandy? Jak to możliwe, że przez ostatnich sto lat, Rosja trzyma w emocjonalnym szachu wielokrotnie silniejszy od niej pod każdym względem Zachód?”.

Mówiąc szczerze, mam pewien   kłopot z twórczością Pana Grzegorza Brauna oraz głoszonymi przez niego poglądami  czy  tezami, choć  osobiście bardzo cenie go za analityczny umysł, bezkompromisowość w dążeniu do celu  oraz ogromny zasób posiadanej wiedzy.

Podobnie jest również w kontekście prezentowanej tutaj pozycji „System. Od Lenina do Putina” (ma moją ulubioną formę, wywiadu rzeki) po którą siegnołem licząc na sporą garść mało znanych informacji, dotyczących wydarzeń i postaci  XX w odniesieniu do  naszego wschodniego sąsiada i faktycznie nie zawiodłem się w tej materii.

Grzegorz Braun jest jednym z tych publicystów, którzy  po raz kolejny udowadniają iż historia nie jest jedynie zbiorem suchych, ułożonym chronologicznie  faktów i zjawisk, lecz wielopłaszczyznową, tętniąca życiem, mozaiką burzliwych wydarzeń, ludzkich losów oraz czasów, które fascynują, pociągają nas swoją tajemniczością i stanowi przykład (nie zawsze pozytywny czy godny naśladowania, rzecz jasna) dla przyszłych pokoleń.

Autor skupił się na  ukazaniu w dość  szerokim kontekście politycznych dziejów  Rosji a później ZSSR (pojawiły się tu  również bardzo  ciekawe wątki dotyczące naszego kraju) od czasów rewolucyjnych aż po upadek komunizmu w  latach 90-tych. Skupia się  na aspektach natury politycznej, militarnej, dyplomatycznej, ideologicznej, zawiłej sytuacji  wewnętrznej i zewnętrznej, charakteryzującej radzieckie państwo oraz ogromu ludobójstwa, którego się ono dopuściło na różnych etapach swojego istnienia. Będziemy mieli okazję przyjrzeć się  rozmaitym historycznym procesom, które umożliwiły niewielkiej czy wręcz marginalnej,  początkowo, partii bolszewickiej bezwzględne wyeliminowanie konkurentów oraz  przejęcie a później, przez dziesięciolecia, utrzymanie i poszerzenie swojej władzy.

Powrócą więc zarówno głośne czy przełomowe fakty tego okresu  jak i  takie, które znane są wybranym badaczom, zajmujących się tą tematyką  w bardzo  charakterystycznej  interpretacji Pana Grzegorza Brauna.  I właśnie owa ich interpretacja jest elementem, który budzi moje największe wątpliwość, choć autor ma, jak najbardziej, prawo do własnego zdania w tych  kwestiach, bo pewne uproszczenie wydarzeń i zjawisk do  spiskowych teorii dziejów (wielkiej międzynarodowej finansjery, Żydów, masonerii, wszechwładnych służb specjalnych itd.) jakoś średnio przebija się do mojej historycznej świadomości, tym bardziej iż argumentacja autora, by podeprzeć się przykładem opisującym dramatyczne  wydarzenia Polskiego Października  1956 nie jest podparta żadnym materiałem dowodowym.

Jednym z najciekawszych wątków w lekturze  (i tu duży ukłon)  są kulisy, słynnej, wielopoziomowej i przeprowadzonej po mistrzowsku operacji „Trust” „matki wszystkich prowokacji“  i tworzonych później na jej podobieństwo innych,  tego rodzaju akcji (również w Polsce – „Operacja Cezary”) i innych krajach tzw. Demokracji Ludowej,  która wiele wnosi do posiadanej przez nas wiedzy  o schemacie postępowania i metodologii działań  sowieckich  służb specjalnych.

Książkę „System. Od Lenina do Putina” naprawdę znakomicie się czyta i duża w tym to zasługa, zarówno samego  Grzegorza  Brauna oraz jego bogatego, kwiecistego języka jak i prowadzącego rozmowę Rafała Otoki-Frąckiewicza,  który umiejętnymi, inteligentnie  zadawanymi pytaniami   właściwie kierunkuje tematy rozmowy.

Niezależnie więc od własnych, takich czy innych poglądów czy przekonań,  warto sięgnąć po tą lekturę i zapoznać się z burzliwą, tragiczną i  krwawą sowiecką  historią ubiegłego wieku.  Być może ułatwi mam to lepiej  zrozumieć specyfikę tego państwa, dawniejszą i bliższą, co szczególnie ważne jest  w obliczu ekspansywnej i wielowektorowej  polityki  współczesnej, putinowskiej, Rosji. Polecam.

Andrzej Wardziak „Przedwieczny zew”.

„Poczuła zapach zanieczyszczonego powietrza. Smak skażonej wody. I ogarnął ją gniew na widok zniszczonego Świata. Jej Świata”.

Wydawnictwo WarBook przyzwyczaiło nas do tego iż w  kręgu jego zainteresować znajduje się głownie literatura o tematyce militarnej i politycznej, czy tzw.political fiction (choć nie brakuje znakomitych pozycji z gatunku fantastyki)  w różnych jego odsłonach i formach.  Cisze się jednak iż w odniesieniu do tej, konkretniej, pozycji zdecydowało się odejść trochę od swojego głównego nurtu.

„Przedwieczny zew”  Andrzeja Wardziaka to pozycja gdzieś z pogranicza mocnej sensacji, thrillera,  powieści grozy i apokaliptycznej fantastyki,  podana w sposób  doskonale się uzupełniający i  przemawiający do czytelnika. Cechuje się  naprawdę interesującą, tajemniczą i dobrze zawiązaną intrygą, która ze strony na stronę stanie się motorem napędowym toczących się wydarzeń, skupiających wokół siebie wszystkie powieściowe wątki.

Autor doskonale zdaje sobie z tego sprawę  i potrafi bardzo umiejętnie  to wykorzystać, właściwie stopniując i podkręcając napięcie.

Dwa pozornie odległe od siebie  wydarzenia, jedno rozgrywając się  podczas niesłychanie niebezpiecznej, górskiej, ekspedycji  na ostatni, niezdobyty, szczyt Ziemi – Ganghar Puensum w Bhutanie,  drugie zaś mające miejsce w odległej Warszawie, połączone zostaną osią   dramatycznych  i nieprzewidywalnych  zdarzeń, wciągających odbiorcę w pełen dynamizmu wir w którego centrum znajdą się zarwano główni jak i poboczni bohaterowie  powieści.

Wkrótce też dowiemy się co  mają ze sobą wspólnego obudzona z letargu mroczna (i groźna)  pradawna bogini, tajemnicze bractwo mnichów, młodziutka  Lena Piskorczyk, córka znanej alpinistki i antropolożki (uczestniczki owej wyprawy)  oraz niepokojące zachowania zwierząt na całym świecie.

Fabuła i akcja lektury toczyć się będzie z rozmachem i rozgrywać na wielu płaszczyznach, raz po raz, przenosząc  nas wśród postaci,  miejsc i  zjawisk,  nie pozwalając by wkradła się monotonia, przewidywalność czy przysłowiowa nuda, za co pisarzowi chwała.

Na uwagę zasługuje bardzo dobry literacki warsztat  (szczególnie widoczne jest to w warstwie opisowej świata przedstawionego) co w oczywisty sposób przekłada się na odbiór opowieści oraz  charakterystyczny,  apokaliptyczny, klimat opowieści. Ma on zresztą głębszy i szerszy  wymiar, gdyż jest w nim zawarte  oskarżeniem ludzkości o degradacje naszego środowiska naturalnego, efekt cieplarniany, ogrom zanieczyszczeń, rabunkową eksploatacje ziemskich zasobów, wymieranie gatunków itd.

Książka Andrzeja Wardziaka  „Przedwieczny zew” to naprawdę sprawna realizacji zamysłu twórczego i   bardzo ciekawa choć, naturalnie,  budzącą niepokój wizja naszej przyszłości. Czegoż można chcieć więcej?  Gorąco polecam.

Moje podróże-Porto, Portugalia.

Daniel Komorowski „Furia wikingów”.

„Wikingowie – gniewni wojownicy z surowej Północy przybyli, by palić, grabić i gwałcić, ale przede wszystkim, żeby okryć się wiekopomną chwałą zdobywców i zapewnić sobie miejsce w Valhalli”.

Okres w którym Wikingowie tak spektakularnie wkroczyli  na arenę dziejów, jak widać po niezliczonej ilości, wszelkiej maści, publikacji naukowych i popularnonaukowych, licznej beletrystyce, przedsięwzięciach medialnych czy artystycznych nawiązaniach, wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością.  Bogata skandynawska kultura, tradycja, obrzędowość, a nade wszystko lata kupiecko – łupieżczych wypraw i wojen, oraz niewątpliwy wpływ jaki wywarli na ówczesną historię Europy i Świata zapewniły im w dziejach miejsce szczególne.

Dotyczy to również legendarnej postać duńskiego wodza  i władcy Ragnara Lodbroka (oraz członków jego rodziny),  którego  wyczyny   na trwałe wpisały się w  dzieje zarówno  samej Skandynawii jak i  Francji czy Brytanii. Tego samego, który z tak wielkim powodzeniem,  już od kilku dobrych, sezonów,  gości na naszych telewizyjnych ekranach.  Mam, oczywiście, na myśli zrealizowany z rozmachem serial Michaela Hirsta „Wikingowie”  ze  znakomitą rolą Travisa Fimmela.

Owej fascynacji ( i wcale mu się nie dziwie) uległ również polski pisarz Daniel Komorowski, czemu dał wyraz w swojej powieści zatytułowanej „Furia wikingów”.

To właśnie Ragnara i jego synów (szczególnie Ivara) uczynił bohaterami swojej opowieści w której wojownicy północy gnani ambicjami, rządzą łupów  i chęcią rozszerzenie swojej władzy, kierują swoje spojrzenie na ziemne zachodniej Europy. Wiemy z historii iż będzie to miało poważne i dalekosiężne konsekwencje dla tej części świata ale, naturalnie,  nie uprzedzajmy faktów.

Nie chcąc  zdradzać zbyt dużo z zawartych w powieści  treści mogę jedynie zapewnić iż wszyscy miłośnicy dobrze napisanej, wyrazistej i krwistej powieści historycznej będą zadowoleni.

Będzie  dynamicznie, brutalnie, zaskakująco i  nieprzewidywalnie…

Interesująco zarysowana fabuła (w której  literacka fikcja przeplata się  z prawdziwymi  wydarzeniami), mocna, trzymająca w napięciu akcja, ciekawie  wykreowane postacie bohaterów (spory nacisk położony na relacje rodzinne), głównych i pobocznych  oraz  niezwykle realistycznie  i sugestywnie  oddane  sceny walk,  spowodują iż  nuda nam, bynajmniej, nie grozi.

Daniel Komorowski  znakomicie  odnajduje  się w charakterystycznym, wczesnośredniowiecznym  klimacie epoki, dzięki  czemu udało mu się stworzyć ciekawą,  i bardzo dobrze czytającą się powieść, która  wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Polecam.

Krzysztof Kąkolewski „Co u pana słychać?”.

„Dziesięciu byłych nazistów wysokiej rangi. Dziesięć reportaży o powojennej moralności zbrodniarzy hitlerowskich”.

To jedna z tych lektur wobec których nikt z czytających nie pozostaje obojętny i która na długi czas (a może i na zawsze) pozostawi ślad w naszej świadomości. Jest naprawdę wstrząsającym świadectwem historycznej prawdy, uwłaczającej dziejowej niesprawiedliwości oraz swoistym przesłaniem, skierowanym do przyszłych pokoleń, iż powinny dokonać wszelkich, możliwych, starań aby koszmar wojny oraz związana z nią nietolerancja dla inności (narodowej, rasowej, etnicznej, kulturowej, politycznej czy seksualnej) nigdy nie powróciła.To lektura, która poruszy, szarpnie emocjami, zakrzyczy gdzieś w środku, zaszokuje, wprawi w osłupienie, niedowierzanie a później złość i gniew. Mimo tego iż od jej powstania minęło kilkadziesiąt lat nic nie straciła ze swojej aktualności i  ponadczasowości.

Wydawać by się mogło iż zapoczątkowany słynnym Procesem Norymberskim ( i późniejszymi  procesami) bezprecedensowy  akt dziejowej sprawiedliwość,  wymierzony  przez państwa sprzymierzone nazistowskim Niemcom, dał wszystkim czelny sygnał  iż sprawcy zbrodni przeciw  pokojowi i ludzkości nigdy nie powinni czuć się bezkarni. 

Niestety, wielu hitlerowskim zbrodniarzom, przez lata udało się wymykać karzącej dłoni sprawiedliwości a niektórzy nigdy nie odpowiedzieli za swoje straszliwe czyny, w spokoju i dostatku dożywając swoich dni.

O nich właśnie traktuje książka Krzysztofa Kąkolewskiego „Co u pana słychać?”

To zbiór dziesięciu reportaży, których osią jest odnalezienie, dotarcie i przeprowadzenie rozmów (wstrząsających w swej wymowie)  z żyjącymi jeszcze hitlerowskimi zbrodniarzami: gen. Heinz Reinefarth, odpowiedzialny za potworną  rzeź warszawskiej Woli (w czasie powstania 1944 roku), gen. SS i Policji  Wilhelm Koppe, nazistowski prokurator Hermann Stolting, Heinz Rolf Höppner, wykonawca tzw. „Ostatecznego rozwiązania  kwestii  żydowskiej”, Reinhard Hoenh – promotor chemicznej sterylizacji Słowian, lekarz (?) Hubertus Strughold, przeprowadzający w obozach koncentracyjnych eksperymenty na więźniach, nazistowski antropolog Hans Fleischhaker oraz odpowiedzialni za przymusowe wysiedlenia podbitych narodów Otto von Fircks, Aleksander Dolezalek i Konrad Meyer.

To opis żmudnej, tytanicznej pracy (zarówno archiwalnej jak i bezpośredniej w stosunku do żyjących jeszcze nazistów)  w docieraniu do skrywanej przez  lata prawdy o dokonanych zbrodniach i samych oprawcach.  Zmagań z gwałtownie uciekającym czasem i trudnych relacjach,  nacechowanych, biernością, niechęcią czy wręcz wrogością administracji rządowej i sądów państw (w większości) niezainteresowanych odgrzebywaniem bolesnej przeszłości.

Również o samych oprawcach i o tym jak oni postrzegają z perspektywy lat swoją hitlerowską przeszłość (jak mataczą, kłamią, zasłaniają się niewiedzą, niepamięcią, rozkazami-skąd my to znamy), swoje miejsce w strukturach III Rzeszy, narodowosocjalistyczną doktrynę  i ideologię, ówczesnych  niemieckich przywódców (bardzo ciekawy wątek dotyczący Heinricha Himmlera) oraz to jak ich życie wygląda dziś.  Szczegółów nie chcę, naturalnie, zdradzać by nie psuć czytelnikowi przyjemności obcowania z lekturą może za wyjątkiem tego iż wiedzie im się naprawdę dobrze.

Książka Krzysztofa Kąkolewskiego „Co u pana słychać?” to znakomita, choć trudna, pozycja dla wszystkich, którzy interesują się historią  II wojny światowej, zwłaszcza w kontekście ogromu popełnionych zbrodni i odpowiedzialności ludzi, którzy w bezpośredni czy pośredni sposób  ponoszą za to winę.

Niestety, jak wskazuje powojenna historia Europy i Świata jej przesłanie jest jak  najbardziej aktualne i potrzebne. Szczególnie  w obliczu odradzających się gwałtownie  separatyzmów narodowych i nacjonalizmów. Pamiętajmy iż niemiecka NSDAP też była kiedy partią marginalną, nieliczną i niewiele znaczącą… Naprawdę, szczerze polecam lekturę.

Nina Britton Boyle „Skrzydła we krwi”.

„Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”.

Winston Churchill.

To wspaniała historia, która powraca i powracać powinna, gdyż jest  autentyczną opowieścią  o wspaniałej, niekiedy szaleńczej, odwadze, bohaterstwie, poświeceniu, ofierze  i niestety, dziejowej  niesprawiedliwości.

Niesprawiedliwości, która próbowała wykluczyć  żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, wypchnąć ich poza nawias historii najnowszej, zatrzeć, zafałszować, zmarginalizować ich dokonania  na polu walki w świadomości  społeczeństwa i narodu polskiego.

Przez całe dziesięciolecia czarna PRL-owska propaganda ( i co szczególnie przykre  w sukurs szły jej również, niektóre, angielskie środowiska) robiła wszystko by wspaniała wojenna epopeja polskich lotników ze słynnego Dywizjony 303 nie utrwaliła się w naszej pamięci.

Na szczęście czasy się zmieniły a jedynie słuszny, utrwalany przez dziesięciolecia, socjalistyczny, system, minął już bezpowrotnie i mamy dziś okazję poznać prawdziwą historię naszych lotników walczących za „waszą i nasza wolność”  z daleka od własnej ojczyzny. Pojawiło się wiele, naprawdę dobrych, publikacji i opracowań, zarówno wspomnieniowych,  popularnonaukowych, jak już  typowo historycznych, audycji radiowych, filmów dokumentalnych czy nawet powstałych w ostatnim czasie dwóch produkcji kinowych: „303. Bitwa o Anglię” i  „Dywizjon 303. Prawdziwa historia”.

W nurt ten wpisuje się również  prezentowana tu pozycja Niny Britton Boyle  „Skrzydła we krwi. Dywizjon 303 w bazie RAF Northolt”,  będąca kolejną odsłoną opowieści o dzielnych lotnikach Polskich Sił Powietrznych, walczących pod brytyjskim niebem.

Książka  (owoc wieloletnich  wnikliwych badań i ogromnego, bez wątpienia, wkładu pracy) jest naprawdę bardzo dobrze przygotowana pod  względem merytorycznym  i mimo swojej wyraźnej popularnonaukowej formy jest istną kopalnia informacji i wiedzy dotyczącej tej szczególnej  polskiej jednostki.

Autorka w kilku tematycznie podzielonych rozdziałach  przybliża nam dzieje Dywizjonu 303, jego charakterystykę i sposób funkcjonowania,  kreśli  sylwetki jego faktycznych twórców, przedstawia niektóre  biogramy pilotów, zadania,  meldunki bojowe   a nade wszystko, co zrozumiałe, kulisy i przebieg słynnej „Bitwy o Anglię” w którym okrył się on największą chwałą. Oczywiście, ze względu na zawarte treści i walory poznawcze najciekawsze są ( przynajmniej moim zdaniem) wspomnienia  naszych weteranów, którzy jak nikt inny potrafią oddać klimat i dramaturgie tamtych strasznych dni.

Książka Niny Britton Boyle jest w swojej wymowie swoistym chłodem, podziękowaniem i formą upamiętnienie polskich pilotów II wojny światowej,  tym bardziej cenną i ciekawą iż pisaną przez Brytyjkę (autorka prywatnie wychowała się koło bazy RAF-u  w Northolt)  i prezentuje, co zrozumiale,  angielski sposób widzenia tej tematyki.

Lekturę polecam  wszystkim zainteresowanym  historią militarną  XX wieku ( ze szczególnym uwzględnieniem  lotnictwa), którzy chcą nabyć lub też pogłębić swoją wiedzę dotyczącą tej problematyki. Sporym atutem  publikacji są również liczne, zamieszczone w lekturze, zdjęcia z epoki, doskonale dokumentujące zawarte w niej treści.

Gorąco polecam.

Michał Sokolnicki „Emisariusz Niepodległej. Wspomnienia z lat 1896 –1919.”

„Zamierzyliśmy zmienić mapę Europy, stanęliśmy przeciwko woli narodów, myśleliśmy złamać bieg logiczny zdarzeń. W świecie zmechanizowanej rutyny, spowszedniałej taniości i opasłych wygód, byliśmy jedynymi fanatykami wojny. Wierzyliśmy w mickiewiczowską wojnę ludów, w odkupienie męczeńskiej narodowości – i społeczeństwo wytlałych zamiarów mieliśmy zniszczyć, aby wykuć wolę boju. I był pośród nas człowiek, któremu uwierzyliśmy wszyscy, że wolę martwą w narodzie zbudzi. […]

Wyłaniająca się z lektury wspomnienia  Michała Sokolnickiego,  polskiego historyka, działacza niepodległościowego a później dyplomaty, jest w równej mierze opowieścią o nim samym jak i o pewnym pokoleniu,  podobnych mu polskich patriotów, którzy za życiowy cel postawili sobie wywalczenie niepodległości Rzeczypospolitej.

I tak sobie myślę (tego rodzaju dygresje pojawiają się coraz częściej gdy tematyka oscyluje wokół końcowego okresu zaborów)  iż  gdyby nie tacy ludzie jak nasz bohater, działający, w tym konkretnym przypadku,  pod przywództwem   Józefa Piłsudskiego, którzy rożnymi metodami i środkami,  politycznymi i zbrojnymi, przypominali światu i własnym  rodakom  o Polsce i polskości  to jeszcze kilka dekad  intensywnej germanizacji,  rusyfikacji czy  galicyjskiej asymilacji i  na zawsze zniknelibyśmy jako jednolity naród z map ówczesnego świata.

Prezentowane tu wspomnienia dotyczą burzliwego  okresu lat 1896-1919 i  obejmują zarówno życie osobiste Michała Sokolnickiego, karierę zawodową  jak i  (co, naturalnie, interesuje  nas najbardziej) aktywną działalność polityczną (prowadzoną  w kraju i za granicą) najpierw w  łonie Polskiej Partii Socjalistycznej a później Polskiej Partii Socjalistycznej Frakcji Rewolucyjnej,   Związku Strzeleckim,  Legionach Polskich  na  tajnej dyplomacji kończąc.

Dla mnie osobiście zdecydowanie najciekawszymi ( i chyba najmniej  znanymi) wątkami są te dotyczące  konspiracji niepodległościowej  w zaborze rosyjskim  i działalność zbrojnej prowadzonej przez  Organizację Bojową PPS.

Autorowi udało się znakomicie chwycić złożoność i zróżnicowanie polskiego społeczeństwa (podzielonego  miedzy trzech zaborców, ze wszystkimi tego konsekwencjami)  zaangażowanego, mniej lub bardziej aktywnie, w ideę stworzenia suwerennego państwa polskiego. To wpisane w historyczny rys i zmieniające się w kolejnych latach uwarunkowania, spojrzenie na rożne polityczno – militarne nurty, koncepcje i niekiedy bardzo odmienne strategie i wizje (rewolucja społeczna czy niepodległość?) jakie nasi przywódcy i przedstawiciele różnych orientacji próbowali wdrażać w życie.  To  również świadectwo ogromnych, piętrzących się trudności, niełatwych wyborów, dramatu bratobójczych walk i działań służących jednemu celowi – wolnej Polsce. Wszystko to  daje nam unikalną możliwość kompleksowego spojrzenia na ówczesną sprawę polską z rożnych zmieniających się (również  geopolitycznie) perspektyw i miejsc, owego okresu.

Lektura Michała Sokolnickiego „Emisariusz Niepodległej. Wspomnienia z lat 1896 –1919.”pozwala nam dziś wczuć się w klimat tych burzliwych lat,  dzięki czemu  szereg przedstawionych faktów i podjętych wówczas decyzji wydaje nam się bardziej zrozumiała i celowa. Gorąco polecam.

Within Temptation