Archive for listopad, 2017

Andrew Lownie „Anglik Stalina”.

„Jeśli myślałeś, ze wiesz coś o szpiegowskiej zimnej wojnie – najwyższy czas zmienić zdanie”.

Chyba każdy, kto choć trochę interesuje się dwudziestowieczną historią Europy, wcześniej czy późnij,  natknąć się musiał w swoich poszukiwaniach na działalność osławionej „Piątki z Cambridge”( Harold „Kim” Philby, Donald Duart Maclean, Guy Burgess, Anthony Blunt i John Cairncross), najgroźniejszej, radzieckiej siatki szpiegowskiej, działającej w  Wielkiej Brytanii, od początku II wojny światowej  aż po lata pięćdziesiąte XX wieku. Najgroźniejszej i  najskuteczniejszej, zarazem,  sieci agenturalnej, którą udało się sowieckiemu wywiadowi zwerbować na prestiżowym Uniwersytecie  Cambridge (stad nazwa).

Oczywiście, wybór tego akademickiego ośrodka nie był, bynajmniej,  przypadkowy. Ukończenie tej uczelni było dla młodych, zdolnych i pochodzących z tzw. „dobrych domów” absolwentów, trampoliną do przyszłej kariery w wielu znanych, intratnych i wpływowych, brytyjskich  instucjach państwowych. I faktycznie, radzieccy mocodawcy nie zawiedli się  w swoich założeniach (a  być może, w niektórych przypadkach,  dyskretnie pomogli), gdyż ich podopieczni zajęli wysokie stanowiska w wywiadzie, dyplomacji i  innych instytucjach (np. Ministerstwie Skarbu), uzyskując dostęp do ściśle tajnych informacji oraz  realny wpływ na wiele istotnych decyzji, podejmowanych w owym czasie.

 Prezentowana tu książka „Anglik Stalina” jest bardzo  wnikliwą i znakomicie udokumentowaną (widać ogromną pracę badawczą, wykonaną przez autora)  biografią jednego z członków tej grupy, Guya Burgessa ,uchodzącego za główną postać  szpiegowskiej siatki.

To próba odpowiedzi na pytanie. Co takiego stało się w życiu tego, niezwykle inteligentnego i zdolnego  człowieka, doskonale wpisującego się w  życie angielskiej  śmietanki towarzyskiej  (uczeń prestiżowych szkół, m.in. Królewskiej Marynarki Wojennej, college’u  Eton oraz Cambridge) prowadzącego wygodne, dostatnie życie, brylującego na salonach, nieskrępowanie oddającego się swoim nałogom i  homoseksualnym skłonnościom, iż dopuścił do zdrady własnego kraju? Zdrady, która w sposób  bezpośredni czy pośredni (oprócz, naturalnie, innych wywiadowczych  i politycznych,  szkód, które poniosła Wielka Brytania i jej sojusznicy, zwłaszcza  Stany Zjednoczone) przyczyniła się  do  śmierć wielu angielskich (i nie tylko angielskich)  agentów, współpracowników, informatorów itd. Odpowiedź na to pytanie jest niewątpliwie złożona ale  znajdziemy ją na kartach tej lektury, śledząc życie i poczynania Guya Burgessa, od lat najmłodszych aż po przedwczesną  śmierć,  która dosięgła go w Moskwie 30 sierpnia 1963  w oparciu o licznie przytaczane archiwalne dokumenty, zeznania świadków, relacje jego współpracowników czy wysokich  przedstawicieli tajnych służb.

Dzięki temu zabiegowi  obraz tej postaci będzie znacznie pełniejszy a motywy, być może, bardziej zrozumiałe, choć, naturalnie, nie sposób rozgrzeszyć go z jego uczynkowi i win.

Dla mnie osobiście,  najbardziej interesująco jawiły się fragmenty książki dotykające mniej znanych szczegółów jego skomplikowanego, szpiegowskiego życia, czyli min. tego jak potoczyły się jego losy już po ucieczce do ZSRR (zagrożony aresztowaniem wraz z innym członkiem, szpiegowskiej siatki,  Donaldem Macleanem, uciekł do Związku Radzieckiego w1951 roku) i  jak odnajdywał się w socjalistycznej ojczyźnie proletariatu,  której z takim zaangażowaniem służył przez lata. Szczególnie iż obraz „komunistycznego raju”, który odczuł i  zobaczył na własne oczy,   dość daleko odbiegał od jego wyidealizowanego wyobrażenia.

„Burgess nie chce się uczyć rosyjskiego, ma trudności z poznawaniem homoseksualnych partnerów i narzeka na jakość radzieckich ubrań. „Nienawidzę Rosji! Brzydzę się Rosji! -krzyczy zamroczony rosyjską wódką, która wpędzi go do grobu w wieku zaledwie 52 lat”.

Naprawdę znakomita i pasjonująca  lektura. Gorąco polecam.

Ross Cowan „Ku chwale Rzymu. Wojownicy Imperium”.

„Kiedy patrzę na was żołnierze i oceniam wasze czyny, wielka mnie ogarnia nadzieja zwycięstwa. Duch wasz, wiek i męstwo dodają mi otuchy, prócz tego  konieczność, która nawet z tchórzy robi bohaterów.[…] Jeśli zaś los pozazdrości sukcesu waszemu męstwu, to pamiętajcie abyście się nie oddali za darmo  i abyście pojmani nie dali się zarżnąć jak  bydlęta, lecz walczcie  po męsku, zostawili  nieprzyjaciołom zwycięstwo krwawe i żałosne”

Historia rzymskich podbojów, rozlicznych  konsekwencji, które działania te  ze sobą niosły (szczególnie dla podbitych narodów czy plemion, ale również dla samego imperium) zarówno w sensie militarno-politycznym jak i  szerzej: ekonomicznym, społecznym, technologicznym, kulturowym, religijnym  czy światopoglądowym, stała się, na zawsze, wielowiekową, dziejową spuścizną z której czerpiemy (w taki czy inny sposób)  po dzień dzisiejszy.

Nic wiec dziwnego iż nadal pobudza  ona i rozpala  wyobraźnie historyków, archeologów dokumentalistów, naukowców, filmowców czy  ludzi pióra.

 Nieodłącznym symbolem rzymskiej dominacji stały się, oczywiście, osławione i  siejące grozę legiony, będące narzędziem ekspansywnej polityki, bezpieczeństwa wewnętrznego oraz widocznym i namacalnym elementem potęgi. Oczywiście, zmieniały się one na przestrzeni wieków, ewoluowały (na różnych płaszczyznach)  doskonaliły wojenne rzemiosło, by obrać w końcu formę, która tak bardzo utrwaliła się w naszej, historycznej, świadomości.

O tych i innych aspektach militarnej potęgi, starożytnego Rzymu dowiemy się z książki Rossa Cowana, zatytułowanej „Ku chwale Rzymu. Wojownicy Imperium ”, która ukazała się na naszym, księgarskim rynku, staraniem Wydawnictwu RM.

To napisane w bardzo przystępnej, popularnonaukowej formie oraz wsparte, należytą, merytoryczną wiedzą, prawdziwe kompendium wiedzy, dotyczące etosu rzymskiej armii, jej znamienitych wodzów (Juliusz Cezar, Pompejusz, Oktawian, Marek Aureliusz), bohaterskich wojownikowi (centurioni Tytus Pullo i Lucjusz Worenus ) i zwykłych żołnierzy.

Przybliża nam dzieje legionów od chwili ich powstania po czasy największych triumfów, zawierając  dane dotyczące: charakterystyki poszczególnych formacji (nakreślonych w odpowiednich przedziałach czasowych), ich liczebności, podziałów organizacyjnych, struktur dowodzenia, uzbrojenia, sposobów szkolenia, metod walki, stosowanej strategii i  taktyki a nawet myśli i działalności inżynieryjnej czy budowlanej (z czym jednostki te są już, raczej, mniej kojarzone).

 W oparciu o bardzo konkretne, historyczne przykłady (dobrze udokumentowane) autor przedstawia nam zarówno, przyczyny wielkich militarnych sukcesów jak i spektakularnych  porażek, które stały się udziałem rzymskich legionów. Bardzo plastycznie opisuje wielkie, wojenne kampanie, głośne bitwy oraz słynne pojedynki żołnierzy, toczone przed frontami własnych armii.

Niesłychanie ciekawy jest również wątek dotyczy aspektów religijnych i duchowych, związanych z potężnym rzymskim bogiem wojny, Marsem, do którego odwoływali się i któremu składali śluby rzymscy wojownicy i wodzowie.

 „Ku chwale Rzymu. Wojownicy Imperium” pióra Rossa Cowana to naprawdę bardzo ciekawie oddany obraz rzymskiej armii, zarówno w jej aspekcie zbiorowym jak i indywidualnym, będący interesującą lekcją historii starożytnej w tym jej szczególnym wymiarze. Polecam.

ZAPOWIEDŹ!!!!

Według innego klucza. Opowieść o autyzmie

Wnikliwy reportaż nominowany do Pulitzera

Kiedy prawie 75 lat temu u Donalda Trippleta z Forest w stanie Missouri po raz pierwszy na świecie zdiagnozowano autyzm, nikt nie przypuszczał, że stanie się to jedną z najczęściej stawianych diagnoz XXI wieku. Według innego klucza przedstawia długą drogę, jaką przebyli od tego czasu lekarze, naukowcy, a przede wszystkim osoby autystyczne, ich rodziny i bliscy.

John Donvan i Caren Zucker, z reporterskim zacięciem i ogromną wrażliwością przedstawili losy dziesiątek bohaterów. Niezrozumianych osób z ASD trzymanych w zamkniętych zakładach i poddawanych eksperymentom; rodziców walczących o prawa i akceptację społeczną dla swoich dzieci; lekarzy i naukowców, szukających przyczyn tych zaburzeń i sposób na ich wyleczenie. Pokazują, jak przez dekady zmieniało się podejście do tego trudnego tematu – od przypisywania winy nieczułym matkom, po traktowanie autyzmu jako cechy charakteru, a nie stygmatyzującej choroby.

Według innego klucza to poruszająca, napisana żywym językiem historia, po którą powinni sięgnąć nie tylko ludzie mający do czynienia z osobami z autyzmem, ale wszyscy ci, którzy cenią sobie rzetelne reportaże mocno osadzone w kontekście społecznym.

 „W tej długo oczekiwanej książce Donvan i Zucker z niezwykłą wrażliwością i dokładnością prezentują konieczność zrozumienia tego, co obecnie nazywamy autyzmem, cofając się w swojej opowieści o setki lat. Przekonująco bronią tezy, że zachowania autystyczne – zarówno zdolności, jak i upośledzenia – również są częścią ludzkiej natury. Cytując słowa pioniera psychiatrii dziecięcej Leo Kannera, autyzm „istniał od zawsze”, nawet przed sformułowaniem diagnozy. Według innego klucza to także świeże spojrzenie na złożoną kwestię neuroróżnorodności”.

John Elder Robison, autor Patrz mi w oczy. Moje życie z zespołem Aspergera i Switched On.

Według innego klucza przenosi czytelnika z powrotem do początków autyzmu. To kluczowa pozycja dla wszystkich zainteresowanych tym, jak społeczeństwo traktuje osoby różniące się od większości”.

Temple Grandin, autorka Myślenie obrazami oraz inne relacje z życia z autyzmem oraz Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów

„Autyzm pozostaje jedną z wielkich zagadek medycznych naszej epoki, a to pierwsza książka, która dokładnie opisuje dekady zmagań rodziców, lekarzy i społeczeństwa – aż do chwili obecnej, jak bowiem twierdzą autorzy, historia ta zdecydowanie nie zmierza jeszcze ku końcowi. Według innego klucza to monumentalne dziennikarskie arcydzieło, które zapowiada się jako klasyczne, wszechstronne opracowanie i punkt odniesienia dla zrozumienia danych, jakich mogą dostarczyć jedynie przyszłe badania. Tekst jest jasny, zręczny i pełen serca, ponieważ autorzy znają autyzm z własnych rodzin”.

Robert MacNeil, współzałożyciel i były prezenter PBS NewsHour

 John Donvan – amerykański reporter i korespondent telewizyjny. W trakcie wieloletniej współpracy z telewizją ABC stacjonował m.in. w Jerozolimie, Londynie, Moskwie i Waszyngtonie – relacjonował wydarzenia towarzyszące upadkowi komunizmu, zakończeniu zimnej wojny czy dwa królewskie śluby. Laureat licznych nagród, w tym 4 statuetek Emmy. Jest moderatorem cyklu debat organizowanych przez Intelligence Squared U.S.

Caren Zucker – amerykańska reporterka i producentka telewizyjna. Odpowiada za programy ABC’ World News oraz Nightline. Laureatka prestiżowych nagród dziennikarskich za emitowane na antenie telewizji ABC materiały poświęcone atakowi na World Trade Centre. U jej najstarszego syna, Mickey’a, zdiagnozowano autyzm, co zainspirowało ją do podjęcia pracy nad książką Według innego klucza.

 

Simon Sebag Montefiore „Czerwone niebo”.

 „Wojna, miłość i desperacki wyścig o życie”.

Kolejna odsłona  znakomitej „Trylogii moskiewskiej” Simona Sebaga Montefiore, która już po raz trzeci przenosi nas w straszliwe czasy stalinizmu lat czterdziestych. To poruszająca, wstrząsająca historia o rożnych odsłonach i obliczach sowieckiego totalitaryzmu, zbrodniczego systemowego walca, bezlitośnie miażdżącego na swej drodze wszelkie przejawy niezadowolenia czy nieprawomyślności (socjalistycznej, naturalnie), zarówno tej prawdziwej jak i zupełnie wyimaginowanej czy wręcz tworzonej sztucznie. To zupełnie  porażający, brutalny, uderzający realizmem,   rozpisany na wiele głosów (rozgrywające się wydarzenia śledzimy z różnych perspektyw) obraz radzieckiego państwa  w którym zbrodnicza, komunistyczna doktryna, najkrwawsze żniwo  zbiera wśród własnych obywateli, ingerując i oplatając swymi mackami  najdrobniejsze przejawy życia społecznego.

 Oczywiście, powrócą znane nam już postacie historyczne (Stalin, Beria, Mołotow, Żukow) i literackie, przewijające się w poprzednich tomach, pojawia się również  inne, nie mniej wyraziste i ciekawe, choć,  tym razem, cała fabuła i akcja ogniskuje się głównie  wokół jednego z nich Beni Goldena (w  powieści „Serafima. Pewnej zimowej nocy” poznaliśmy go jako  nauczyciela literatury w jednej z ekskluzywnych szkół dla dzieci  radzieckich prominentów). Znanego, wrażliwego pisarza,  który  jak wielu innych radzieckich intelektualistów  dostał się,   na fali czystek, organizowany przez NKWD,  w straszliwe szpony sowieckiej machiny terroru. Poznamy  dramatyczną historię  życia  tego niesłychanie zdolnego, żyjącego pełną piersią  literata, fałszywie oskarżonego i  skazanego w sfingowanym procesie na wieloletnie wiezienie w najstraszliwszych sowieckich łagrach, w Kołymie – miejscu z którego, niezależnie od zarzutów czy długości wyroków,  rzadko kto powracał żywy…

I tak, zapewne, potoczyły by się jego losy, gdyby nie ponury uśmiech historii w postaci II wojny światowej i roku 1942 w którym stalowe zagony Wehrmachtu głęboko  wtargnęły w głąb ZSSR, dając ludziom takim jak Benia (wobec ogromnych strat ponoszonych przez cofającą się Armię Czerwoną) szanse odkupienia krwią swoich, domniemanych, win względem komunistycznej ojczyzny.

Jako członek, złożonego, głównie, ze skazańców, karnego batalionu, przerzucony zostaje na tyły niemieckiej armii z zupełnie straceńczą misją, której powodzenie może zważyć na całym froncie a kto wie może i wpłynąć na losy wojny. Szczegółów, oczywiście, nie zdradzę… 

 Podobnie jak w dwóch poprzednich tomach wymieszanie autentycznych  wydarzeń z literacką fikcją oraz bohaterów stworzonych przez pisarza z tymi, którzy w tym czasie naprawdę stali u steru radzieckiego państwa, pozwoliła autorowi stworzyć  przesycony grozą  klimat, który naprawdę przemawia do czytelnika, przenika na wskroś,  pobudza  jego wyobraźnie, powodując  iż ciężko się z lekturą rozstać. Szczególnie iż pośród wojennej pożogi, straszliwych zbrodni, zniewolenia jednostki, azjatyckiego okrucieństwa, straszliwych więzień i obozów  pracy, jawnej niesprawiedliwości oraz   całego, przytłaczającego  ogromu zła,  którego doświadczyli radzieccy obywatele, od  czasu do czasu pojawia się malutka iskierka nadziei, prawdziwa przyjaźń, szlachetne braterstwo czy namiętne gorące uczycie…

Książka  Simona Sebaga Montefiore  „Czerwone niebo” jest lekturą, która naprawdę głęboko zapada w pamięć (nie zdarza się to zbyt często)  cały czas kołacząc  się gdzieś pod czaszką . Naprawdę gorąco polecam.

 

 

Michał Kubicz „Tyberiusz. Cesarstwo nad przepaścią”

„Ostateczny cios zadadzą najbliżsi…”

 Inteligentne połączenie literacki fikcji z prawdziwymi historycznym wydarzeniami, dodatkowo osadzonej w klimatycznej, wielobarwnej  epoce starożytności, zawsze elektryzuje i przyciąga rzesze odbiorców. Dodatkowo, i trzeba to otwarcie przyznać, autor znakomicie i z dużym znawstwem oddaje  charakterystyczny, historyczny rys i klimat owych czasów z dużym wyczuciem wkomponowując je w  całość powieści.

Prezentowana tu pozycja z pewnością zadowoli wszystkich, prawdziwych miłośników literatury historycznej, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy interesują się światem starożytności, jego  niewątpliwym dziejowym dorobkiem, wpływem na wieki późniejsze,   oraz  procesami, które w epoce tej zachodziły.

 „Tyberiusz. Cesarstwo nad przepaścią” to opowieść o niesłychanie barwnej, nietuzinkowej,  historycznej postaci,  której burzliwe,  naznaczone licznymi, osobistymi i rodzinnymi, tragediami  losy,  śledzimy na kartach lektury.

Jest rok 14 roku n.e. Po śmierci cesarza Oktawiana Augusta władze obejmuje    jego adoptowany  syn Tyberiusz. Nowo obrany cesarz już wkrótce przekona się jednak iż przejecie władzy a utrzymanie się przy niej, to dwie zupełnie odmienne rzeczy. Trudy władania ogromnym państwem, pajęcza sieć intryg, oplatająca nowego władcę, zadawnione konflikty, osobiste urazy, pretendenci, którzy, bynajmniej,  nie wyzbyli się swoich aspiracji, polityka wielkich i potężnych rzymskich rodów, wiecznie skłócony senat, wybujałe ambicje krewnych, pycha, arogancja, chciwość, bezwzględność, nepotyzm i w końcu zdrada, będą elementami, które towarzyszyć będą naszemu bohaterowi podczas całego okresu  panowania. Nie chcę się tu, naturalnie, wdawać w szczegóły i odsłaniać powieściowych kart…

 Bardzo ciekawy i rozbudowany jest  wątek dynastyczny i  rodzinny,  będący prawdziwą plątaniną rożnego stopnia pokrewieństw, adopcji,  wzajemnych koligacji, zależności i sojuszy, nad którym zdecydowanie króluje osoba matki Tyberiusza Liwii- kobiety silnej, despotycznej,  pamiętliwej i nie cofającej się przed niczym. Ogólnie, obraz wyrazistych ( i śmiertelnie groźnych) kobiet epoki jest jednym z ciekawszych elementów książki …

 Autor z ogromnym pietyzmem, drobiazgowością  i imponującą, merytorycznie ugruntowaną wiedzą, przedstawia nam koleje i zakręty życia Tyberiusza oraz skomplikowane czasy w których przystało mu najpierw żyć a później   panować, wliczając w to szereg wydarzeń, które miały bezpośredni lub pośredni wpływ na kształtowanie się jego osobowości i poglądów. Całość zręcznie wkomponowana (co oczywiście zrozumiałe) w wielowymiarowy historyczny rys, uwzględniający szereg ważkich dla tego okresu zagadnień natury politycznej, militarnej, religijnej, społecznej czy gospodarczej.

 Książka Michała Kubicza napisaną jest naprawdę sprawnie, interesująco i  z niewątpliwym literackim talentem.  Pozwala czytelnikowi spojrzeć  na  znane  z lekcji historii (a przedstawione najczęściej w sposób okrojony, suchy i raczej  dokumentalny) wydarzenia  z pewną, osobistą głębią, przez co  wszystko nabiera zupełnie innego wymiaru i kształtu, stając się bardziej zrozumiałe i przemawiające do wyobraźni, zaś postać samego cesarza Tyberiusza bardziej zapamiętywana. Polecam.

Zapowiedź!!!!

Na Zodiac Island − samotnej kamienistej wyspie u wybrzeży Stanów Zjednoczonych − wiele lat temu mieścił się park rozrywki, którego motywem przewodnim były znaki zodiaku. Rodziny spędzały tu czas na karuzelach, strzelnicy i w tunelu strachu. Wszystko to kończy się, gdy na wyspie giną trzy kobiety. Zabójca, Jeff Bohner, zostaje zatrzymany i skazany, a park zostaje zamknięty.

Po latach, kiedy zbrodnie przechodzą do historii, prywatny inwestor postanawia wskrzesić Zodiac Island. Murder Park − nowy tematyczny park − ma być swoistym skansenem słynnych zabójców, których brutalne morderstwa wstrząsnęły światem. Przed oficjalnym otwarciem upiornego miasteczka do wybrzeży wyspy dopływa statek z dwunastką gości, zaproszonych tu na specjalny promocyjny weekend. Są wśród nich przedstawiciele mediów, ale też osoby, które pamiętają wyspę z dawnych czasów.

Odpływa ostatni prom, następny ma przybyć dopiero za trzy dni. Następuje załamanie pogody, urywa się łączność i… ginie jedno z nich. Mordercą musi być ktoś z zaproszonych gości lub organizatorów. Chyba, że zabójca przybył na wyspę wcześniej i czekał w ukryciu na przybycie promu… Odżywają pogłoski, że dwadzieścia lat temu pojmano i skazano niewłaściwego człowieka, a prawdziwy zbrodniarz wciąż jest na wolności. A wraz z pogłoskami kiełkuje strach, że to dopiero początek krwawej serii.

„Murder Park” to z jednej strony klasyczny whodunnit, w którym zagadka zamkniętego pokoju rozciąga się na surową, skalistą wysepkę chłostaną wiatrem i falami oceanu, z drugiej zaś szybki thriller, w którym dzieje się dużo i szybko, a kolejne wolty i zwroty akcji sprawiają, że nie wiadomo, co jest prawdą, a co iluzją. Tu nic nie jest tym, czym się wydaje, a każda z dwunastu osób, które poznajemy w dokumentalnych zapisach wywiadów – samych w sobie będących mistrzowskimi psychologicznymi portretami – kryje w sobie zagadkę. Mordercą może być każdy. Jonas Winner jest mistrzem kamuflażu i fałszywych tropów, pełnymi garściami czerpie ze znanych filmowych i powieściowych motywów, żongluje nimi i kreuje nową jakość – a czytelnik zyskuje dodatkową frajdę, rozpoznając klasyczne wątki, aluzje i podteksty. Mocna, mroczna rzecz – odrobinę zakręcona i mająca w zanadrzu niejedną niespodziankę.

Jan Ryszard Czarnowski „Kresy. Utracone dzieje”.

„Jest to opowieść o krainie po dziś dzień opiewanej jako wielka, niezmierzona przestrzeń, niosąca ze sobą radość i smutek, wielkie sukcesy i porażki, o ziemi rodzącej gigantów i karły zarazem. Kresy są bolesnym wspomnieniem naszych matek i ojców, a dzięki rodzinnym opowiadaniom zrodził się do nich sentyment”.

 Często, zwłaszcza w literaturze historycznej czy popularnonaukowej  mamy do czynienia z opinią, głoszącą, iż prawdzie serce, dawnej Rzeczypospolitej, biło na jej tzw. Kresach (Marszałek Józef Piłsudski bardzo obruszał się na to określenie) i trzeba przyznać iż w świetle konkretnych wydarzeń i  życiorysów naszych rodaków, naprawdę trudno z tezą tą polemizować.

Również silnie utrwalony  w naszej narodowej pamięci obraz sienkiewiczowskiej trylogii  (szczególnie „Ogniem i mieczem” czy „Pana Wołodyjowskiego) oraz rozmaitych, związanych z tym dziełem, historycznych, konotacji, mimo krzywdzących nas, powojennych, terytorialnych  rozstrzygnięć, stał się  na zawsze nieodłącznym elementem naszej historycznej spuścizny i tradycji. Oczywiście, rozumiemy wszyscy szczególny czas i skomplikowane okoliczności w których nasz noblista tworzył swoje arcydzieło, cel, który mu przy tym przyświecał oraz to, iż niektóre aspekty musiały, z oczywistych, politycznych powodów, być pokazane w pewnej, ukrytej, zawoalowanej formie. Mimo tego iż dotyczyły niezwykle ważnych momentów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Dziś, w pełni wolnej, demokratycznej ojczyźnie mamy możliwość pokazania tych dziejowych zakrętów  w sposób taki, jaki naprawdę miały miejsce, bez przemilczeń, naginania prawdy,  literackich wybiegów czy politycznej poprawności. Również nasz obecny stan posiadanej wiedzy o tych dawno minionych, lecz jakże fascynujących czasach, jest o wiele pełniejszy, pochodzi z liczniejszych, bardziej zróżnicowanych źródeł i perspektyw: czasowych, geograficznych, osobowych, polityczno –historycznych i innych.

 Mamy właśnie  swoich rękach publikacje Jana Ryszarda Czarnowskiego „Kresy. Utracone dzieje”, będącą znakomicie odkurzoną,  wielobarwną historią tych ziem, wpisaną w burzliwe i niekiedy bardzo dramatyczne losy jej przedstawicieli, od czasów najdawniejszych, ginących w pomrokach dziejów, aż po wiek XX i wybuch I wojny światowej.

 Na kilkunastu, chronologicznie ułożonych rozdziałach, obserwujemy zachodzące na przestrzeni wieków i epok historyczne procesy, zagłębiamy się w tajne mechanizmy sprawowania władzy (np w dobie  jagiellońskiej czy elekcyjnej) oraz zawiłej polityki, uprawianej przez władców, monarsze dwory, polityczne koterie, przedstawicieli wpływowego kościoła, wielkie, skoligacone i powiązane ze sobą magnackie rody oraz rozmaite partie i ugrupowania polityczne.  Wliczając w to charakterystyczne dla każdego, omawianego  okresu aspekty etniczne, polityczne, militarne, religijne, kulturowe, społeczne i inne…

 Książka jest naprawdę bardzo dobrą  i świtanie  się czytającą, popularnonaukową pozycją (w dużej mierze będącą subiektywnym spojrzeniem autora na niektóre wydarzenie i fakty),  która znakomicie łączy rzetelne historyczne podejście (podparte ogromną i wielostronną, merytoryczną wiedzą) z literackim warsztatem, który pozwala autorowi oddać specyficzny, wielokulturowy klimat  Kresów , w różnych dziejowych odsłonach. Jest znakomitym przykładem na to iż historia nie jest suchym zlepkiem faktów i dat, lecz żywą, wciąż na nowo odradzająca się tkanką z której możemy czerpać pełnymi garściami.

Bardzo wyraźnie wyczuwalna  jest w tekście nostalgia i sentyment za świtam, który już dawno przeminął i to uczucie w pełni udziela się czytelnikowi.

 Miejsce szczególne zajmuje Lwów,  w którym przez wieki biło serce Polski i który w naszej skomplikowanej i naznaczonej krwią,  polskiej historii, zawsze zajmował miejsce wyjątkowe. I  tak już chyba pozostanie. Nawet dziś, będąc w tym mieście od dziesięcioleci znajdującym się, przecież, na terytorium Ukrainy, wciąż wyczuwalny jest ten polski pierwiastek.

Nie sposób, przy tej okazji,  nie wspomnieć o naprawdę pięknym i profesjonalnym wydaniu lektury, zaopatrzonej w porządną, twardą oprawę, solidne przeszycie oraz wysoką jakość papieru i druku, co znacznie wydłuży jej żywotność i możliwości korzystania z zawartych w niej, interesujących treści. Gorąco polecam.

 

 

 

HOMELAND-serial

Martin Winston „Generalne Gubernatorstwo”.

„Chciałem, aby w książce znalazły się wszystkie aspekty dotyczące Generalnego Gubernatorstwa. Szczególnie zależało mi na opisaniu losów różnych narodów – Polaków, Żydów, Ukraińców i innych – którzy zamieszkiwali ten region”

To bez wątpienia bardzo wnikliwa, rozbudowana i wielopłaszczyznowa  monografia  jednego z najdziwniejszych  i najbardziej ponurych,  zarazem, polityczno- -społecznych tworów XX wieku, jakim było owiane grozą, hitlerowskie Generalne Gubernatorstwo. (Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete, dosłownie Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich), uwzględniająca, oprócz samej charakterystyki, szeroki historyczno–polityczny kontekst  opisywanego okresu.

Miejsce, gdzie w niezwykle okrutny i bezwzględny sposób  próbowano urzeczywistnić wypaczone. narodowosocjalistyczne idee i koncepcje (gospodarcze, społeczne , narodowościowe, rasowe, ekonomiczne) eksploatując w sposób na półkolonialny  ekonomiczne i ludzkie zasoby, dawnych ziem Rzeczypospolitej. Które na zawsze stało się symbolem najgorszych i  najczarniejszych cech  niemieckiego totalitaryzmu: obozy koncentracyjne, więzienia,  getta, zbrodnie wojenne, masowe eksterminacje podbitych narodów,  przesiedlenia, prześladowania ludności cywilnej, niszczenie wielowiekowego dorobku kultury itd.

 Jak przystało na porządnie udokumentowaną, spójnią i niezwykle merytorycznie napisaną pozycję (a ta bez wątpienia taka, właśnie,  jest) autor nie skupia się  jedynie na suchym historiograficznym przedstawieniu faktów i wydarzeń dotyczących Generalnego Gubernatorstwa, lecz obficie sięga do licznych wspomnienia, dzienników, zeznań,   protokołów przesłuchań i wielu innych, archiwalnych dokumentów  tego czasu.

 Uświadamia  nam ze zgrozę iż sam pomysł powstania takiego wydzielonego regionu ( w różnych, zresztą, konfiguracjach) w doktrynie niemieckiej  nie był, wcale, czymś nowym  i bynajmniej nie zrodził się w umysłach nazistowskich ideologów,  lecz sięgał czasów jeszcze sprzed I wojny światowej,  kiedy to ówcześni, wysoko postawieni  dygnitarze  i wojskowi, proponowali podobna koncepcją (po swoim zwycięstwie, oczywiście). Dopiero dojście do władzy Adolfa Hitlera  i sukcesy odnoszone przez Wehrmacht  na Wschodzie pozwoliły owej teorii  wejść w życie.

Martin Winston w sposób bardzo szczegółowy   przedstawia nam obraz GG od chwili jej powstania (dekret Adolfa Hitlera z 12 października 1939 z mocą obowiązującą od 26 października 1939) aż do momentu gdy (1944-1945), padło ono pod naporem prących na Berlin zagonów Armii  Czerwonej.  Gubernator Hans Frank  zbiegł z Krakowa w styczniu 1945.

 Autor szczegółowo pokazuje  nam jak funkcjonowało, jak kształtowały  się procesy decyzyjne i jakimi, brutalnymi, metodami wymuszano ich realizacje. Dużo miejsca poświęca zbrodniom nazistowskiego systemu oraz wewnętrznym i zewnętrznym  rozgrywkom oraz  tarciom w łonie niemieckiej  administracji, wojskowej i cywilnej.  Również  pomiędzy poszczególnymi nazistowskimi dygnitarzami, walczącymi  o władzę, wpływy  i bogactwo, częstokroć  zrabowane z polskich muzeów, bibliotek czy prywatnych zbiorów.

 To co mnie, osobiście, zszokowało w tej książce,  to zestawienie,  potwornych, niewyobrażalnych zbrodni jakich dopuścili się okupanci na narodzie polskim (i nie tylko polskim, naturalnie)  z wydanym podczas wojny turystycznym (!!!) przewodnikiem Baedekera  po Generalnej Guberni,  zachwalającym wspaniały klimat, urzekające widoki, unikalne zabytki,  smaczną kuchnie, luksusowe hotele i  modne restauracje To jeden z elementów mało znanych  i  rzadko podnoszonych  w literaturze przedmiotu,  tym bardziej  się cieszę iż został  zamieszczony na  kartach tej publikacji.  Mając w podświadomości mroczny cień krematoryjnych kominów, jawi się to zupełnie  surrealistycznie…

Oczywiście, wiele z poruszanych przez pisarza wątków  i tematów (jak Polskie Państwo Podziemne,   Armia Krajowa, Holocaust, powstanie w getcie 1943 roku czy powstanie warszawskie) są nam, Polakom, doskonale znane i raczej nie wnoszą nazbyt wiele do naszej wiedzy,  są za to prawdziwą skarbnicą dla całej reszty mieszkańców Europy, pragnących  poznać ten aspekty II wojny światowej. Oni też, odniosłem takie  wrażenie (i bardzo się z tego cieszę)  są też docelową grupą do której skierowana jest owa lektura.

 Książka jest bardzo dobrze przygotowana, spójna i rzeczowo przedstawia opisywane wydarzenia, dzięki czemu, otrzymujemy  naprawdę przemyślaną pracę, która na nowo próbuje przedstawić dzieję tej doświadczonej przez historie, skrwawionej ziemi. Wszystko  wpisane w polityczny, militarny, społeczny, ideologiczny i narodowościowy kontekst tamtych czasów.

Napisana jest prostym, zrozumiałym (nawet dla laika) i trafiającym do  czytelnika językiem. Warto też, przy tej okazji,  wspomnieć o bardzo dobrym wydaniu (duży ukłon w stronę wydawnictwa) porządnej,  twardej oprawie, dobrej  jakości papieru i druku, właściwej przejrzystość tekstu.

„Generalne Gubernatorstwo” Martina Winstone’a  jest lekturą, która z całą pewnością zadowoli  tych wszystkich, którzy interesują się historią XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem nazistowskiej dyktatury na okupowanych ziemiach.

Borys Wołodarski „Truciciele z KGB”.

„W ZSRR otrucie jako metoda unieszkodliwiania przeciwnika była na porządku dziennym. W laboratoriach  rozwiązywano zagadkę skutecznego powodowania śmierci tak, aby wyglądała na niewinną  i przypadkową, a w pracowniach inżynierów powstawały śmiercionośne  urządzenia – od parasoli z zatrutym szpikulcem, poprzez pudełka papierosów i zwinięte gazety  aż do filiżanki „herbaty Litwinienki”.

Każdy, kto choć trochę, interesuje się historią XX wieku oraz tą, już nam bardziej, współczesną jej odsłoną ma świadomość  iż popularne w literaturze przedmiotu, określenie o „długich ramionach Moskwy” nie jest jedynie wyświechtanym i wyolbrzymionym sloganem. Liczba politycznych oponentów, prawdziwych czy  wyimaginowanych wrogów radzieckiego państwa, dysydentów, zdrajców, uciekinierów z „socjalistycznego raju”  i innych osób, które w taki czy inny sposób naraziły się sowieckim władzom a którzy   w sposób gwałtowny i nieoczekiwany  zeszły z tego świata, jest naprawę spora. Polityczne mordy były przez dziesięciolecia sposobem uprawiania  polityki, utrwalania władzy, czerpania korzyści (na różnych płaszczyznach) oraz elementem służącym zastraszeniu wszystkich, którym przyszło by do głowy przeciwstawiać się władcom Kremla.

Prezentowana tu książka Borysa Wołodarskiego, która ukazała się staraniem Wydawnictwa RM  „Truciciele z KGB. Likwidacja wrogów Kremla od Lenina do Litwinienki” opisuje pewien charakterystyczny wycinek działań radzieckich (a później rosyjskich) służb specjalnych, obrazując nam jak bezwzględne i okrutne są one w  eliminowaniu swoich wrogów oraz jak niewiele, mimo upływu dekad, zmieniło się w sposobie ich  myślenia i działania.

 Gdy w 2006 roku w Londyńskim szpitalu (w straszliwych męczarniach) umierał zarażony  radioaktywnym polonem Aleksander Litwinienko, były rosyjski szpieg i podpułkownik KGB-FSB,  otwarcie krytykujący reżim  prezydenta Władymira Putina, świat oniemiał.  Gdy na jaw wyszła, podobna próba, na szczęście nieudana,  wymierza  w Wiktora Juszczenkę, ówczesnego kandydata  na stanowisko prezydenta Ukrainy (i głównego konkurenta  promoskieskiego Wiktora Janukowycza) dla wszystkiej stało się jasne  iż obecna Rosja, podobnie jak jej poprzedniczka, nie cofnie się przed żadna niegodziwością by osiągnąć swoje cele.                                                                                                                                                            

Obydwa te wstrząsające wydarzenia (okoliczności w których do nich doszło, metodologia działań sprawców, motywy mocodawców, przebieg śledztwa itd.) są elementami, które w takiej czy innej formie, przewijają się przez prawie całość jej trwania, choć autor  na kartach swojej książki przedstawia nam również  inne przypadki w których sowieccy zabójcy posłużyli  się tą właśnie metodą uśmiercania przeciwników. Powraca historia „białego” generała, Piotra Wrangla  w pierwszych latach bolszewickiego przewrotu wroga nr 1, radzieckiego uciekiniera Nikołaja Artamonowa, Nikołaja Chochołowa, węgierskiego porucznika Belę Lapusnyika, ukraińskiego lidera emigracyjnego  Lwa Rabeta  i wielu innych.

Najbardziej jednak porażający jest opis ściśle tajnych radzieckich laboratoriów (pierwsze powstało już w 1921 roku, przy pełnej aprobacie, wodza rewolucji, Włodzimierza Lenina)  gdzie przez  lata  naukowcy na usługach służ specjalnych,  opracowywali  i udoskonalali wszelkiej maści trucizny, które w przyszłości miały posłużyć eliminacji potencjalnych wrogów państwa. Co straszne i przywodzące na myśl działania hitlerowskich lekarzy w obozach koncentracyjnych,  badania i eksperymenty przeprowadzane były również na ludziach, rekrutujących się spośród  więźniów sowieckich katowni i  łagrów.

Pisząc tą książę autor opiera się na własnym bogatym doświadczeniu, licznie zgromadzonej dokumentacji, wnikliwych analizach, opisach, wspartych  dodatkowo zeznaniami, byłych pracowników rosyjskich służb specjalnych,  dawnych oligarchów  czy ludzi będących niegdyś u szczytów rosyjskiej władzy,

Kraju, który w ostatnich latach tak bardzo, zachwiał fundamentami europejskiego (czy szerzej, światowego) bezpieczeństwa, wprowadzając w dotychczasową, względną (ale jednak), stabilizację, pierwiastek chaosu, zagrożenia i strachu. Państwa w którym dochodzi do politycznych morderstw (głośne zabójstwo dziennikarki Anny Politkowskiej i innych opozycjonistów), gdzie nadal  ludzie znikają  bez śladu,  padają ofiarami pobić, zastraszania czy szantażu. Gdzie fałszowane są wybory, tłamszone, szykanowane a później przejmowane są niezależne media a nieprawomyślni dziennikarze czy zbyt niezależni biznesmeni trafiają za kraty więzień czy do ciąż kich obozów pracy.

Książka Borysa Wołodarskiego  „Truciciele z KGB. Likwidacja wrogów Kremla od Lenina do Litwinienki” jest lekturą z którą zapoznać powinniśmy się wszyscy,  gdyż zawarte w niej treści  powodują nowe spojrzenie na istotne zagadnienia i aspekty  funkcjonowania dawnej  komunistycznej  i obecnej „putinowskiej” Rosji, która w osiągnięciu swoich partykularnych interesów nie cofa się przed niczym, nawet zabójstwem. Polecam.